Żeby uderzyć w polski Kościół, ubecy przez niemal trzy lata torturowali niewinnego człowieka. Mija 65 lat od głośnego procesu bp. Czesława Kaczmarka.
Biskup Kaczmarek, służąc wiernie Watykanowi, zdradzał naród polski przed wojną, podczas okupacji i po wyzwoleniu […] Wróg postępu, denuncjant i zausznik Becka okazał się w czasie okupacji sojusznikiem hitlerowców! – grzmi lektor w filmie propagandowym pt. „Z zeznań biskupa Kaczmarka” (cykl: „Na usługach wrogów”). Operator pokazuje twarze duchownego i pozostałych oskarżonych: ks. Jana Danielewicza, ks. Józefa Dąbrowskiego, ks. Władysława Widłaka oraz s. Walerii Niklewskiej. Proces jest transmitowany przez radio, w całym kraju odbywają się inspirowane przez władze demonstracje, potępiające „członków antypaństwowego i antyludowego ośrodka”. W nagonkę wpisuje się m.in. Tadeusz Mazowiecki, który na łamach „Wrocławskiego Tygodnika Katolików” zarzuca biskupowi uwikłanie się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego: „Dlatego więc nie tylko bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks. biskupa Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej” – pisze przyszły premier pierwszego rządu III RP.
Szef Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu zanotował, że większość Polaków potępiła działalność oskarżonych. W rzeczywistości nastroje społeczne były jednak zupełnie inne. Pomimo starań komunistów mieszkańcy kraju szybko zrozumieli, że wytoczony proces to element walki z Kościołem, a bp Kaczmarek jako pierwszy kapłan w Polsce Ludowej znalazł się na celowniku komunistycznych władz.
Antykomunista
Urodzony w 1895 r. Czesław Kaczmarek od początku swojej kapłańskiej drogi sprzeciwiał się lewicowym ideologiom. Kiedy w 1922 r. krótko po święceniach trafił do Lille, uderzył go stopień demoralizacji francuskiego społeczeństwa. Przygotowując rozprawę doktorską, znalazł czas także na pracę duszpasterską wśród miejscowych Polaków, których zachęcał do publicznego dawania świadectwa swojej wiary. Wspólnie z nimi organizował procesje Bożego Ciała. – Francuzi wychodzili i gapili się na to wszystko. Oczywiście zachowywali się swawolnie: w czapkach, z papierosami w ustach i często z rękami w kieszeniach. Ja niosłem Najświętszy Sakrament, a on szedł obok, ale widząc takie zachowanie Francuzów, podchodził do nich i wołał: „Czapki zdjąć!” – wspominał ks. Wincenty Helenowski, współpracownik ks. Kaczmarka.
Po powrocie do kraju duchowny opiekował się młodzieżą, a później został dyrektorem Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej w Płocku. W 1938 r. mianowano go biskupem. Podczas wojny jako ordynariusz kielecki dawał schronienie kapłanom spoza swojej diecezji i wspierał działalność podziemną AK, wyznaczając kapelanów do oddziałów partyzanckich. Po „wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną krytykował komunistyczną wizję państwa. Jako sekretarz Komisji Głównej Episkopatu miał duży wpływ na treść wydanego w 1945 r. komunikatu, w którym przekonywano: „Katolicy powinni niewzruszenie trwać przy swoich wierzeniach religijnych, opierać się hasłom uniezależnienia życia prywatnego i zbiorowego od wyższych norm moralnych”.
Haki na kapłana
Niepokorny biskup narażał się komunistom kolejnymi odważnymi działaniami. Po pogromie kieleckim w lipcu 1946 r. wspólnie z ks. Janem Danielewiczem przygotował raport, w którym wyjaśniał, że to rządzącym zależało na wywołaniu zamieszania – jego zdaniem pogrom nie miał podłoża antysemickiego, ale polityczne. Dokument przekazano ambasadorowi Stanów Zjednoczonych. Kilka lat później biskup twardo sprzeciwił się podpisaniu przez kard. Stefana Wyszyńskiego porozumienia z rządem. Co prawda największym krytykiem decyzji prymasa był wówczas kard. Adam Sapieha, ale kiedy kilka miesięcy później zmarł, na celowniku służb znalazł się ordynariusz kielecki.
Żeby zniszczyć niewygodnego duchownego, władza potrzebowała jakiegoś pretekstu. Szukając argumentów potrzebnych do wytoczenia procesu, komuniści postanowili sięgnąć do działalności hierarchy w okresie II wojny światowej. Według raportu delegata RP na kraj, podczas okupacji bp Kaczmarek, kierując się dobrą wolą ratowania Kościoła, rozpoczął rozmowy z Niemcami. Wspólnie z bp. Teodorem Kubiną i bp. Janem Kantym Lorkiem wysłał list do generalnego gubernatora Hansa Franka, prosząc o ograniczenie represji dotyczących religii. W apelu poruszył także kwestie uwolnienia bp. Władysława Gorala, zaniechania wysiedleń Polaków i zakończenia stosowania przymusu w akcjach werbunkowych do robót w Niemczech. Ostatecznie duchownym udało się uzyskać jedynie swobodę publikowania listów pasterskich. Dysponując powyższymi informacji, komuniści postanowili jednak w oczach społeczeństwa uczynić z bp. Kaczmarka hitlerowskiego kolaboranta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.