Plac Piłsudskiego, kościół św. Stanisława na Żoliborzu, procesja przez pół Warszawy, Świątynia Opatrzności Bożej. Setki tysięcy ludzi cieszyło się beatyfikacją Polaka, który zło dobrem zwyciężał. Miliony – modlą się za jego wstawiennictwem.
Pielgrzymka do świątyni
Po Mszy beatyfikacyjnej, około godz. 14.00, szpaler wiernych utworzył procesję do Świątyni Opatrzności Bożej. Prowadzili ją kolejno biskupi pomocniczy warszawscy – Piotr Jarecki i Tadeusz Pikus. Pielęgniarki, lektorzy, księża, siostry zakonne z wielką czcią przejmowali relikwie ks. Jerzego. A niezliczony tłum współtworzył kolorowy, rozmodlony korowód. Co kilka kilometrów zmieniali się niosący relikwie. – To jest dla mnie wielka chwila, wielka radość – mówiła s. Józefa, nazaretanka, kilka minut po tym, gdy z wielką czcią i przejęciem, przekazała relikwie następnym niosącym. – Modliłam się przez cały czas – niosłam wiele ludzkich intencji. Wierzę, że mój ofiarowany trud (feretron, na którym umieszczono relikwie, jest bardzo ciężki) zostanie przez Boga przyjęty.
A Adrian, lektor z Ursusa, który również z wielkim przejęciem niósł do świątyni relikwie, powiedział: – Gdy za wiele lat będę miał syna, dam mu na imię Jerzy! Będzie miał wielkiego patrona! Nowy Świat, Belweder, Czerniakowska, Powsińska, Wiertnicza. Ciężko iść. I nikt się chyba nie spodziewał takiego upału i tylu pielgrzymów. 12-letni góral Kamil z Czerwiennego aż kierpce musiał zdjąć, bo były nowe i ocierały boleśnie stopy. Jednak nie przerywa marszu. Rodzina Wardengów również maszeruje: Katarzyna lat 12 i Faustyna lat 5 są ubrane w biało-czerwone stroje, mają „narodowe” kokardy na warkoczach. A ich brat, dziewięcioletni Tymoteusz macha biało-czerwoną chorągiewką. – Jesteśmy z Wodzisławia Śląskiego, przyjechaliśmy w sobotę, nocowaliśmy na polu namiotowym – mówi ich tata Tomek. – Chcemy z żoną pokazywać dzieciom prawdę o Polsce, uczyć miłości do ojczyzny. A gdzie się jej nauczą, jak nie na takich uroczystościach?
Dziękujemy!
Jeszcze tylko kilka kilometrów. Obornicka, Przyczółkowa, Klimczaka. Temperatura – ani powietrza, ani modlitwy – nie spada. Śpiew pobożnych pieśni przeplata się z… piosenkami legionowymi. Orkiestry dęte, choć w ciężkich mundurach, nadają pielgrzymom rytmiczne tempo. I choć bardziej wrażliwi mają już na nogach pierwsze czerwone kropki, chyba nikt z własnej woli nie zrezygnował. Ostatni zakręt, w alei Rzeczypospolitej. W dali, między nowoczesnymi blokami, widać charakterystyczną kopułę świątyni. Do pielgrzymów dołącza metropolita Warszawy, abp Kazimierz Nycz. – Witamy was, Alleluja! – śpiewają mieszkańcy Warszawy ustawieni po obu stronach alei. Słychać brawa. Wielka radość, której Warszawie, jak i całej Polsce ostatnio brak… Relikwie błogosławionego wniesiono na ołtarz przed wejściem do świątyni. Śpiew „Święta Boża Opatrzności” brzmi tu wyjątkowo. – Bo i jak nie wierzyć w Opatrzność, jak nie dziękować w Dzień Dziękczynienia, gdy w 1984 r. milicja zabiła księdza, a w 2010 r. policja pomagała w jego beatyfikacji? – pytają kolejarze z Gdyni. Tuż przed uroczystym złożeniem relikwii błogosławionego do podziemi świątyni – do Panteonu Wielkich Polaków – abp Kazimierz Nycz, mówił: – Powiem mało religijnie, ale po ludzku: najwięksi optymiści nie spodziewali się, że tylu z was zechce uczestniczyć w procesji. Szliście w wielkim upale 14 kilometrów! A jest was tu przed świątynią tyle, że tylko połowa zmieściłaby się w jej ogromnym wnętrzu – cieszył się arcybiskup Warszawy. – To oznacza, że ks. Jerzy „chwycił”! Chwycił nas wszystkich za serce!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).