Paradoksalnie: ten kryzys może spowodować wiele dobra. Jeśli tylko odważymy się zmagać, a nie wybierzemy drogi na przeczekanie...
Coraz częściej można usłyszeć wypowiedzi katolików, dla których Kościół stał się problemem. Częściowo z powodu grzechów, z którymi sobie dopiero zaczyna radzić albo – co gorsza - które niekoniecznie jeszcze dostrzega. Częściowo dlatego, że nasze wyobrażenia, nasze marzenia o Kościele rozmijają się z rzeczywistością. Kościół przestał być miejscem wygodnym, miejscem w którym czujemy się “u siebie”. To prowokuje pytania o sens przynależności i o sposób jej realizacji. Ludzie stają przed pytaniem: odejść czy zostać, a jeśli zostać, to czy czekać, aż coś się samo zmieni, czy o tę zmianę walczyć. I jak walczyć.
Temat trudności z Kościołem podjął wrześniowy “Znak”. “Więź” pisze o problemach, jakie katolicy mają z nauczaniem i osobą papieża Franciszka. To opis ważnej części naszej kościelnej rzeczywistości. Kościół zawodzi. Papież zawodzi. Jak się w tym odnaleźć?
W tekstach widać zmaganie z Kościołem. To może być dobre zmaganie. Czasem w naszych głowach istnieją przekonania wpojone mimochodem, dotąd niezauważane, a kierujące myślenie na manowce. Czasem żyjemy złudzeniami. Może pięknymi, ale złudzeniami. Kryzys to szansa na pytanie: co dalej? Co trzeba skorygować? Jak marzenia wprowadzić w życie?
Jak poradzić sobie z grzechem w Kościele? Gorzej: ze strukturami grzechu? Jak to w ogóle możliwe?
Gorzej, jeśli widać raczej rezygnację i próbę przeczekania. Jeśli człowiek nie podejmuje wysiłku rozumienia, jeśli chce tylko, by wszystko było jasne, tak by nie trzeba było podejmować trudnych decyzji, a przede wszystkim: by przypadkiem niczego w swoim sposobie myślenia nie prostować.
Warto sięgnąć do tekstów Janusza Poniewierskiego, Dobrosława Kota (“Znak”), Dawida Gospodarka czy Sebastiana Dudy (“Więź”). Paradoksalnie: ten kryzys może spowodować wiele dobra. Może sprawić, że zaczniemy rozumieć, czym jest Kościół, że weźmiemy za niego współodpowiedzialność. Jeśli tylko odważymy się zmagać, a nie wybierzemy drogi na przeczekanie...
PS. W “Znaku” polecam ponadto blok na temat reportażu wojennego i roli dziś i w przeszłości, w “Więzi” zachęcam do przeczytania bloku o pracy. Oba tematy wymagają refleksji, także z punktu widzenia chrześcijanina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.