Odczuwanie skłonności homoseksualnych nie jest grzechem. Uleganie im - jest.
• Przede wszystkim na ogromnym kompleksie niższości. To są ludzie, którzy uważają się tak naprawdę za straszliwe zero, za niegodnych niczego, za „mięso”, które się używa, no bo „nowe przyszło”, którzy przeżywają brak kontaktu z otoczeniem itd. Niektórzy z nich mają dość silne tendencje masochistyczne. Pierwszą więc rzeczą, którą najbardziej dostrzegam, jest straszliwy lęk, pochodzący właśnie z braku cenienia siebie. W naszej pracy widać, że kiedy ci mężczyźni zaczynają podnosić głowę do góry, stopniowo, spokojnie, to stają się bardziej pewni, bardziej radośni i mają większą nadzieję, że ich życie, które było dość skomplikowane, da się poukładać z pomocą łaski Bożej.
• Po drugie, są to mężczyźni, którzy ogromnie potrzebują ciepła psychicznego, co również - w moim rozumieniu -jest oznaką słabej tożsamości męskiej. Nie znaczy to, że mężczyzna jest soplem lodu czy kolumną z marmuru. U tych osób jednak ten głód ciepła jest tak wielki, że na przykład - jak się zorientowaliśmy - oni potrafią rozmawiać razem do czwartej nad ranem i siedząc w kółko się dzielić i dzielić - żeby być razem. Ci ludzie są tak głodni ciepła, że ja ich czasem nazywam „kurczątka grzejące się pod żarówką”.
Z czasem widać jednak u nich stopniowe dojrzewanie - potrafią częściej być sami, spokojnie pracować, modlić się, mniej już do siebie telefonują. Nie muszą od razu dzielić się jeden z drugim tym, co przeżywają, jak się czują. Stopniowo stwarzają przestrzeń życia albo, mówiąc inaczej, pewien zdrowy, męski dystans pomiędzy sobą.
• Kolejnym wyrazem ich słabego poczucia tożsamości jest ogromnie silne poczucie winy. Mają oni różne konkretne rzeczy, za które żałują, ale nie jest to żal dojrzały, tylko jakieś zagmatwanie, bo zmarnowali to czy tamto. W tym poczuciu winy jest jakieś ogólne rozżalenie, nienawiść do rodziców, wahania humorów i brak odporności na stres.
• Nierzadko też ich zachowania zewnętrzne są pełne wycofania, ckliwych gestów itp.
Widzimy więc, że ci mężczyźni potrzebują wsparcia, i otrzymują je w tej naszej grupie. Doświadczamy, że to wsparcie jest owocne i pomaga im stawać się sobą, a jednocześnie coraz wyraźniej dostrzegać, że kontakt seksualny z mężczyzną praktycznie nic im nie daje. Kontakt ten jest wołaniem o wsparcie, o umocnienie, o pełnię tożsamości, który jednak jedynie rozbija wewnętrznie. Wsparcie, które mogą tutaj otrzymać, tworzy cała atmosfera grupy i domu.
• Ostatnia rzecz, jeśli chodzi o motywację, to jest fakt - który także dla mnie, nie tylko jako księdza, jest ogromną radością - że wszyscy są wierzącymi katolikami, że wszyscy wierzą. Dzięki temu pewne rzeczy mogę zakładać, na nie się powoływać, pogłębiać od strony wiary. Czas jednak idzie ku temu, gdy w podobnych grupach będą niewierzący. Wtedy przed taką grupą staną nowe i niełatwe zadania związane z wiarą.
3. W końcu trzecia rzeczywistość - to jest lider, terapeuta, duszpasterz. Funkcja terapeuty w takiej grupie nie jest tą samą funkcją, co w terapii psychoanalitycznej, gdzie powinien być profesjonalny dystans, pewna anonimowość terapeuty itd. Mam być przede wszystkim wsparciem dla członków grupy, mam być kompetentny, a zarazem w tym wsparciu i kompetencji mam być ojcem, bratem, przyjacielem. Nie mogę być zdystansowany profesjonalnie, ale mam być mądrze i serdecznie obecny. Nie prowadzę też w naszej grupie psychoterapii grupowej w sensie ścisłym.
W mojej roli jako prowadzącego chcę jeszcze raz podkreślić rzeczywistość wiary, czyli tego, na co wskazuje krok drugi i krok trzeci anonimowych alkoholików. Mianowicie, chodzi o przyjęcie siły wyższej, na którą się człowiek otwiera, wobec której się jakoś nawraca itd. Na szczęście mamy nie tylko „siłę wyższą”, ale Osobę - Jezusa Chrystusa.
Warto zaznaczyć, że u anonimowych alkoholików ksiądz jest kimś stojącym z boku, oni się bardzo starają, żeby nie zostali zdominowani przez księdza. U nas na razie jest zupełnie inaczej, ale zobaczymy, jak się ta sprawa rozwinie - być może, że to jest związane tylko z moją osobą. W każdym razie chłopcy z radością przyjmują fakt, że jestem księdzem i że mogę ich także wyspowiadać, pomóc również od strony duchowej, nie tylko psychologicznej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.