Valentino Ruggiero z San Marzano sul Sarno formował się w Towarzystwie Powołań Bożych (wokacjoniści – SDV). 19 kwietnia poczuł się źle. Trafił do szpitala z podejrzeniem problemów z sercem, a tam stwierdzono u niego koronawirusa. Dziś odbył się jego pogrzeb.
Valentino szedł po śladach ks. Giustino Russolillo, kapłana neapolitańskiego, założyciela wokacjonistów i wokacjonistek, który wkrótce zostanie kanonizowany. Na wzór ks. Giustino chciał poświęcić się służbie Kościołowi, do której odczuwał powołanie już od najmłodszych lat" - pisze Rosanna Borzillo w "Avvenire", największym włoskim dzienniku katolickim.
Uczęszczał do szkoły u sióstr wokacjonistek w diecezji Nocera-Sarno. Jako seminarzysta służył w kościele św. Mateusza w Nocerze. Później postanowił formować się u wokacjonistów.
Wszystkie jego plany pokrzyżowała pandemia. Poczuł się źle podczas porannej Mszy wspólnotowej 19 kwietnia. Podejrzewano najpierw problemy kardiologiczne, a gdy wykryto u niego zakażenie koronawirusem, został przewieziony do szpitala Fatebenefratelli im. św. Jana Bosko w Neapolu, gdzie zmarł.
"Z charakteru nieśmiały i powściągliwy, ale otwarty na życie i przyjaźnie. W Nocerze zostawił mamę i trzy siostry oraz pamięć o sobie jako o wspaniałomyślnej i wrażliwej osobie" - pisze R. Borzillo.
Jak przypomina "Avvenire" - wspólnota wokacjonistów opłakiwała dwa miesiące temu o. Lorenza Montecalvo, zakonnika, który codziennie komentował Ewangelię dla tysięcy wiernych za pośrednictwem WhatsAppa. Także on zmarł na COVID-19.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.