„Ubolewamy i potępiamy wszystkie popełnione akty barbarzyństwa” – napisali biskupi Mozambiku w oświadczeniu przesłanym do Agencji Fides. Wyrazili głębokie zaniepokojenie tragiczną sytuacją, w jakiej żyje ludność Cabo Delgado.
„Bezbronni są zabijani, okaleczani i maltretowani, ich własność jest plądrowana, domy niszczone, a ciała członków ich rodzin bezczeszczone. Ci, którzy przeżyli, zmuszeni do opuszczenia ziemi, na której się urodzili i gdzie są pochowani ich przodkowie” – czytamy w liście.
Szacuje się, że ponad 11 tys. osób (ponad 1, 4 tys. rodzin), które uciekły pod koniec marca z miasta Palma, znalazło schronienie w szkole w Quitunda. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migrantów 30 proc. przesiedlonych rodzin śpi pod gołym niebem, a pozostałe 70 proc. mieszka w prowizorycznych schronieniach. Ponad 60 proc. wysiedlonych stanowią dzieci, 20 proc. mężczyźni, a 17 proc. to kobiety. Ludzie ci pilnie potrzebują żywności, namiotów oraz koców i ubrań.
Konferencja Episkopatu Mozambiku (CEM) uważa, że za tym konfliktem kryją się interesy pewnych grup, które zmierzają do podporządkowania sobie narodu i przejęcia jego zasobów. Prowincja Cabo Delgago jest bogata w złoża gazu i ropy naftowej oraz kamieni szlachetnych, jednak brak przejrzystości w ich właściwym wykorzystaniu staje się źródłem niezadowolenia i podziałów, które podsycają bunt oraz niechęć.
„Uznajemy, że jeden z najsilniejszych bodźców, który budzi ekstremizm polityczny i religijny, a także skłania młodzież do ulegania pokusom i przyłączania się do grup przestępczych i terrorystycznych, to brak nadziei na lepszą przyszłość” – stwierdzają biskupi. „Dla większości młodych ludzi nie ma szans na zbudowanie godnego życia”, podczas gdy społeczeństwo i decydenci „ignorują ich cierpienie i nie słuchają ich głosów”.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.