Byliśmy świadomi, że istnieje rozdźwięk między liczbą ofiar napaści seksualnych popełnianych przez księży lub zakonników, o których wiemy, a rzeczywistością, ale nie wyobrażaliśmy sobie, że będzie tak duży - powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Francji arcybiskup Eric de Moulins-Beaufort.
Metropolita Reims skomentował we wtorek w wywiadzie dla dziennika "Le Figaro" raport na temat wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych katolickich.
Z ogłoszonego wcześniej tego dnia raportu niezależnej komisji pod przewodnictwem Jean-Marca Sauve'a wynika, że przez ostatnie 70 lat we Francji około 216 tys. nieletnich padło ofiarą wykorzystywania seksualnego przez duchownych. Liczba dzieci, które były wykorzystywane w kościelnych instytucjach, nie tylko przez księży, ale również przez zatrudniane tam osoby świeckie, może wynosić nawet około 330 tys.
"Jestem przerażony liczbą osób, które zgłaszają, że padły ofiarą napaści seksualnej, gdy były nieletnie, czy to w Kościele, czy w innym otoczeniu (rodzina). To ludzki dramat, który dotyka wszystkich ludzi" - podkreślił abp de Moulins-Beaufort.
Przewodniczący Episkopatu Francji powiedział, że odczuwa "wstyd wobec ślepoty i głuchoty Kościoła w obliczu tak wielkiego cierpienia". "Jestem głęboko zraniony, upokorzony niezdolnością Kościoła, jego władz, jego społeczności, do dostrzeżenia cierpienia ofiar i zrozumienia zagrożenia, jakie stwarza taki a taki ksiądz, taki a taki zakonnik" - dodał.
"Jestem zszokowany, że do niedawna reakcja Kościoła prawie nigdy nie dotyczyła dziecka, ale raczej reputacji Kościoła i rodzin" - podkreślił hierarcha.
Zapytany o dane raportu mówiące, że w latach 1950-2020 molestowania seksualnego we Francji dopuściło się 2,5-2,8 proc. księży abp de Moulins-Beaufort podkreślił, że "ta mniejszość jest zbyt liczna, by się z nią pogodzić", a sprawcy "muszą zostać ukarani, jeśli żyją".
"Święcenia nie leczą zaburzeń psychicznych czy psychiatrycznych, a szczególna sytuacja księdza, może wręcz zwiększać ryzyko (...). (Sprawcy) pozostają naszymi braćmi, ale są winni, niebezpieczni. Należy wymierzyć sprawiedliwość, a wydane wyroki wykonać. Nie możemy pozbyć się tych ludzi, nawet gdy zostaną przywróceni do stanu świeckiego, musimy im towarzyszyć, zachowując przede wszystkim troskę o ludzi, którzy byli ich ofiarami i ryzyko, że uczynią ofiary z innych" - podkreślił hierarcha.
"Nie mogę przewidzieć przyszłej wiarygodności Kościoła katolickiego. Obecny stan rzeczy jest ciosem w spontaniczną ufność, jaką można było w nim pokładać, a którą pokładano także w księżach. Będziemy musieli nauczyć się z tym żyć, tak jak czynią to księża w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Australii" - powiedział abp de Moulins-Beaufort.
Dodał też: "Nie możemy naprawić tego, co nieodwracalne, ale jasne jest, że jako Kościół ponosimy odpowiedzialność wobec ofiar".
Pytany, czy raport był potrzebny, przewodniczący Episkopatu powiedział: "Przyjmujemy go jako błogosławieństwo. Kościół Chrystusowy nie może wzrastać w kłamstwach lub półprawdach".
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.