We Francji coś się ruszyło. W świecie, w którym wiara wydawała się już martwa, Bóg powraca z wielką mocą, jak dawniej przemawia przez kamienie katedry Notre Dame – uważa kard. Paul Poupard, wieloletni przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury.
Rozważając tragedię, która rozegrała się w Paryżu, francuski purpurat, przyznaje, że nieodparcie nasuwają mu się słowa św. Augustyna, który uważał, że Bóg jest w stanie wyciągnąć ze zła większe dobro. Pod wpływem tego wydarzenia w wielu Francuzach budzi się przygasły już płomień wiary – mówi kard. Poupard.
"Myślimy niekiedy, że wszystko już w ludziach wygasło, ale to nieprawda. Pozostała mała iskra, z której wszystko może się rozpalić. Bóg, który wydawał się niemal nieobecny w tej postmodernistycznej kulturze, powraca z wielką mocą. I nie da się już wymazać z pamięci milionów ludzi tego obrazu płonącej katedry Notre Dame. Wszyscy zostali tym dotknięci, również niewierzący. I w sercu każdego człowieka coś się przebudziło, jakiś płomień – powiedział Radiu Watykańskiemu kard. Poupard. – Szok jest tak głęboki, że choć tak wiele nas różni, wszyscy nagle powracają do tego co najistotniejsze. Katedra Notre Dame to bowiem Biblia wybita w kamieniu. W niej to, co niewidzialne, staje się dostępne dla naszych oczu. A ci, którzy na to patrzą, choć dalecy od Kościoła, powracają do tego co najważniejsze. I jest to cud katedry Notre Dame.”
89-letni francuski kardynał przyznaje, że to co teraz dzieje się we Francji, może porównać tylko, z tym, co widział w Paryżu podczas II wojny światowej. Wtedy również wszyscy Francuzi śpieszyli do katedry Notre Dame. Nawet niewierzący i antykatoliccy socjaliści. W chwili próby wszyscy szukali pomocy u Naszej Pani – wspomina kard. Poupard.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.