Brakuje pożywienia i leków.
Pogarsza się sytuacja w Strefie Gazy. „Brakuje żywności i lekarstw, a państwo od miesięcy nie wypłaca pensji” – alarmuje ks. Mario da Silva. Podkreśla on, że mieszkańcy Gazy nie widzą dla siebie żadnej przyszłości.
Proboszcz jedynej katolickiej parafii w Gazie wskazuje, że ludzie są wyczerpani życiem w skrajnych warunkach. Brakuje benzyny, a ostatnio o połowę zredukowano dostawy prądu. „Przez wiele miesięcy mieliśmy elektryczność przez osiem godzin dziennie i już było trudno. Teraz mamy prąd tylko przez cztery godzimy” – podkreśla ks. da Silva. Kapłan wskazuje, że wydaje się, iż nikomu tak naprawdę nie zależy na znalezieniu wyjścia z obecnej sytuacji.
"Są trzy obszary, w których możemy pomóc Gazie. Pierwszy to wymiar duchowy, czyli modlitwa do Boga o to, by jak najszybciej zakończyła się niesprawiedliwość, cierpienie i przemoc i mógł powrócić pokój, a ludzie zaczęli w spokoju żyć. Według mnie to najważniejszy wymiar, bo w rozwiązaniu panującej sytuacji pomóc może tylko Bóg – mówi Radiu Watykańskiemu ks. Da Silva. – Drugi obszar to konkretna pomoc materialna. Ludzie w Gazie potrzebują dosłownie wszystkiego, żyją w ogromnej biedzie i brakuje im podstawowych rzeczy. Jest to ogromne pole do działania dla organizacji pomocowych. Ostatnio jedna z amerykańskich organizacji zawiesiła pomoc dla Gazy, co najprawdopodobniej poskutkuje tym, że z powodu braku środków wiele szkół trzeba będzie zamknąć. Sytuacja jest naprawdę bardzo trudna. I ostatni obszar, to ten polityczny. Trzeba doprowadzić do rozwiązania kryzysu między Izraelem a Palestyną i znaleźć sprawiedliwe dla obu stron wyjście z obecnej sytuacji".
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.