Lot z Frankfurtu na Maltę trwa dwie i pół godziny. Lecimy nad Alpami, Toskanią, Sycylią. Wreszcie w dole pojawiają się trzy żółte punkty, oblane błękitem Morza Śródziemnego: okrągłe Gozo, podłużna Malta, między nimi malutka wysepka Comino. Jak zapewniają turystyczne foldery, lądujemy w samym sercu śródziemnomorskiej cywilizacji.
Malta świętuje Na lotnisku czeka na nas Salvinu Falzon, szczupły, niski szpakowaty emerytowany nauczyciel, który stał się naszym wytrwałym i życzliwym przewodnikiem. Pora sjesty, z nieba leje się żar. Wsiadamy do leciwej toyoty Scarlet. Ruch lewostronny to jedna z pozostałości po rządzących tutaj Anglikach. Wóz trzęsie niemiłosiernie na drogach pełnych dziur i wybojów, w zakręty wchodzimy z piskiem opon, na ronda wjeżdżamy na pełnym gazie. Mijamy jasne miasteczka, nad którymi górują potężne barokowe kościoły. Docieramy do nadmorskiej Marsaskali, zajmujemy pokój na poddaszu w centrum miasteczka przy ulicy św. Anny. Z okien widok na zatokę pełną kołyszących się na wodzie kolorowych łodzi o pobożnych nazwach: Zbawiciel, Serce Jezusa, Chrystus Król, Łaska, św. Agata, Maryja Łaskawa itd. Na ulicach powiewają kolorowe dekoracje, a pobliski kościół rozświetla się wieczorem setkami żarówek. – To na wasze powitanie – żartuje Salvino. Miasteczko żyje przygotowaniami do festy, czyli odpustu ku czci św. Anny.
Większość z 85 maltańskich parafii urządza odpusty latem. W niedzielę 29 lipca oprócz Marsaskali odpust świętuje jeszcze sześć innych parafii. Koncentrujemy się na Valetcie, wiadomo stolica, miasto-twierdza zbudowane na półwyspie przez rycerzy-zakonników, opasane potężnymi murami. Odpust obchodzi kościół dominikanów. Nietrudno rozpoznać, które ulice należą do tej parafii. Co kilka metrów powiewają nad nimi ozdobne tkaniny, jakby kolorowe łuki triumfalne, na drewnianych cokołach imitujących marmur stoją figury przeróżnych świętych. Przed Barem św. Dominika na wprost wejścia do świątyni zagaduję szczupłego mężczyznę koło sześćdziesiątki. Chętnie tłumaczy mi, kim są poszczególni święci stojący na cokołach. Każdy z nich ma jakiś związek ze świętym Dominikiem. Tarcisio Camilleri od dziecka należał do grupy dekorującej ulice i kościoły. – Robię to dziś, dodaje z dumą.
Odpustowy dzień dziecka Wewnątrz kościoła wszystkie ściany, filary pokryte są ozdobnymi czerwonymi draperiami. Kościół wypełniony jest maluchami, które wiercą się i gadają, uspokajane przez rodziców. Możemy przekonać się, jak wygląda odpustowy „dzień dziecka”. Kończy się Msza św. Zaraz po jej zakończeniu wesoła gromada bierze mały feretron z figurą świętego i idzie w procesji wokół kościoła. W sali parafialnej na dzieci czekają dalsze atrakcje: słodycze i wspólna zabawa. George, który jest dziś naszym przewodnikiem, tłumaczy, o co chodzi. Odpust trwa właściwie cały tydzień. Każdego dnia dzieje się coś innego. Jest dzień dla dzieci, młodzieży, seniorów, rodzin, itd. Zwykle to nabożeństwo w kościele plus jakieś świąteczne atrakcje poza kościołem. Przedstawiam się proboszczowi oraz szefowi rady parafialnej, tłumaczę, że wraz z fotoreporterem robimy reportaż o Kościele na Malcie. – Nie mogliście lepiej trafić. Przyjdźcie koniecznie w gorącą niedzielę, będzie sam arcybiskup Paweł Cremona.