Trzeba dla nich wybudować 15 domów, a koszt jednego to 400 lub 600 euro.
Pod opieką sióstr jest 245 takich osób. - Te domy nie mają być miejscem izolacji. Oni mogą w nich mieszkać z całą rodziną i normalnie żyć - tłumaczy s. Renata Grzegorczyk
Siostry pracują w Ngaoundaye, na granicy Czadu i Kamerunu, gdzie wojna domowa trwa od 2012 r. Pasterzanki prowadzą tam misję, w ramach której prowadzą pracę formacyjną i pomagają bezbronnym ludziom, często ubogim i chorym pozostawionym na pastwę rebeliantów.
Osoby niewidome najczęściej mieszkają w domach z gliny niewypalanej, więc po jednej porze deszczowej nie nadają się one już do użytku. Co więcej, domy przykrywane są strzechą, która przecieka. W środku nie ma zaś ani łóżka, ani krzeseł, ani stołu. Całe wyposażenie to mata rzucona na klepisko służąca za posłanie dla dwójki rodziców i ich dzieci - czwórki, piątki, sześciorga....
Widząc tę biedę, siostry postanowiły poszukać pieniędzy, by najbiedniejszym z niewidomych zbudować domy. Siostry chcą jednak, by pomoc była przeznaczona dla osób i rodzin, które już same zaangażowały się w organizowanie remontu domu lub wykonały jakąś część budowy. - Osoby niewidome, wraz z rodzinami, są w stanie wykonać cegły lub przygotować plac pod budowę domu. Jednak to my musimy zebrać finanse na cegły, blachę, deski, gwoździe. Domki będą budowane w dwóch wersjach: 5 m na 7 m (dla większej rodziny, gdzie jest np. sześcioro dzieci) i 5 m na 3 m (dla rodziny z mniejszą liczbą dzieci). Będą to proste konstrukcje, przykryte blachą, ale dające solidne zabezpieczenie w porze deszczowej - tłumaczy s. Grzegorczyk.
Wśród tych, którzy zamieszkają w nowych domach, będzie m.in. niewidomy Daniel, który wraz z żoną wychowuje ośmioro dzieci. Słomiany dach ich domu przecieka, więc w porze deszczowej wszyscy kładą się spać w wilgotnych ubraniach, na mokrych matach i podłodze. Ciepło daje im tylko ognisko rozpalane w środku domu, co grozi poparzeniem dzieci czy pożarem. Daniel zbiera już kamienie na budowę nowego domu.
Z kolei Dawid, zanim stracił wzrok, był nauczycielem w szkole. Teraz, z pomocą żony prowadzi sklepik z mydłem, mlekiem, cukrem i kawą. Aby ruszyć ze sklepikiem i mieć pieniądze na zakup pierwszych partii towaru, pracował, ścinając trawę na ternie misji katolickiej w Ngaoundaye. Dawid kupił też już teren pod budowę nowego domu.
- Ngaoundaye leży wzdłuż rzeki Lim. Woda jest ogromnym bogactwem w Afryce, ale też niesie zagrożenie dla zdrowia. Muchy rzeczne roznoszą bowiem nicienie, czyli gatunek pasożyta, który powoduje uszkodzenie nerwu wzrokowego. Bez specjalistycznych leków, o które tutaj trudno, dorośli i dzieci tracą wzrok - wyjaśnia s. Renata.
Z pomocą Polskiej Fundacji dla Afryki siostry pasterzanki chcą również rozbudować szkołę, która prowadzą, i ogrodzić ją. Edukacja jest bowiem przyszłością dla tamtejszych dzieci, a zakonnice uczą je konkretnych zawodów: krawiectwa, stolarstwa, budownictwa i mechaniki.
- Do tej pory prowadziliśmy tradycyjne zbiórki pieniędzy, dzięki którym realizowaliśmy kolejne projekty w Afryce. Ten chcemy sfinansować inaczej, bo dzięki wpłatom, jakie dostaniemy w tym roku z tytułu 1 procenta podatku - zaznacza Wojciech Zięba, prezes Polskiej Fundacji dla Afryki.
Szczegółowe informacje można znaleźć na: www.pomocafryce.org.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).