Czerwony krzyż na czarnym habicie, to ich znak rozpoznawczy. Św. Kamil chciał, żeby ten znak nadziei widzieli ci, nad którymi pochylają się zakonnicy. A na pytanie o niego, mogli odpowiedzieć: to krzyż koloru krwi Zbawiciela.
To jedno z bardziej powszechnie znanych zgromadzeń, chociaż nie najliczniejsze. W Polsce pracuje tylko 74 kamilianów - ojców i braci.
Stowarzyszenie założone przez Włocha Kamila de Lellis, od 19 czerwca 1746 roku znanego jako św. Kamil - osób opiekujących się chorymi i umierającymi - zatwierdził papież Sykstus V. I zezwolił im na noszenie czerwonego krzyża na habicie. Papież sam doświadczył ich posługi w ostatnich latach życia. - Odczuł na sobie ten zakon - mówią kamilianie. Zakon Kleryków Regularnych Posługujących Chorym - tak brzmi nazwa zgromadzenia, zatwierdzonego piętnaście lat później przez papieża Grzegorza XIV. Było to w ostatnich latach XVI wieku.
W Polsce kamilianie pracują od wieku. Właśnie mija sto lat, odkąd zakonnicy z czerwonym krzyżem zamieszkali w Miechowicach koło Bytomia. Przyjechali tu z Niemiec, w większości mnisi pochodzenia polskiego. Tu, na Śląsku, powstały pierwsze polskie placówki kamiliańskie. W 1907 roku w Tarnowskich Górach, na ziemiach, które przekazał zakonowi hrabia Łazarz Henckel von Donnersmarck, dokładnie w 367 dni powstał wielki kompleks - kościół, klasztor i szpital. W Zakładzie św. Jana, bo taką nosił nazwę, leczono alkoholików, a przez pewien czas również osoby chore psychicznie. W 1928 roku w Zabrzu powstał kolejny kompleks leczniczy. Tam kamilianie opiekowali się osobami starszymi. Takie były początki.
Więcej na następnej stronie
«« | « |
1
|
2
|
3
|
4
|
5
|
»
|
»»