Z Kościołem po drogach życia

Prześladowani za swoją wiarę chrześcijanie w Indiach pokazują, że świętość bywa na wyciągnięcie ręki. Czasem to całe życie wiernego trwania przy Bogu, czasem chwila, w której trzeba Bogu oddać wszystko. Nasz świętość wykuwa się zazwyczaj w drobnych, codziennych wyborach.... Ale...

Reklama

Misjonarz

Dokonania św. Franciszka Ksawerego można spokojnie porównać z dziełem św. Pawła. Niektórzy nazywają go wręcz największym misjonarzem w dziejach. Ewangelizował w Indiach, Japonii, Indonezji, dotarł w pobliże Chin. Pisał w liście z Indii: „Ludzie pchają się tu w takich masach do Kościoła, że moje ręce po prostu opadają ze zmęczenia, tyle jest chrztów, a głos mój zupełnie zamiera w skutek ciągłego powtarzania w ich języku Wierzę, przykazań, modlitw i kazania o niebie i piekle. (…) Tak wielkie są radości zesłane przez Boga, Pana naszego, pracującym tu nad nawróceniem pogan, że jeśli istnieje na świecie radość, to niewątpliwie jest nią właśnie ta”.

Urodził się 7 kwietnia 1506 r. na zamku Xavier w kraju Basków (Hiszpania). Mając 19 lat, rozpoczął studia w Paryżu. Tam spotkał bł. Piotra Favre oraz św. Ignacego Loyolę. Razem postanowili założyć nową rodzinę zakonną. W kaplicy Męczenników na Montmartre trzej przyjaciele oraz czterej inni towarzysze złożyli śluby zakonne, poprzedzone ćwiczeniami duchowymi pod kierunkiem św. Ignacego. To był początek Towarzystwa Jezusowego, czyli zakonu jezuitów. Św. Franciszek został kapłanem w wieku 31 lat w Rzymie. W 1540 roku opuścił na zawsze Rzym, by wyruszyć na misje do Indii. Po 13 miesiącach morderczej podróży jego statek przybył do Goa, stolicy portugalskiej kolonii w Indiach. Więcej:.


Dziadowski biskup

Podejrzany jest zawsze ten, kto próbuje się wyróżniać na tle ospałego towarzystwa. Postać o. Rafała przypomina, że chrześcijaństwo nie jest dla „grzecznych chłopców”.

Do klasztoru franciszkanów w Łagiewnikach (tych niedaleko Łodzi) przyszła kobieta, aby podziękować ojcom za chleb, który otrzymała od jednego z nich. Żaden z ojców jednak nie przyznawał się do gestu miłosierdzia w ostatnim czasie. – Łatwo go rozpoznam – mówiła kobieta – bo gdy pochylał się nad piecem, by się ogrzać, z paleniska wypadł rozżarzony węgielek i wypalił mu dziurę w habicie. Przyjrzała się wszystkim zakonnikom, ale żaden nie odpowiadał jej portretowi pamięciowemu. – A ten na obrazie? – spytała, wskazując portret o. Rafała Chylińskiego. – Ależ on nie żyje od lat! – krzyknęli franciszkanie. Gdy jednak otwarto jego trumnę, znaleziono nienaruszone rozkładem ciało, ubrane w habit, w którym wypalona była świeża dziura. Więcej:.


Historia pewnego aresztowania

Skatowani za krzyż

Ruda Śląska. Chłopcy musieli wracać do swoich cel na kolanach, bo stopy mieli zmasakrowane po uderzeniach grubymi kablami do spawarek. Ich twarze zdawały się dwa razy większe, tak były opuchnięte od ciosów. Mija dokładnie 60 lat od aresztowania grupy nastolatków z Sodalicji Mariańskiej w parafii w Wirku.

Ci ciężko bici w gmachu Urzędu Bezpieczeństwa chłopcy nie byli żadnymi opozycjonistami. Większość w ogóle nie wiedziała, dlaczego smutni panowie, ubrani po cywilnemu, zabierają ich z domów, często wprost znad talerza z zupą. – Jak mie wyprowadzali, to powiedzieli rodzinie: „On zaraz wróci”. I wróciłech, ale za pół roku – wspomina Teodor Musialski, dzisiaj już starszy pan. Urząd Bezpieczeństwa zatrzymał w ostatnich dniach listopada 60 lat temu aż kilkunastu bliskich kolegów z Wirka. Wszyscy należeli do Sodalicji Mariańskiej Młodzieży Męskiej w parafii św. Wawrzyńca. Większość nie miała jeszcze osiemnastu lat.

Przez następne 40 lat sodalisi z Rudy Śląskiej-Wirka milczeli o tej sprawie jak groby. Podpisali dokument, że będą milczeć, więc bali się o tym opowiadać nawet najbliższym. Zaczęli mówić dopiero 19 lat temu, kiedy w Polsce zdechł komunizm. Nawet jednak ich dzieciom i wnukom trudno było z początku uwierzyć w tę dramatyczną historię. – Tato, to jest niemożliwe – powtarzała z początku zdumiona córka Gerarda Magiery. Dalsi znajomi uwierzyli, dopiero kiedy zobaczyli dokumenty. Więcej:.


Do góry nogami

(...) Stary Testament zawiera wiele opisów relacji między braćmi. Niestety, wiele z nich kończyło się dramatem. Jak w pierwszej opisywanej historii. Kain był pierworodny, obdarzony szczególnym błogosławieństwem, miłością, troskliwością. A jednak nie potrafił rozpoznać tej łaski. Ezaw również był pierwszy. „Izaak miłował Ezawa, bo ten przyrządzał mu ulubione potrawy z upolowanej zwierzyny”. To zdanie wiele nam mówi… Jak musiał czuć się ukryty w namiocie Jakub? Józef został sprzedany przez zawistnych braci, którzy wrzucili go do głębokiej studni. Co czuł Andrzej, widząc swego brata ustanowionego liderem? Zmagał się? Łypał na niego z zazdrością? A może na własnej skórze przerabiał lekcję Jezusa nauczającego, że ostatni będą pierwszymi? „Kto chce pierwszym być, ostatnim niech się stanie” – śpiewa Magda Anioł, wyjaśniając w refrenie: „A tak mówiąc między nami, wszystko jest do góry nogami”. Andrzej widział kananejską kobietę, która podeszła do Jezusa jako ostatnia „od tyłu i dotknęła się Jego płaszcza”, czym zaskoczyła samego Mistrza. Widział, że w Bożej logice ostatni zostają pierwszymi. Więcej:.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama