Nie gromadzą pieniędzy na koncie. Nie planują kupna mieszkania, nie myślą o zabezpieczeniu finansowym sześciorga dzieci. Usłyszeli głos Chrystusa i zostawili wszystko. Ukochany kraj, bezpieczne życie, stabilizację. Bo Chrystus, jak mówi Tannit, obiecał im tysiąckroć więcej, niż daje świat. I dotrzymał swojej obietnicy.
Justyna Zbroja
Tannit i Felipe z dziećmi: Felipe Felixem, Ester, Marco, Andre, Pedro i Agnes.
Zimny kraj, zimne relacje
W styczniu 2011 roku Benedykt XVI wręczył im oraz pozostałym 229 rodzinom krzyż misyjny. Prosto z Rzymu, z trzema walizkami, ich pierwszym synem Andre i dwumiesięcznym Pedro, przyjechali do Aalborga w Danii, gdzie czekał na nich polski kapłan Mikołaj Górszczyk-Kęcik. – Pierwszy raz w życiu zobaczyłem śnieg – opowiada Felipe. – Przyzwyczajeni do upałów i ciepłych, otwartych ludzi, trafiliśmy do miejsca chłodnego klimatycznie, gdzie relacje międzyludzkie są równie chłodne. Po spotkaniu ze wspaniałym kapłanem i pierwszym zachwycie śniegiem przyszedł krzyż.
Ponieważ Brazylia jest krajem spoza Unii Europejskiej, Felipe rozpoczął starania o legalny pobyt. To było bardzo trudne, bo nie mógł uzasadnić chęci zamieszkania w Danii. Pomocą okazała się Tannit, której ojciec był Duńczykiem. Zaczęła studia na uniwersytecie, dostała stypendium, które było ich głównym źródłem utrzymania. Żyli bardzo ubogo. Czasem Felipe udało się sprzedać obraz albo ikonę. Wraz z ks. Mikołajem założyli wspólnotę neokatechumenalną i w tym upatrywali wyraźne działanie Boga. – Codziennie tęskniłem za swoim krajem, za wspólnotą w Brazylii. Patrzyłem wtedy na krzyż misyjny, a on dodawał mi sił. Każdego dnia żyliśmy, jakby ten dzień był ostatni. Bo w każdej chwili mogłem być stąd odesłany – mówi Felipe.
Po dwóch latach otrzymał pozwolenie na pobyt i możliwość pracy. Rodziły się kolejne dzieci. Jako trzeci na świat przyszedł Marco. Podczas USG okazało się, że nie będzie zdrowy. Potem Agnes, Ester i Felix. – Każde dziecko to wielki dar od Boga – mówi Tannit. Marco ma padaczkę, trudniej niż innym dzieciom przychodzi mu nauka, szczególnie języka obcego. Kiedy byłam młodą dziewczyną, marzyłam o rodzinie takiej jak w gazetach. Chciałam mieć dwoje dzieci, najlepiej chłopca i dziewczynkę. Marzyłam o tym, żeby tańczyć, być baletnicą. Kiedy powierzyłam życie Bogu, oddałam Mu też swoje ciało. Ono jest Jego własnością. Będę mieć tyle dzieci, ile On zdecyduje, żebyśmy mieli. Nie będę Bogu stawiać żadnych granic. On mnie kocha bezgranicznie i wie, co jest dla mnie dobre – twierdzi z przekonaniem.
Ewangelizować życiem
Na czym polega ich ewangelizowanie w Danii? Są katechistami dla powstałej w Aalborgu wspólnoty, do której należy 30 osób różnych narodowości. Są w niej także nawróceni Duńczycy. Przed każdą Wielkanocą głoszą katechezy, na które zaproszeni są wszyscy chętni, zarówno katolicy, którzy chcą odnowić swoją wiarę, protestanci, jak i niewierzący. Ale najczęściej spotykają się z sytuacją, że nikt nie chce słyszeć o Chrystusie. – W Danii pierwszą rzeczą, którą się odrzuca, jest krzyż – zauważa Felipe. – Jeśli ktoś ma problemy w małżeństwie – rozwód. Jeśli kobieta jest w ciąży, a to przeszkadza jej w karierze – aborcja. Dzieci chore w łonach matek to krzyż nie do pomyślenia... Dlatego w Danii nie rodzą się upośledzone dzieci. Wielokrotnie zastanawiałem się i pytałem Boga: „Dlaczego posłałeś nas w takie miejsce, gdzie nikt nie chce nas słuchać?”. I dostawałem zawsze odpowiedź w wydarzeniach z codzienności, że to na pewno nie była pomyłka z Jego strony.
– Staramy się ewangelizować swoim życiem – dodaje Tannit. – U lekarza, w szkole, w pracy (dziś Felipe jest grafikiem w duńskiej firmie). Równocześnie nie wiążemy się z tym miejscem, bo Pan może nas posłać gdzieś indziej. Nie budujemy tu domu, nie kupujemy mieszkania, nie planujemy przyszłości.
Skąd się bierze takie pragnienie, żeby całym życiem głosić Ewangelię? Kiedy i gdzie się to w człowieku zaczyna? – Jeśli doświadczysz wielkiej miłości Boga, nie możesz tego zatrzymać dla siebie. Chcesz się tym dzielić, chcesz, żeby inni tego doświadczyli – mówi Felipe.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).