Do świętowania Bożego Narodzenia na kolanach zachęcał ponad 80 lat temu bł. ks. Jan Franciszek Macha. W kazaniu wygłoszonym 25 grudnia 1940 roku w kościele św. Józefa w Rudzie Śląskiej, Dzieciątko prosił o… telewizor i samolot.
Śląski kapłan nie pragnął tych darów dla siebie. Miały to być prezenty dla całej ludzkości. W wygłoszonym kazaniu wyjaśnił: „życzyłbym sobie od Dzieciątka telewizor, ale taki, który mógłby dotrzeć do wszystkich domów i serc, i samolot, który leciałby ponad wszystkimi krańcami ziemi na wielki pokaz bożonarodzeniowy”. I dodał: „co za urodziny na tej wielkiej ziemi! Który cesarz albo król mógłby się czymś takim poszczycić? Już 1940 lat. Aż do skończenia świata. Dzisiaj nasze serca mają być przepełnione świętą radością”.
Zobacz: Serwis poświęcony ks. Janowi Masze
To doświadczenie radości świąt Bożego Narodzenia, na które wskazał śląski błogosławiony, nie zależy od tego, co materialne. Czym zatem jest? Jak tłumaczył: „tu nie chodzi tylko o radość z prezentów, lecz z największego prezentu, jaki dał ludziom Boski Ojciec. To nie jest sama radość z dni świątecznych, przyjemności, lecz głębsza radość: Transeamus usque Bethlehem! Pójdźmy do Betlejem! Dzisiaj narodził się Zbawiciel, Zbawiciel dusz”.
Zdaniem bł. ks. Jana Machy w święta Bożego Narodzenia powód do radości ma każdy, niezależnie od doświadczeń życiowych czy przeżywanych trudności. Radości mają być ci, których święta są „biedniejsze niż kiedykolwiek wcześniej”, bo „Dzieciątko z Betlejem samo jest biedne, biedniejsze od najbiedniejszego dziecka” przybywa, aby ich pocieszyć i wzbogacić wewnętrznie. Również ci, którzy „smucą się z powodu pustego miejsca przy choince, które w ubiegłym roku było jeszcze zajęte (…), bo Dziecię Boże przyjdzie przecież z Bożego domu i Swoim paluszkiem wskazuje ku górze, gdzie ponownie się zobaczycie”. W końcu osoby starsze, których „święta Bożego Narodzenia stają się coraz bardziej samotne” (…), myślą o pożegnaniu się z tym światem” i przygotowują się „do wielkiej podróży”. Wlewając nadzieję w ich serca bł. ks. Jan Franciszek Macha mówił: „jeśli już Betlejem tej ziemi było tak piękne, to jak wspaniałe będzie dopiero Betlejem wieczne”.
W swym kazaniu sprzed ponad 80 laty ks. Jan zwrócił też uwagę na moc przychodzącego Chrystusa – Bożej Dzieciny: „te małe rączki zawinięte w pieluszki są wszechmocne. One aniołów i królów czynią sobie sługami”. Zachęcił, by na wzór Maryi i Józefa nosić Chrystusa w sercu, a Boże Narodzenie przeżywać przede wszystkim na kolanach. Mówił: „świętuj Boże Narodzenie na klęczniku – częściej przystępuj do stołu Pana. Tam wstąpi w twoje serce prawdziwy bożonarodzeniowy pokój, wielka radość”.
Dziewięciostronicowy rękopis kazania na Boże Narodzenie wygłoszonego 25 XII 1940 w kościele św. Józefa w Rudzie Śląskiej został sporządzony w języku niemieckim.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.