– W ogólnym telefonie zaufania rozmawiamy o Bogu tylko wtedy, gdy rozmówca wyraźnie sobie tego życzy. Katolicki „wycelowany” jest w biedy duchowe i trudności religijne – mówi prof. Grażyna Świątecka, prezes Polskiego Towarzystwa Pomocy Telefonicznej.
Idea telefonu zaufania zrodziła się w Anglii w latach 50. XX wieku. Zapoczątkował ją pastor Chad Varah, tworząc ruch o nazwie „Samarytanie”, który w krótkim czasie objął cały świat. Pełniący dyżury przy słuchawce anonimowi wolontariusze poprzez rozmowy telefoniczne nieśli pomoc ludziom doświadczającym rozmaitych trudności. Do Polski tę ideę w połowie lat 60. przywiózł z Wielkiej Brytanii prof. Tadeusz Kielanowski. – Bardzo mi się to spodobało. Profesor miał nazwisko. Ja wówczas byłam zaledwie po studiach. Zorganizowałam ludzi z duszpasterstwa inteligencji, które w Gdańsku prowadził pallotyn o. Jan Pałyga. Tak powstał pierwszy w Polsce telefon zaufania „Anonimowy Przyjaciel”. W krótkim czasie idea rozprzestrzeniła się na cały kraj – opowiada prof. Świątecka.
Z czasem zaczęły powstawać telefony sprofilowane, specjalizujące się w pomocy osobom z określonymi problemami. Były wśród nich chociażby takie, które przeznaczono dla osób z problemem alkoholowym. – W 1991 r. założyliśmy Polskie Towarzystwo Pomocy Telefonicznej, które zintegrowało cały ruch. Dzisiaj zrzesza ono ok. 50 placówek. Ma za zadanie propagować ideę i kształcić wolontariuszy – wyjaśnia prof. Świątecka. Działalność PTPT nie ogranicza się jednak tylko do tego wymiaru. Co roku organizowane są także konferencje szkoleniowo-naukowe. Najbliższa odbędzie się już w październiku w Jastrzębiej Górze.
Samotność w cierpieniu
– Byłam młoda. Miałam wówczas zaledwie 20 lat. Kiedy zdecydowałam się, że zamieszkam z moim chłopakiem, wszyscy mi to odradzali. Odwrócili się ode mnie rodzice, koleżanki mówiły, że jestem głupia – opowiada czterdziestokilkuletnia dziś Ania. – Ludzie mówili, że chłopak jest nieodpowiedzialny i że w końcu mnie zostawi. Ale ja wiedziałam lepiej. Kochałam. To była pierwsza poważna relacja w moim życiu. Myślałam, że na zawsze. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, byłam przeszczęśliwa. Pomyślałam, że w końcu weźmiemy ślub. Ale gdy powiedziałam o tym mojemu ukochanemu, on nagle spoważniał, przestał ze mną rozmawiać, podszedł do szafy i zaczął pakować swoje rzeczy. Mój świat runął w gruzach. Tego nie da się opowiedzieć słowami – mówi kobieta.
Mimo że upłynęło sporo czasu, na jej twarzy pojawia się grymas cierpienia. Czuła, że nie może pójść z tym do swoich rodziców. Nie chciała też szukać pomocy wśród koleżanek. Bała się wyśmiania. W głowie pojawiła się myśl o samobójstwie. – Chciałam do kogoś zadzwonić. Tylko do kogo? Przypomniało mi się, że kiedyś na studiach rozmawiałyśmy o telefonie zaufania. Cudem, mimo że łzy zalewały mi oczy, znalazłam numer. Zadzwoniłam. Dzisiaj mogę powiedzieć, że ta rozmowa uratowała nie tylko moje życie – mówi wzruszona.
Mimo ogromnego bólu pani Anna zrozumiała, że tak naprawdę życie się nie skończyło. Więcej – że ma dla kogo żyć. Uwierzyła, że może na nowo ułożyć swoje relacje z rodzicami. Dziś jest w szczęśliwym małżeństwie, a dziadkowie nie wyobrażają sobie życia bez ich ukochanego wnuka. – Człowiek czasem popełnia błędy, które sprawiają, że w jego życiu pojawia się rozpacz. Dziś modlę się za tego człowieka, którego Pan Bóg posadził po drugiej stronie słuchawki. Wiem, że jest moim osobistym aniołem – mówi Ania.
Nie ma przegranych sytuacji
ks. Rafał Starkowicz /Foto Gość Abp Sławoj Leszek Głódź mianował ks. Jana Uchwata asystetem kościelnym PTPT i Katolickiego Telefonu Zaufania w Gdańsku. – Dopóki człowiek żyje na tym świecie, nie ma sytuacji przegranych. Jest tak dlatego, że Pan Bóg działa i ma receptę na każde nasze doświadczenie. To On daje nam przezwyciężyć wszelkie trudności. Jednak kiedy przeżywamy ciemność czy wręcz rozpacz, człowiek o tym nie myśli. Potrzebuje kogoś, kto go wysłucha i mu pomoże – tłumaczy ks. dr Jan Uchwat, który jest asystentem kościelnym Polskiego Towarzystwa Pomocy Telefonicznej. Kapłan zaznacza, że Bóg pragnie szczęścia swoich dzieci, a z każdej sytuacji potrafi wyprowadzić dobro, ponieważ prawdziwie kocha człowieka i nie odwraca się od tych, którzy popełniają błędy. Zaznacza także, że już samo nazwanie swoich problemów jest wielką pomocą w wychodzeniu z różnorakich kryzysów. A doświadczenie ciemności nie jest obce także ludziom wierzącym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.