O politycznych sympatiach, głosowaniu w sprawie in vitro i i beatyfikacji Jana Pawła II z kard. Stanisławem Dziwiszem rozmawia Bogumił Łoziński.
Bogumił Łoziński: Media spekulują, który biskup popiera jaką partię. Ksiądz Kardynał jest postrzegany jako zwolennik PO. Kogo naprawdę popiera Metropolita Krakowski?
Kard. Stanisław Dziwisz: – Chcę jasno oświadczyć, że nie utożsamiam się z żadną partią. Kościół musi być otwarty na wszystkich ludzi i przed nikim nie może zamykać drzwi. To politycy wymyślili Kościół „łagiewnicki” i Kościół „toruński”. Takiego podziału nie ma. Przyjmuję ludzi różnych orientacji politycznych, ale to przecież nie znaczy, że utożsamiam się z ich poglądami. Nie przyjmuję ich jako polityk, lecz jako pasterz, który jest dostępny dla wszystkich ludzi dobrej woli.
Po wyborach prezydenckich padają zarzuty, że Kościół za bardzo zaangażował się w politykę, i to po stronie kandydata PiS. Czy te oskarżenia są uzasadnione?
– Duchowni żyją wśród ludzi, również ludzi bardziej przychylnych PiS, co nie oznacza, że księża z definicji popierają tę partię. Duchowni nie mogą prowadzić agitacji wyborczych. Biskupi zawsze przestrzegają, że duszpasterz, proboszcz, ksiądz profesor czy wikary nie może czynnie angażować się w politykę, czyli należeć do czynnych sympatyków partii. Kapłan ze swej istoty ma być otwarty na ludzi o różnych poglądach, wrażliwy na wszystkich. Jako obywatel ma swoje poglądy polityczne i okazuje je przy urnie wyborczej, a nie przy ołtarzu czy w konfesjonale.
Zarzut, że większość duchownych popiera PiS, jest uzasadniony?
– To pytanie jest próbą ustawienia Kościoła w optyce politycznej. Tymczasem Kościół głosi wartości moralne i z tej perspektywy ocenia życie publiczne. W nauce społecznej Kościoła ocena taka nazywa się funkcją krytyczną Kościoła. Jeśli dana partia podejmuje inicjatywy bliższe nauczaniu Kościoła, to siłą rzeczy będzie cieszyła się większą sympatią. Jednak utożsamianie się z określonymi partiami uważam za wielkie nieporozumienie.
A może to Kościół daje się wciągać do polityki, może potrzebna jest większa ostrożność?
– Musimy być czujni na próby wykorzystywania Kościoła z różnych stron. Partie mają to do siebie, że dzielą, uwypuklają różnice, polemizują ze sobą, a zadanie Kościoła jest inne. Naszym celem jest głoszenie Ewangelii życia i miłości, która przynosi autentyczny pokój serca.
W ostatnich latach jesteśmy świadkami wojny politycznej między PO i PiS. Czy taka postawa polityków wywołuje nienawiść i agresję u zwykłych obywateli?
– Niestety, kultura życia politycznego nie jest zachowywana i Kościół w Polsce bardzo nad tym boleje. Myślę, że wciąż ciąży na nas okres komunistycznego zniewolenia, kiedy nie było normalnego życia politycznego. Choć od 20 lat mamy wolność, cały czas musimy się uczyć, jak korzystać z demokracji i widzieć przede wszystkim to, co nas łączy. Na ciągłych podziałach Polski nie zbudujemy.
Kto powinien podjąć próbę łączenia Polaków?
– Taki wysiłek podejmuje Kościół przez głoszenie Ewangelii, która wskazuje na zasadę wzajemnej miłości i miłosierdzia. Te wartości naprawdę łączą, nie dzielą i nie prowadzą do walki. Dzieło jednoczenia Polaków powinny podjąć również media. Czasami wydaje się, jakby o tym zapominały. Brakuje w nich przekazu pozytywnego o Polsce i Polakach. Ciągle epatuje się kontrowersjami i podkreśla ludzkie słabości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.