"Wstań. Albo będziesz święty, albo będziesz nikim" – książka ks. Piotra Pawlukiewicza, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak, opisuje różne doświadczenia, które spotykają nas w życiu i pozwalają prostymi drogami dojść do świętości. O tej drodze z księdzem Piotrem Pawlukiewiczem rozmawia Małgorzata Bartas-Witan.
Małgorzata Bartas-Witan: W drodze do świętości zdarzają się różne przeszkody, utrudnienia. Może to być nasza bezsilność, ale również choroba i cierpienie. Czy to musi nas ograniczać, czy paradoksalnie nie musi?
Ks. Piotr Pawlukiewicz: To nieprawdopodobne, jak nieszczęście, jeśli jest przyjęte przez człowieka w pokorze, może się stać czymś błogosławionym. Przecierałem oczy ze zdumienia czytając kiedyś wspomnienia pewnej więźniarki obozu koncentracyjnego, która pisała, że takiej przyjaźni, takiej czystej relacji między ludźmi, jak tam nie doświadczyła już nigdzie. Poznała w niewoli kobiety, które się wzajemnie wspierały, były dla siebie dobre, starały się być dla siebie pocieszeniem. Ale są też inni ludzie, którzy z powodu bólu zęba będą narzekać na Pana Boga, że jest okrutny i niedobry, choć sami dla zdobycia dóbr materialnych są gotowi zaakceptować większe trudności. Tylu ludzi traktuje Pana Boga jako tego, który będzie błogosławił, prowadził, kto będzie asekurował.
Czy cierpienie, choroba, niedołężność i różne podobne rzeczy, które oczywiście w pierwszym odruchu chcemy odrzucić, bo wydają się nie do przyjęcia, mogą posłużyć w życiu do tego, by je dobrze przeżyć i dojść do wieczności?
Bądźmy najpierw uczciwi: ileż cierpienia, ileż bólu znosimy, żeby zdobyć pieniądze, pozycję. Ile cierpienia jest owocem naszego braku pokory. Gdy patrzę, jak niektórzy trenują... Ile się mówi o treningach, o ludziach chcących zdobyć jakieś zaszczyty sportowe… To są ci, którzy odkryli może nie tyle sens cierpienia, ile sens wyrzeczenia, trudu, zmagania się. Natomiast ci, którzy dążą do szczęścia, zadowolenia czy przyjemności za wszelką cenę, tracą wrażliwość.
Gdy patrzę na innych ludzi, którzy chorują, moja choroba to jest chleb z masłem. Dziękuję Panu Bogu, że taką mi chorobę wybrał, bo lekarze nie wiedzą, skąd się to bierze. Gdybym zapadł na chorobę, która byłaby konsekwencją mojego złego postępowania, komfort psychiczny byłby dużo mniejszy. Jako facet podchodzę do tego po wojskowemu. Wchodzi się do Jezusa, Jezus mówi: parkinson, tyle i tyle lat. Ja na to: tak jest. Krótka piłka (śmiech). Niewątpliwie jestem zaskoczony, jak ludzie są dobrzy, opiekuńczy. Wzruszony byłem, że nie tylko pielęgniarki, nie tylko kobiety, ale księża, tacy o twardych dłoniach – jak oni mnie przebierali. Nigdy w życiu nie przeżyłbym takich sytuacji… Nie widziałbym kapłanów w takiej sytuacji… Choroba wyzwala w ludziach dużo dobra.
Jest to księdzu potrzebne do czegoś?
To jest wzruszające, a potrzebne do tego, żebym w ogóle funkcjonował, bo nieraz trzeba pomocy, żeby się ubrać. Zobaczyłem, ile można zrobić pokornym przyjęciem choroby. Prowadziłem rekolekcje dla sióstr zakonnych, kiedy moja choroba Parkinsona była już zaawansowana. Siostry po tych rekolekcjach miały spotkanie podsumowujące. Dziewięćdziesiąt procent nie mówiło o rekolekcjach jako naukach, tylko o tym, jak Pawlukiewicz o kuli tarmosił się do ołtarza, jak się potknął… Zrozumiałem, że wygłosiłem im rekolekcje zupełnie o czymś innym, niż mi się wydawało. Skoro mam w ręku tak potężną rzecz, że to na ludziach robi takie wrażenie, to byłbym głupim żołnierzem Pana Boga, gdybym nie wykorzystał tej broni dla zdobycia Mu wyznawców i sympatyków.
Zresztą to ta sama broń, którą wykorzystał bardzo dobrze i skutecznie Jan Paweł II. Jego ostatni etap właśnie był takim głoszeniem.
No a zanim Jezus powiedział: „Spocznij”, wystrzelał magazynek do końca.
"Wstań. Albo będziesz świętym albo będziesz nikim" to książka, która przywołuje również te doświadczenia, które plotą się w naszym życiu, by nas prowadzić do wieczności prostymi drogami. Świętość to proste życie?
Świętość to jest tak – tak, nie – nie. To proste życie. Jest pokusa, żeby wziąć to w swoje ręce i zacząć po swojemu ustawiać, ale lepiej wyczekać… wyczekać Pana Boga do końca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek spotkał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.
Symbole ŚDM – krzyż i ikona Matki Bożej Salus Populi Romani – zostały przekazane młodzieży z Korei.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.