„Z powodu nienawiści do wiary katolickiej niektórzy przybysze z Europy oczernili jezuitów przed władcą Japonii, a ten we wszystko uwierzył” – alarmował w 1615 r. o. Matteo Adami w liście do przełożonych zakonnych.
W 1604 r. Adami dotarł do Japonii. W Nagasaki złożył śluby czystości, ubóstwa, posłuszeństwa przełożonym zakonnym oraz posłuszeństwa papieżowi. W Omura na wyspie Kiusiu doskonalił miejscowy język, korzystając z gościnności Tanaki Yoshimasy, dowódcy wojskowego zaprzyjaźnionego z jezuitami. W pięknie położonym domu oprócz sycylijskiego zakonnika mieszkał jeszcze brat z Japonii Yama Jan oraz 14 innych osób. Prowadzenie pracy misyjnej okazało się możliwe. W ciągu jednego roku o. Adami przyprowadził do Kościoła 3 tys. osób. W czasie trwania jego misji liczba chrześcijan w okolicy wyniosła 5 tys. Jednak prawo z 1614 r. zmusiło go do powrotu do Makao. Deportowany został także Yama Jan. To wtedy o. Adami wysłał list, w którym opisywał czarną propagandę, która doprowadziła do wyrzucenia zakonników z Japonii. Krytykował także to, co działo się w kolegium w Makao. Jak pisał do przełożonych, wychowankowie uczelni trzymali się w grupkach według swoich narodowości, tracili ducha misyjnego i nieraz w ogóle nie docierali do Japonii. Po 4 latach banicji o. Matteo Adamiemu udało się wrócić do Japonii.
Tortura jamy
Przez kilkanaście lat prowadził działalność misyjną w różnych rejonach kraju. Od 1620 r. pracował razem z Yamą Janem, który także dotarł z powrotem do ojczyzny. Kiedy w danym mieście wybuchały prześladowania, jezuici przenosili się w inne. W 1629 r. Yama Jan został schwytany i skazany na karę śmierci, którą wykonano w 1633 r. Z kolei o. Matteo w 1632 r. udało się uciec przed aresztowaniem. Później został jednak wydany przez człowieka, u którego gościł. W październiku razem z 3 braćmi z Japonii i 2 z Portugalii skazano go na curuszi, czyli torturę jamy. Zakonników związano, pozostawiając wolną prawą rękę, za pomocą której mieli dać znak, gdyby wyparli się wiary. Następnie wykonano im nacięcie na skroniach i spuszczano na linie głową w dół do wąskiego dołu, na którego dnie znajdowały się fekalia. Skazańcy czuli ogromny ból głowy, ale rana sprawiała, że nie umierali z powodu wylewu krwi do mózgu. Po 4 lub 5 godzinach tortury o. Christóvão Ferreira, który był miejscowym prowincjałem jezuitów, dokonał apostazji. Wyciągnięto go z dołu i darowano życie. Później doradzał lokalnym władzom, udzielając im informacji na temat chrześcijaństwa. Możliwe, że pod koniec życia odwołał apostazję i poniósł za to śmierć, ale nie zostało to udowodnione. Pozostali zakonnicy zostali męczennikami. Najpierw zmarli bracia z Japonii, po nich o. Adami, a na końcu, po niemal 9 dniach nieprzerwanej tortury, Portugalczyk o. Antonio de Sosa.
Proces beatyfikacyjny sycylijskiego jezuity toczył się początkowo w Makao. Później został z niewiadomych powodów przerwany. Podobne problemy, związane z brakiem dokumentów i prawdopodobnie zawirowaniami politycznymi, dotyczą zresztą innych jezuickich męczenników z tego okresu, w tym o. Wojciecha Męcińskiego, który nie wyparł się wiary, choć Japończycy męczyli go przez pół roku. W sierpniu 2019 r. Stolica Apostolska zezwoliła jednak biskupowi Mazara del Vallo na ponowne otwarcie procesu. Być może więc o. Matteo Adami zostanie w końcu ogłoszony błogosławionym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.