Fragment książki "Jezus - mistrz duchowości". Autor: Jörg Zink. Wydawnictwo: WAM.
II Jak lepiej poznać Jezusa?
Każda epoka postrzegała Go inaczej. Nic w tym dziwnego. Jest czymś zrozumiałym, że postać historyczna takiego formatu postrzegana jest inaczej w rozmaitych epokach i przez rozmaite kultury, że inne są skutki jej oddziaływania, że oceniana jest według wzorców typowych dla miejsca i czasu, oczywiste jest również to, że wzbudza zarówno miłość, jak i nienawiść, zachwyt i negację. Już ludzie współcześni Jezusowi zauważyli, że muszą się w jakiś sposób do Niego ustosunkować, aprobując Go lub odrzucając. Jego osoba bowiem najwyraźniej zmusza każdego do reakcji, a nasuwające się odpowiedzi od samego początku naznaczają ludzkie życie i sposób myślenia.
Ludzie współcześni Jezusowi nadali Mu wiele imion, wyrażając w nich swoją miłość i wdzięczność. Nazywano go Nauczycielem. Mistrzem. Panem. Okazywano Mu cześć należną królowi, prorokowi lub jasnowidzowi. Dawniej prorok lub kapłan namaszczał wyznaczonego przez Boga władcę, aby ten mógł objąć swój urząd. I tak nazwano Go Mesjaszem, a potem Chrystusem, Pomazańcem Bożym. Lub inaczej – widziano w Nim tego, kto w świętym miejscu będzie pośredniczył pomiędzy Bogiem a człowiekiem, a zatem nazywano Go kapłanem. Dostrzegano w Nim politycznego oswobodziciela, wybawcę, wyzwoliciela, który zaprowadzi pokój i sprawiedliwość na tej ziemi. Był ofiarą złożoną dla zbawienia ludzi. Dopatrywano się w Nim tego, kto idzie pierwszy, wyznaczając szlak, jak na przykład w Dziejach Apostolskich 3, 15, a więc tego, kto przed nami wkracza w życie poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Dostrzegano w Nim także kogoś, kto odnowi ten świat. Widziano w Nim „Syna Bożego”, to znaczy reprezentanta Boga, który jest jednocześnie celem ludzkich dążeń. Był miarą dla prawdy i kłamstwa, Sędzią, który w dniach ostatecznych rozsądzi pomiędzy dobrem i złem.
Każda epoka na przestrzeni dwóch tysięcy lat postrzegała Go w typowy dla siebie sposób. W ciągu trzech pierwszych wieków, na które przypadały prześladowania młodej religii, chrześcijanie widzieli w Nim przede wszystkim tego, kto po latach rządów niezwykle brutalnej władzy państwowej położy kres wszelkiej przemocy, obwołując się królem. Gdy w cesarstwie rzymsko-bizantyjskim chrześcijaństwo stało się religią państwową, obraz Jezusa ewoluował, przyjmując taki kształt, który legitymizował ziemskie władze państwowe – Chrystus stał się postacią o wielkiej sile i godności, a chrześcijańscy cesarze rządzili w Jego imieniu z taką samą bezwzględnością jak dawniej. Jako Pantokrator, wszechmocny Pan wszystkiego, Jezus spoglądał surowo ze złotych kopuł kościołów bizantyjskich.
W młodym królestwie Franków przeobraził się – jako towarzysz dynamicznie rozwijającego się państwa – w młodzieńczego króla, promiennego bohatera, pięknego i zwycięskiego. W gotyku stał się symbolem cichej obecności Boga, której wyrazem były liczne majestatyczne, drewniane rzeźby, figury „pięknego Boga” – Beau Dieu – zdobiące portale francuskich katedr, a także postać rządzącego kosmosem władcy, spoczywającego na tronie pomiędzy czterema zwierzętami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).