Władzom komunistycznym chodziło o to, by pod naciskiem konkretnych represji zastosowanych wobec konkretnego człowieka, hierarchia sama podporządkowała się bezprawiu i zmobilizowała do tego gestu wszystkich kapłanów. Rolą hierarchów kościoła warszawskiego miało być zatem – mówiąc kolokwialnie – wyciszenie aktywności księdza Jerzego - wyjaśnia prof. Żaryn w tekście, który zamieszczamy poniżej.
Po drugiej wizycie Ojca św. w Polsce, czyli po czerwcu 1983 roku, władze komunistyczne zarówno w kraju jak i niewątpliwie oglądające wydarzenia w Polsce, władze moskiewskie zdały sobie sprawę iż lata 1981-1983 to nie tylko był okres pacyfikacji ludzi solidarności i całego wielkiego 10-milionowego ruchu , ale również czas „wzrostu” (używając pojęć bezpieki) autorytetu Kościoła katolickiego (jeżeli w ogóle można jeszcze po 79 roku mówić o „wzroście wobec wzrostu”). Ale faktem jest iż w latach stanu wojennego (1981 – 1983) było to widoczne iż cały ruch „Solidarności”, odnalazł się właśnie w murach kościoła, odnalazł się zarówno w świątyniach można powiedzieć w budynkach kościelnych, przyparafialnych i zakonnych.
Powierzchnia kościelna została przekazana przez księży- proboszczów, biskupów i przeorów ludziom solidarności, ale z drugiej strony naród odnalazł się również w duchowym wymiarze Kościoła, ponieważ chcieli tam odnaleźć się ludzie, którzy zarówno mieli głęboki związek z wiarą katolicka, jak i ci którzy byli bardzo odlegli od Kościoła, ale w nim na ten czas - a potem często na cale życie - odnaleźli przestrzeń wolności, a następnie wiarę. Tej przestrzeni wolności nie było poza murami ówczesnych świątyń i przyjazd papieża w 83 roku z punktu widzenia władz komunistycznych, tę prawdę unaocznił (władze liczyły się rzecz jasna „z negatywnymi skutkami oddziaływania ojca świętego na społeczeństwo polskie” - to jest niemal cytat z materiałów operacyjnych, w ramach sprawy kryptonim „Zorza”). Otóż władze komunistyczne zdawały sobie sprawę, iż nadszedł czas na podjęcie głębokiej rozprawy z Kościołem katolickim, rozumianym bardzo szeroko, tzn. rozprawy z hierarchią Kościoła katolickiego która to hierarchia odpowiadała za funkcjonowanie tej instytucji oraz przyzwalała na wykorzystanie świątyń – rzekomo – do celów politycznych, jak i również rozumianym, jako wspólnota wiernych, a jednocześnie – po świecku rzecz ujmując - jako wspólnota solidarności.
Ta inspiracja moskiewska była także czytelna; artykuły które ukazały się wówczas na terenie prasy moskiewskiej które miały ewidentnie wzmocnić niejako ten nurt w kierownictwie PZPR-u który byłby zdolny do podjęcia ryzykownej walki - bądź co bądź - z potęgą jaką był z punktu widzenia społecznego oddziaływania Kościół katolicki. Ta walka w głębokim zarysie można powiedzieć ze odbywała się miedzy innymi na takim oto poziomie. Mianowicie, władze komunistyczne stosując prawo stanowione były jednoznacznie zainteresowane by Kościół hierarchiczny dał się niejako podporządkować nie tylko literze prawa stanowionego ale również jednostronnej interpretacji tegoż prawa, w zakresie takim jak: prawa człowieka i obywatela, jak rozumienie prawa do zgromadzeń, do zrzeszeń, do manifestowania publicznego swoich poglądów (w tym religijnych), jak tworzenie jakichkolwiek struktur autonomicznych wobec nomenklaturowego systemu. Ta część prac prowadzonych przez stronę rządową w ramach Komisji Wspólnej, miała prowadzić do zaakceptowania przez kościelnych rozmówców prawa komunistów do zawłaszczania państwa i jego instytucji. Z kolei napominanie przedstawicieli hierarchii Kościoła katolickiego, wpisywało się w proces przygotowywania strony kościelnej: polskiej i watykańskiej (de facto od lat 70-tych) do ewentualnego wznowienia stosunków dyplomatycznych zerwanych jednostronnie we wrześniu 1945 r. przez Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej.
W latach 80 nie przerwano, mimo iż pojawił się stan wojenny, dialogu z przedstawicielami sekretariatu stanu, który mógł spowodować radykalna zmianę prowadzącą do uregulowania statusu prawnego Kościoła i jego wyznawców. Ten kontekst również był istotny ponieważ komuniści zgodnie ze swoją tradycją prowadzenia rozmów z Watykanem, co najmniej od lat 60 tych, traktowali dyplomację watykańską – z którą rozmawiano ponad Episkopatem Polski – jako element wewnętrznej polityki wyznaniowej. Agostino Casaroli, Luigi Poggi i cała grupa dyplomatów watykańskich (w latach 80-tych także rozmówca Edwarda Kotowskiego ks. Józef Kowalczyk), mieli wedle tej koncepcji naciskać na hierarchów i duchowieństwo w kraju, by odznaczało się daleko idącą ostrożnością w działaniu – w imię interesów Kościoła i dla jego dobra, dążącego do porozumienia z komunistami. Aktywność kościoła katolickiego w Polsce winna być zatem stymulowana przez biskupów tak ze względu na bezpieczeństwo Kościoła, jak i dla rzekomo poprawy relacji państwo – kościół. Jest to temat to dalszego przebadania historycznego, więc nie chce za głęboko wchodzić w interpretacje tego wątku, czyli rozmów miedzy władza a kościołem z udziałem dyplomacji watykańskiej. Temat ten jest dziś widoczny, jeśli chodzi o rodzaj źródła, jedynie przez akta Departamentu I MSW (wywiadu) a wiec przez specyficzne źródło, a także przez lakoniczne i mało dostępne dla badaczy akta kościelne (Rada Główna KEP). Faktem jest ze te rozmowy na linii Watykan – rząd PRL były również prowadzone po śmierci ks. Jerzego, co najmniej do 1987 roku.
