Fragment książki "W biblijnej szkole życia" księdza Stanisława Haręzgi, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Świętego Wojciecha.
Pierwszy akt stworzenia człowieka przedstawiony jest w i powiązany z umieszczeniem go w ogrodzie Eden (2,8-9). Uformowanie człowieka przez Boga z „prochu”, zebranego z „ziemi”, wyraża prawdę o jego pochodzeniu. Jest on istotą należącą do ziemi, a przez to ograniczoną i przemijalną – „prochem” (por. Rdz 3,19). Równocześnie jednak poprzez otrzymane bezpośrednio od Boga „tchnienie życia” nie tylko staje się „istotą żyjącą” podobnie jak inne stworzenia (por. Rdz 2,19), ale w swej ziemskiej kondycji znajduje się w osobistej, bliskiej zależności od Stwórcy. Autor opisu nie mówi tu o ciele i duszy, gdyż pojęcia te wypracowała dopiero filozofia grecka. Ma natomiast na uwadze człowieka jako takiego, którego życie uzależnione jest od jego tchnienia, wewnętrznej siły. Pytanie o to, jak powstał człowiek, rozmija się z przesłaniem religijnym tekstu. Według wskazań Kościoła (encyklika Piusa XII Humani generis z 1950 r.) można przyjąć ewolucję ciała ludzkiego z istniejącej już, ożywionej materii; lecz co do duszy należy mówić o jej bezpośrednim stworzeniu przez Boga.
Umieszczenie człowieka w zasadzonym przez Boga ogrodzie Eden jest wyrazem Jego dobroci (2,8-9). Równocześnie jednak poprzez relację człowieka do symbolicznych drzew ogrodu ujawnia się jego niewystarczalność: od strony środków do życia („wszelkie drzewa”); od strony życia, które jest darem Boga („drzewo życia”), od strony mądrości rozróżniającej dobro od zła („drzewo poznania dobra i zła”). Po próbie geograficznego uściślenia miejsca Edenu w 2,10-14 autor wraca do pierwszego aktu stworzenia i podkreśla odpowiedzialność człowieka za swoje środowisko życia (2,15). Wiąże się ona z respektowaniem Bożego przykazania symbolicznie wyrażonego przez spożywanie owoców z drzew ogrodu (2,16-17). O ile w relacji do świata człowiek w niczym nie jest skrępowany (2,16), o tyle w decydowaniu o tym, co jest dobre, a co złe, zależy wyłącznie od Boga (2,17). Wynika z tego ważne stwierdzenie, że człowiek z natury jest istotą etyczną, podlega prawu moralnemu. Wynosić siebie samego ponad obiektywny porządek moralny znaczy „czynić się bogiem”.
Do prawdy o człowieku jako istocie etycznej (moralnej) autor natchniony dodaje prawdę, że jest on również istotą społeczną. W tę kwestię wprowadza zdanie włożone w usta samego Boga: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam…” (2,18a). Oznacza to, że nie ma on jeszcze takiego sposobu życia, jaki jest w Bogu; a mówiąc językiem pierwszego opowiadania, nie jest na obraz i podobieństwo Boże. Stąd pojawia się decyzja Boga: „Uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (2,18b). Problemu nie rozwiązuje jednak stworzenie zwierząt, gdyż z żadnym z nich Adam nie był w stanie dzielić swego życia. Co więcej, dominując nad nimi, czego wyrazem jest nadanie im imienia, jeszcze bardziej utwierdził się w samotnym byciu wyłącznie dla siebie (2,19-20).
W tej sytuacji potrzebna jest kolejna stwórcza interwencja Boga, tak by mogła powstać kobieta, dzięki której mężczyzna może zaistnieć jako żyjący dla drugiego. W opisie pojawia się antropomorfizm przedstawiający Boga jako chirurga, który usypia mężczyznę, by z jego „żebra” (boku) utworzyć kobietę. Głęboki sen mężczyzny (to nie narkoza) podkreśla, iż człowiek nie może być świadkiem boskiego aktu stwórczego (2,21-22). Dzięki niemu udziałem kobiety jest ta sama ludzka kondycja, którą posiada mężczyzna. Kobieta jest więc człowiekiem obdarzonym przez Boga takimi przymiotami, dzięki którym może wejść w ścisłą wspólnotę życia z mężczyzną. Potwierdza to on sam, kiedy stając wobec kobiety, odkrywa w niej pomoc do bycia człowiekiem na obraz Boży (2,23a). W paralelnym wyrażeniu pojawia się więc znamienna gra słów: „Ta właśnie nazywać się będzie kobietą (iszszah – „mężyna”), ponieważ z mężczyzny (isz) została wzięta” (2,23b).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.