Z abp. Andrzejem Dzięgą, metropolitą szczecińsko-kamieńskim, o polskiej racji stanu na Pomorzu Zachodnim rozmawia Andrzej Grajewski.
Obiektywne wskaźniki wskazują, że Pomorze Zachodnie jest regionem o najniższej licznie powołań, najmniejszej liczbie chodzących do kościoła, mówiąc wprost, najbardziej zlaicyzowanym.
– Jeżeli chodzi o powołania, już protestuję. Proszę zwrócić uwagę, że na terenie tej archidiecezji jest chyba największa liczba parafii prowadzonych przez zgromadzenia zakonne. Gdyby zebrać ilość powołań z tego terenu do seminariów zakonnych, mogłoby się okazać, że wcale nie jesteśmy w tyle.
Jednak inne wskaźniki są wyraźnie niższe. Co jest tego przyczyną?
– Wprost na to nie odpowiem, gdyż jestem tu za krótko i nie chcę opierać się wyłącznie na pierwszych obserwacjach i własnej intuicji. Myślę, że mogę jednak już wskazać kilka przyczyn. Osadnicy przychodzący tutaj zaraz po wojnie to byli tzw. pionierzy. Osobowości twarde, odstające często od zwykłej społeczności. Ludzie mający własne zdanie w różnych kwestiach, także w stosunku do Pana Boga. To są osobowości dynamiczne, samodzielne. Często Kościół nie jest im potrzebny, choć jednocześnie nie są jego wrogami. Oczywiście gdzie indziej tacy ludzie także są, ale tam giną wśród innych. Tutaj stanowią większy procent, co powoduje, że również nasze podejście do nich musi być inne, bardziej indywidualne. Nie ma także żadnej wątpliwości, że na Ziemiach Zachodnich i Północnych z racji politycznych uwarunkowań, a także licznych garnizonów wojsk radzieckich tutaj stacjonujących, obsada funkcjonariuszy urzędów bezpieczeństwa, wydziałów ds. wyznań oraz nomenklatury partyjnej była zdecydowanie bardziej gęsta aniżeli w innych rejonach Polski. Oni pozostali, i to także wpływa na statystyki.
Stocznia Szczecińska została zamknięta, co to oznacza z punktu widzenia pasterza tej diecezji?
– Stocznia jest pewnym symbolem losów Pomorza Zachodniego. Choć są niektórzy, którzy twierdzą, że nie jest to wielki problem, gdyż co znaczy 4 tys. pracowników Stoczni przy 140 tys. zatrudnionych w całym Szczecinie, zwłaszcza że najlepsi stoczniowcy znaleźli zatrudnienie w stoczniach Danii, Niemiec czy Szwecji. Problem jest w patrzeniu na Pomorze Zachodnie. Czy chcemy ten region widzieć jako obszar silny gospodarczo, którym do niedawna był. Polska komunistyczna, kierując się rozumną racją stanu, zadbała tutaj o silny przemysł i liczne inwestycje.