Fragment książki "Historia życia zakonnego" autorstwa Franza Metzgera i Karin Feuerstein-Praßer. Wydawnictwo: Jedność.
Jednak wybiegliśmy trochę zanadto naprzód. Rozwój ten nastąpił przecież na kontynencie na północ od Alp dopiero z przybyciem Bonifacego. Jednak jego postęp był bardzo szybki: Po śmierci Karola Martellsa (741), który wspierał jego działalność raczej połowicznie, Bonifacy potrafił już zapewnić sobie stale rosnące poparcie panujących. Nowi majordomowie Pepin i Karlmann wykazywali znacznie większą otwartość wobec jego dzieła – wszak w końcu Pepin sam został wychowany w opactwie Saint-Denis. Te sprzyjające okoliczności Bonifacy wykorzystał, aby przeprowadzić szeroko zakrojony program reform Kościoła frankońskiego. W roku 743 po raz pierwszy od 80 lat zwołano we Francji synod, tzn. zgromadzenie biskupów i opatów w celu wspólnego uregulowania palących kwestii.
Dla Bonifacego oznaczało to możliwość organizacyjnego skonsolidowania jego dzieła reformatorskiego. Wiele się wydarzyło, jednak nadal pozostawało dużo do zrobienia; jako instrument do tego wykorzystał Bonifacy szereg lokalnych synodów reformatorskich. Drugim narzędziem stało się utworzenie nowych biskupstw w celu umocnienia kościelnej organizacji. Nowe biskupstwa zostały podporządkowane powołanemu właśnie na arcybiskupa Bonifacemu, a ponieważ metropolita nadal w najważniejszych kwestiach naradzał się z papieżem, stworzył silną więź między Kościołem frankońskim a Rzymem. Dla Anglosasów był to początek czegoś oczywistego; Frankowie doświadczyli silnej więzi jako czegoś zupełnie nowego.
Jednakże fakt, że krajowcy w zapale reformy Kościoła zostali w dużym stopniu zepchnięci na margines przez Anglosasów, musiał wcześniej czy później wywołać krytykę. Rzeczywiście frankońscy duchowni zaczęli ostro sprzeciwiać się anglosaskiej opiece, którą utożsamiali z Bonifacym i jego rodakami. W ten sposób dobiegł kresu czas wielkich sukcesów „apostoła Niemców”, jak często określa się Bonifacego. Teraz oto w rękach Franków leżało kontynuowanie reform własnymi siłami, bez „duchownych władców kolonialnych”. Powoli zaczęła bowiem w ich szeregach dochodzić do głosu grupa, która sama podchwyciła żądanie religijnej odnowy. Pod przewodnictwem Chrodeganga, biskupa Metz, oraz Fulberta, opata z Saint-Denis, odbyły się kolejne synody reformatorskie, dzięki czemu reorganizacja Kościoła narodowego przeistoczyła się w niedostrzegalny i ostrożny, mimo wszystko jednak ciągły proces. Czas pijaków i analfabetów w duchownych szatach również we Francji skończył się raz na zawsze.
Nie mniej trwały okazał się zapoczątkowany przez Bonifacego ścisły związek z Rzymem, nawet po tym jak Pepin w dużym stopniu zrezygnował z pośrednictwa Anglosasów i sam zaczął prowadzić korespondencję z papieżem. Tym samym Kościół frankoński stał się związanym z Rzymem Kościołem narodowym, który wprawdzie pozostał w rękach władców laickich, lecz mimo to znajdował się pod wpływem autorytetu papieża. Trójprzymierze pomiędzy mnichami-reformatorami, papieżem i władcami miało swój pierwszy punkt kulminacyjnego w roku 751, kiedy papież Zachariasz polecił usunąć z tronu bezsilnego króla Merowingów Childericha III i w jego miejsce wybrać na króla majordomusa Pepina. Koronacja ta zapoczątkowała we Francji nową erę, erę Karolingów, która bez anglosaskich mnichów i misjonarzy prawdopodobnie nigdy by nie nastąpiła. Najznamienitszemu z nich, czyli Bonifacemu, dane było jeszcze ujrzeć ten doniosły krok, nawet jeżeli historia zostawiła go nieco na uboczu. Został on zamordowany trzy lata później podczas podróży duszpasterskiej z Wegelagerern – oczywiście we wciąż niepokornej Fryzji…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.