Zabójstwo ormiańskiego kapłana w Syrii przypomina o wielkiej tragedii ludobójstwa.
Chrześcijanie, którzy cierpią dziś prześladowania, uciekali na te tereny przed turecką armią w 1915 roku - przypomina ks. Pascal Gollnisch, dyrektor stowarzyszenia Œuvre d'Orient, które od ponad 160 lat śpieszy z pomocą chrześcijanom na Bliskim Wschodzie.
Żyje tam wiele wspólnot chrześcijańskich, które osiedliły się w tym regionie, ponieważ uciekały przed turecką armią w 1915 r. podczas Rzezi Ormian. To ludobójstwo było wymierzone przede wszystkim w Ormian, ale ginęli też chrześcijanie innych tradycji, niekiedy przy czynnym udziale również ugrupowań kurdyjskich. Ważne jest zatem, aby również Kurdowie oczyścili swą pamięć z tego tragicznego wydarzenia, a nie tylko Turcy, którzy do dziś nie uznają swej odpowiedzialności za ludobójstwo. Na przykład miasto Kobane, o które Kurdowie i bojownicy ISIS toczyli zaciętą walkę, zostało założone przez Ormian.
- Dziś w ogóle się o nich nie wspomina. Nie mówi się o istnieniu tej wspólnoty - mówi ks. Gollnisch. - I choć musimy uznać zasługi Kurdów w walce z Państwem Islamskim, to jednak trzeba również zauważyć, że dążą oni do kurdyzacji całego regionu, czyli wygnania wszystkich, którzy nie są Kurdami.
Z tego powodu na przykład niektóre szkoły katolickie padły ofiarą kurdyjskich ugrupowań. Dokonano w nich zniszczeń, aktów wandalizmu. Rezydencja biskupa została ostrzelana z kałasznikowa. Ostatnio miały miejsce trzy eksplozje w pobliżu chrześcijańskich miejsc kultu. Reakcje były minimalne. W mediach zachodnich niemal o tym nie wspomniano. To milczenie jest niezrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę represje, których doświadczają tamtejsi chrześcijanie ze strony różnych ugrupowań militarnych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.