W dzisiejszym świecie pojawia się nowa forma męczeństwa, świadectwa o Chrystusie. Jest nią wygnanie z powodu wojny, ucisku lub zagrożenia wolności i życia. W sposób szczególny los ten dotyka chrześcijan wschodnich. Mówił o tym w Rumunii kard. Leonardo Sandri. Prefekt watykańskiej Kongregacji dla Kościołów Wschodnich przybył tam w trzecią rocznicę papieskiej podróży apostolskiej. Spotkał się również z Ukraińcami, których wojenne wygnanie zaprowadziło do Rumunii.
Kard. Sandrii przyznał, że wiejący od Wschodu wiatr wojny znów zasiewa lęk, ludzie uciekają, widzimy owdowiałe kobiety i osierocone dzieci, pogłębia się niestabilność i kryzys gospodarczy. Podejmując refleksję nad tą sytuacją podczas wykładu na Uniwersytecie Babeșa i Bolyaia w Klużu-Napoce, szef watykańskiej dykasterii mówił o losie chrześcijan, którzy musieli opuścić swą ojczyznę. Porównał to do doświadczeń wygnanych mnichów u początków chrześcijaństwa, którzy w swoim losie dostrzegali nową sposobność do świadczenia o Chrystusie.
„To, co miało swoją wartość, gdy wędrówka ta była wybierana dobrowolnie z miłości do Chrystusa, ma również swoją wartość dzisiaj, gdy wędrówka poniżonych, uciskanych i maltretowanych z dala od ojczyzny jest konsekwencją ponadnarodowych interesów oraz obłąkańczych i bezbożnych projektów hegemonicznych, które poświęcają życie i egzystencję niewinnych ludzi Molochowi władzy. To bycie obcokrajowcem i dziś jest świadectwem, tak jak było nim dla starożytnych mnichów. Z Bożą pomocą zakonnik przezwyciężył świat i w ten sposób dał świadectwo radykalności swojego wyboru, przeciwstawiając się politycznemu zastraszaniu. Dziś nowi cudzoziemcy jako chrześcijanie świadczą o innym obliczu męki Chrystusa. Męczennik swoją krwią przeżywa tajemniczą tożsamość z ukrzyżowanym Chrystusem; chrześcijanie w exodusie świadczą wobec świata o swojej nadziei w Opatrzność Tego, który troszczy się o maluczkich i słabych, tak jak Chrystus oddał się w ręce Ojca, otrzymując od Niego swoje wywyższenie. Idą oni śladami Abrahama, który opierając się jedynie na Bożej obietnicy, opuszcza Ur i zmierza do celu, który stanie się jasny dopiero pod koniec podróży, i który nie ma innego przewodnika ani oparcia niż wierność Tego, który obiecał dać mu ziemię. (…) A dzisiejsza obecność Kościołów Wschodnich na całym świecie (w wyniku wojen, napięć, ubóstwa, które zmusiły ich członków do rozproszenia się po całym świecie) świadczy o tym, że bycie wygnańcem, nie jako osobisty wybór, ale jako wezwanie Chrystusa, podobnie jak męczeństwo, staje się możliwością dawania świadectwa o wierności Chrystusowi i owocnej obecności Jego miłości na nowych terytoriach.“
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.