Spopielona ziemia

Jezus razem z wieloma Ukraińcami i Ukrainkami bierze dziś krzyż i idzie na Kalwarię. A my nie możemy stać obok.

Reklama

Przed drugą w nocy obudziła mnie wiadomość na Whatsappie: „Uderzyli w naszą zaporoską elektrownię atomową. Pierwszy blok płonie. To może być wielka katastrofa”. Pierwsza myśl – Boże miej świat w opiece! I gorączkowe poszukiwanie różańca. Po godzinie bp Jan Sobiło przysłał kolejne wieści: „Zaporoże pije płyn Lugola”. Gdy dzień wcześniej rozmawialiśmy mówił, że zostaje ze swymi ludźmi, że potrzebują Boga, sakramentów i duchowego wsparcia.  – Jeśli stąd wyjadę, to jako ostatni – powiedział. Zresztą jest z nimi wiernie od 2008 roku, gdy na wschodzie Ukrainy wybuchła wojna. Zapomniana i zignorowana przez wspólnotę międzynarodową czego prostą konsekwencją jest obecna bestialska agresja. W tym, co się dzieje widzi kontynuację Fatimy, dlatego dziękując Polakom za tak gościnne otwarcie domów dla uchodźców niestrudzenie błaga: „Nie sprowadźcie wszystkiego do pomocy materialnej, by konflikt się nie rozlał potrzeba mocy modlitwy!”.

Z pracującymi na Ukrainie księżmi i siostrami zakonnymi rozmawiam codziennie i wciąż słyszę właśnie tę prośbę o modlitwę. Mówią, że realnie czują jej moc. - Bez niej nie byłabym w stanie organizować ludziom wsparcia, podczas gdy na Kijów spadają bomby – mówi jedna z misjonarek. Inna jest właśnie w drodze do Czarnomorska nieopodal Odessy. Wojna zastała siostrę Jonaszę na rekolekcjach w Polsce. Choć wielu jej to odradzało, elżbietanka wypakowała samochód po brzegi pomocą humanitarną i właśnie wraca do swojej wspólnoty. Spieszy się, by zdążyć przed zapowiadaną ofensywą rosyjskich wojsk na to miasto. Jej współsiostra została w klasztorze sama. Organizuje adoracje i niesie wsparcie głodnym ludziom, którzy coraz częściej przychodzą prosząc o pomoc. – Wiem, że mogę nie wrócić, jestem jednak przekonana, że tak właśnie muszę postąpić – powiedziała mi przed wyruszeniem w drogę. Nie ma jeszcze 40 lat. Towarzyszę jej w tej drodze modlitwą. Każda uśmiechnięta buźka, którą od niej dostaję świadczy, że z każdym kilometrem jest bliżej domu, jednocześnie jednak wjeżdża na coraz bardziej niebezpieczny teren.

Wojenni biskupi, wojenni kapłani, wojenne siostry. Bez nich bestialstwo tej wojny byłoby jeszcze okrutniejsze. W piwnicach w ostrzeliwanym Charkowie marianie zainicjowali nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu. Ks. Mikołaj Bieliczew wyznaje, że z całego świata dostaje zapytania, jak można im pomóc: „ Naprawdę nie wiem jak można nam pomóc, bo jesteśmy otoczeni. Wiem jednak, że wasz modlitwa ogrzewa nasza serca”. Ukraiński jezuita studiujący w Rzymie wyznał, że gdy na znak pokuty posypywał głowy wiernych popiołem, miał przed oczami spopieloną przez wroga ukraińską ziemię, który chce zniszczyć, zabić to, co w ludziach najważniejsze, miłość. Podkreślił, że Jezus razem z wieloma Ukraińcami i Ukrainkami bierze dziś krzyż i idzie na Kalwarię. A my nie możemy stać obok. Modlitwa, miłosierdzie i post mogą zmienić historię. To oręż Boga.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama