„Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów?” – pisał ostro do cesarza św. Brunon.
Stracisz młode życie
Książę kijowski Włodzimierz Wielki „usilnie zabiegał o to, abym nie szedł do tak nierozumnego ludu, gdzie dusz wcale nie pozyskam, lecz znajdę jedynie śmierć, i to najhaniebniejszą” – wspominał później Bruno. Książę powoływał się nawet na jakieś senne widzenie, które go przeraziło. W końcu jednak odprowadził misjonarzy aż do granicznych fortyfikacji. „Wyszliśmy za bramę (...). Niosłem krzyż Chrystusa, objąwszy go rękami, i śpiewałem wzniosłą pieśń: Piotrze, miłujesz mnie? Paś owce moje!” – wspominał Bruno. Książę przysłał mu jeszcze posłańca ze słowami: „»Na Boga, proszę cię, abyś na moją hańbę nie tracił młodego życia. Wiem, że jutro przed trzecią godziną [dnia], bezowocnie, bez powodu zakosztujesz gorzkiej śmierci«. Na to odparłem: »Oby Bóg otworzył ci raj, jak ty nam otworzyłeś drogę do pogan«” – zapisał Bruno. Misjonarze ruszyli przed siebie. „Dwa dni szliśmy i nikt nam nie szkodził. Trzeciego dnia, to jest w piątek, trzykrotnie, rano, w południe, podczas nony, wszystkich ze zgiętymi karkami prowadzono na stracenie; nas, którzy cudem tylekroć uszliśmy rąk spotykających nas wrogów – tak rozkazał Bóg” – opisywał Bruno.
W niedzielę zawleczono ich na wielkie zgromadzenie. „Smagają nas jak konie. Nadbiega niezliczone pospólstwo z oczyma krwi żądnymi i wydaje przeraźliwy krzyk: tysiącem toporów, tysiącem mieczów dobytych z pochwy nad naszymi karkami grożą, że potną nas w kawałki. Dręczono nas aż do nocy, wleczono w różne strony, dopóki możni [tego] kraju, którzy w walce wydarli nas z ich rąk, wysłuchawszy naszego oświadczenia, przekonali się jako ludzie rozsądni, że wkroczyliśmy do ich kraju w dobrym zamiarze. Tak jak rozkazał przedziwny Bóg” – relacjonował misjonarz. Przez następne 5 miesięcy Bruno chodził po kraju i opowiadał Pieczyngom o Ewangelii. „Gdy chrześcijaństwo przyjęło się mniej więcej w trzydziestu duszach, za zrządzeniem Boga zawarliśmy pokój, którego, jak oni mówili, nikt prócz nas nie mógłby zawrzeć. »Ten pokój – powiadają – jest Twoim dziełem. Jeśli on będzie trwały, jak zapewniasz, wszyscy chętnie zostaniemy chrześcijanami«”.
Zgroza mówić to
Bruno wyświęcił wtedy biskupa dla Pieczyngów i poszedł dalej. Tym razem zatrzymał się w Polsce. Nie mógł jednak ewangelizować Słowian połabskich, do czego kiedyś się przygotował, bo wciąż trwała wojna polsko-niemiecka. To wtedy napisał swój słynny list do Henryka II. Przedziwny list. Kiedy Bruno wspomina w tym liście o Bogu, to nie są jakieś wyuczone formułki. Bruno pisze o Bogu jako o Kimś, Kogo spotkał. Do Henryka II zwraca się z wielkim szacunkiem, ale też ostro go... beszta za skierowany przeciw Polsce sojusz z poganami. Zresztą trudno, żeby Bruno bał się niemieckiego władcy po tym, co przeżył u Pieczyngów. „Oby bez utraty łaski króla wolno było tak powiedzieć: czy godzi się prześladować lud chrześcijański, a żyć w przyjaźni z pogańskim? Co za ugoda Chrystusa z Belialem?
Jakie porównanie światła z ciemnością? W jaki sposób mogą zgodzić się diabeł Swarożyc oraz wódz świętych, wasz i nasz Maurycy? Jakim czołem schodzą się święta włócznia i chorągwie diabelskie tych, którzy poją się krwią ludzką? Czy nie uważasz tego za grzech, gdy chrześcijanina – zgroza mówić to – zabija się na ofiarę pod chorągwią demonów?” – wygarnął Henrykowi. Podziękował mu jednak, że król troszczył się, żeby Bruno nie zginął. „Podczas mej nieobecności wyśmiałeś wobec otaczających Cię panów mnie i wiele moich wad godnych wyśmiania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.