Dlaczego o tym mówię w takim - mam nadzieję zrozumiałym choć ogólnikowym - aspekcie? Trzeba zdać sobie sprawę ze w pewnym momencie, właśnie jak się wydaje jesienią 1983 roku ks. Jerzy stal się bez swej rzecz jasna wiedzy i woli, narzędziem w rękach komunistów wybranym do prowadzenia polityki którą można by nazwać polityką represji wobec kościoła, w celu jego samoograniczenia się duszpasterskiego; represji, która pośrednio była skierowana przeciwko biskupom, a szczególnie przeciwko Kardynałowi Józefowi Glempowi. Bezpośrednio zaś akcja represyjna była skierowana przeciwko księdzu Jerzemu, aby na jego przykładzie pokazać jak przestrzeń dozwolona – woluntarystycznie przyznana Kościołowi dla jego aktywności – mija się z rzeczywistym oddziaływaniem duszpasterskim, a zatem jak zostało naruszone przez kapłana prawo stanowione, w komunistycznej interpretacji.
Chodziło o to, by pod naciskiem konkretnych represji zastosowanych wobec konkretnego człowieka, hierarchia sama podporządkowała się bezprawiu i zmobilizowała do tego gestu wszystkich kapłanów. Rolą hierarchów kościoła warszawskiego miało być zatem – mówiąc kolokwialnie – wyciszenie aktywności księdza Jerzego. To jest konstrukcja projektu, którą zbudowano jesienią 1983 roku. Dlaczego wybrano księdza Jerzego? Biorąc pod uwagę materiał źródłowy który jest nam dzisiaj dostępny, przede wszystkim znajdujący się w materiałach byłej Służby Bezpieczeństwa, ale także biorąc pod uwagę materiały Urzędu do spraw Wyznań, akta prokuratorskie, rzecznika ówczesnego rządu itd., można powiedzieć ze ks. Jerzy został zauważony przez władze jako osoba wyjątkowa dość późno; nastąpiło to dopiero po mszy świętej za ojczyznę, w sierpniu 1982 roku. To oczywiście nie znaczy ze wcześniej ksiądz Jerzy nie był inwigilowany. Oczywiście był. Miał swój TEOK (teczka ewidencji operacyjnej na księdza), kwestionariusz osobowy do którego wpisywano informacje z jego biografii kapłańskiej.
W kwietniu 1982 zapadła decyzja by w sposób szczególny interesować się kapłanem ale dopiero po mszy sierpniowej 82 roku rozpoczęto zmasowany na niego atak. Założono tzw. sprawę operacyjnego rozpracowania krypt. „Popiel”; kapłanem zajmowali się dzień w dzień funkcjonariusze Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych, kierowani przez naczelnika Wydziału IV niejakiego Wolskiego. Jak wspominał chociażby ksiądz Teofil Bogucki, z miesiąca na miesiąc kościół pęczniał i radowała się „nasza dusza” ze mogliśmy przyjmować coraz więcej ludzi w naszej świątyni.
Niewątpliwie ks. Teofil Bogucki to ta postać która stanowiła bardzo ważny punkt odniesienia dla młodego księdza Jerzego i autorytet księdza Teofila w dużej mierze powodował jego krokami. Te pierwsze represje 82 roku wydają się wobec skali która nastąpiła w 84 roku – niewinne. Zaliczam do nich przede wszystkim bardzo dokuczliwe z punktu widzenia ks. Jerzego odebranie mu prawa do wyjazdu za granicę. Ks. Jerzy wybierał się do Rzymu na proces kanonizacyjny Ojca Maksymiliana Kolbe, ten Święty polski stanowił dla księdza Jerzego też bardzo ważny wzór do naśladowania; nie dostał pozwolenia by wyjechać do Rzymu. Jeden z tajnych współpracownik, kapłan, wstawiał się nawet za księdzem Jerzym. Nie pomogło. To była taka pierwsza dla niego indywidualnie przeznaczona represja. A potem represje już tylko wzmagały się a punktem kulminacyjnym stał się właśnie ten wybór SB z jesieni 83 roku, by wobec tego akurat kapłana - z morza innych kapłanów - zastosować sankcję prokuratorską. Oczywiście, decyzja w tej kwestii musiała być podjęta na najwyższym szczeblu władzy. Pani prokurator Jackowska – podwykonawca projektu - rozpoczęła budowanie aktu oskarżenia który miał potwierdzać, służyć tej egzemptyfikacji prawa stanowionego, które zostało propagandowo zinterpretowane przez władze komunistyczne jako jedyne obowiązujące.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.