W nowosądeckim parku etnograficznym świętowano uroczystość apostołów Piotra i Pawła.
W niedzielę 3 lipca, tuż po uroczystości ku czci św. Piotra i Pawła, w kościele pod ich wezwaniem, znajdującym się w nowosądeckim parku etnograficznym, odbyły się uroczystości odpustowe.
- Przed pandemią odbywały się co roku, ale organizowaliśmy je własnym sumptem - mówi dyrektor Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu dr Robert Ślusarek.
W tym roku było inaczej. Po raz pierwszy Sumę odprawił proboszcz parafii w Łososinie Dolnej ks. dr Piotr Drewniak.
- Nie tylko ludzie wędrują, ale i kościoły, czego przykładem jest ta świątynia, niegdyś stojąca w naszej parafii, a dziś znajdująca się w nowosądeckim skansenie - mówi ks. Drewniak.
W homilii podkreślał, że kościół, choć opuścił macierzystą wspólnotę, nadal spełnia funkcję ewangelizacyjną. - Skłania odwiedzjących do modlitwy, refleksji. Mówi o znaczeniu ludzkiego życia, ofiary, miłości, śmierci przyjmowanej z wiarą, o nadziei na lepszy świat. Modląc się w tej barokowej świątyni, przekonujemy się, że minione wieki były owładnięte pragnieniem oglądania świętej rzeczywistości cielesnymi oczyma. Dzisiaj okazujemy wdzięczność przeszłym pokoleniom, ale i Panu Bogu. Ta świątynia budzi wciąż żywą tęsknotę mieszkańców łososińskiej parafii. Ukazuje korzenie, z których wyrośliśmy. Uświadamia naszą tożsamość - mówił kapłan.
Dodał, że w kościele pw. św. Piotra i Pawła przez 200 lat jego istnienia pokolenia mieszkańców łososińskiej parafii przyjmowały chrzest, spowiadały się, przyjmowały Komunię świętą, zawierały związki małżeńskie. - Była ta świątynia miejscem ostatniego pożegnania naszych przodków, którzy stąd odchodzili w wieczność - mówił ks. Drewniak.
Duszpasterz zaznaczył, że w łososińskim kościele modlili się też obecni parafianie z Michalczowej i Żbikowic.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Po Mszy św. odbyła się procesja eucharystyczna.Zofia i Jan Jaśkiewiczowie są małżeństwem od 49 lat. - W tym kościele przyjęliśmy wszystkie sakramenty, począwszy od chrztu, przez spowiedź, Komunię św., bierzmowanie. 49 lat temu zawarliśmy w nim nasz związek małżeński. Z jednej strony szkoda, że kościół został przeniesiony, z drugiej cieszymy się, że tutaj otrzymał nowe życie, że jest zadbany, piękny, i służy nadal ludziom - mówią przyszli złoci jubilaci.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Zofia i Jan Jaśkiewiczowie w tym kościele 49 lat temu wzięli ślub.Już w skansenie, od 2004 roku kościołem przez 17 lat opiekowała się Lucyna Baran. - Zawodowo, ale i jako osoba wierząca. Starałam się, by ta świątynia była jak najpiękniej utrzymana. Docenili to młodzi ludzie. Ponad 200 ślubów tutaj się odbyło. Nie zapomnę jednego z nich. Pannie młodej przed ślubem zmarła mama. Chciałam, żeby mimo to przeżyła radośnie swój ślub. I kiedy przyszło do błogosławieństwa, uczyniłam to, kreśląc na czole panny młodej znak krzyża. Jak matka… Popłakałyśmy się obie. Złożyłam nawet obietnicę Panu Bogu, że będę się bardzo troszczyła o kościół, jeśli On pozwoli moim synom żyć w sakramentalnych związkach małżeńskich. Bóg jest wierny. Spełnił moją prośbę, a ja starałam się odwdzięczyć troską o tę świątynię - mówi pani Lucyna, dodając, że oprócz niej w skansenie są jeszcze zbór ewangelicki i cerkiew greckokatolicka. - Każda z nich wnosi w to miejsce niezwykłe duchowe bogactwo chrześcijaństwa - podkreśla emerytowana już pracownica skansenu.
W tegorocznym odpuście wzięli udział licznie mieszkańcy Łososiny Dolnej, a także orkiestra dęta z parafii, zespół regionalny z Michalczowej. Na Mszy św. obecny był poseł Patryk Wicher i wójt łososiński Andrzej Romanek. W organizację odpustu włączyły się Centrum Kultury i Promocji Gminy Łososina Dolna oraz Koło Gospodyń Wiejskich.
Wszystkich bardzo gościnnie przyjęli pracownicy skansenu razem z dyrektorem Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, który podczas Mszy św. zagrał na organach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.