Bogu dzięki, że mamy papieża Franciszka, który ukazuje nam inną wizję pracy duszpasterskiej, pokazuje jak wyjść z tego zamkniętego kręgu w jakim się znaleźliśmy. Jestem przekonany, że nie ma półśrodków, trzeba realizować linię Franciszka – mówi w rozmowie z KAI abp Henryk Muszyński, Prymas Polski senior, b. metropolita gnieźnieński. Dodaje, że „obecny kryzys powinien wzywać nas do głębokiej odnowy religijnej”.
Marcin Przeciszewski, KAI: Księże Arcybiskupie, niedawno przeżywaliśmy 8. rocznicę pontyfikatu papieża Franciszka. W jakiej mierze pontyfikat ten jest szansą dla Kościoła, bo wielu twierdzi zupełnie przeciwnie?
Abp Henryk Muszyński: Pontyfikat Franciszka jest ogromnym darem dla Kościoła, także dla Kościoła w Polsce. Mamy papieża ewangelicznego, który żyje duchem Ewangelii i w sposób bardzo zdecydowany zmienia to, co należy zmienić w Kościele. A z drugiej strony ma bardzo dalekosiężną wizję. Mówi o nawróceniu duszpasterskim myśląc o strukturach Kościoła różnego szczebla, włącznie z każdą parafią. Bardzo duże wrażenie na mnie zrobiła np. instrukcja „Nawrócenie duszpasterskie wspólnoty parafialnej w służbie misji ewangelizacyjnej Kościoła”, ogłoszona przez Kongregację ds. Duchowieństwa w lipcu 2020 r. Przypomina ona, że aby odpowiedzieć na znaczące zmiany społeczne i kulturowe jakie zachodzą w świecie, konieczne jest przejście od duszpasterstwa zachowawczego, zamkniętego, do duszpasterstwa misyjnego, wychodzącego znacznie bardziej na zewnątrz. Instrukcja wskazuje na potrzebę „odnowionego dynamizmu”, który pozwoliłby na nowo odkryć powołanie każdego ochrzczonego do bycia uczniem Jezusa i misjonarzem Ewangelii, w świetle dokumentów Soboru Watykańskiego II”. Każda parafia winna stawać się miejscem formacji, które sprzyja byciu razem oraz pomaga w kształtowaniu takich relacji międzyludzkich, które są w stanie przezwyciężyć wszechobecny indywidualizm i samotność.
Franciszek postrzega te sprawy globalnie, widząc także konieczność przebudowy stosunków społecznych. Wyjaśnia, że pandemia koronawirusa nie jest jedyną pandemią, z jaką mamy do czynienia w dzisiejszym świecie. Mówi też o pandemii niesprawiedliwości, o pandemii marginalizacji oraz innych niebezpiecznych współczesnych rodzajach pandemii. Przypomina w tym kontekście o konieczności uzdrowienia i nawrócenia. Wzywa do nawrócenia na wielu polach: nawrócenia osobistego, parafialnego, duszpasterskiego, antropologicznego, kulturowego, ekologicznego, synodalnego i misyjnego. Krótko mówiąc, chodzi mu o Kościół przeżywający „duszpasterskie nawrócenie”, o Kościół znacznie bardziej misyjny i odważniej wychodzący do świata, ponad wszelkimi podziałami.
Próbowałem o tej watykańskiej instrukcji mówić wyrywkowo z kapłanami tu w Gnieźnie, ale reakcja większości była: To nie dla nas!
Dlaczego? Czy żyjemy na jakieś odrębnej, wyizolowanej wyspie?
Nie. Ale wielu z nas kapłanów ma taką mentalność, która boi się zmian. Żyjemy w określonych strukturach i za wszelką cenę chcemy je utrzymać. To, że parafie mają u nas taki a nie inny kształt, złożyła się na to historia, a szczególnie zaborów i późniejszych prześladowań, z krótką przerwą na okres międzywojennego dwudziestolecia. W trakcie trudnej historii nieustannie broniliśmy się przed zewnętrznym wrogiem, no i bronimy się dalej. A jak nie ma wrogów, to ich znajdujemy i w tym jesteśmy perfekcyjni. Wciąż brakuje nam mentalności dostosowanej do czasów wolności i demokracji. Bogu dzięki, że mamy papieża Franciszka, który ukazuje nam inną wizję pracy duszpasterskiej, pokazuje jak wyjść z tego zamkniętego kręgu. Jestem przekonany, że nie ma półśrodków, trzeba realizować linię Franciszka.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.