Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój

„Uradowałem się, gdy mi powiedziano: Pójdziemy do domu Pańskiego! Już stoją nasze nogi w twych bramach, o Jeruzalem” – te słowa powtórzył za psalmistą po przejściu prawie 3200 km z Otynia do Jerozolimy.

Reklama

Noc u św. Bazylego

W 47. dniu pielgrzym dotarł do Monasteru Ostrog. Miał już wtedy za sobą ponad 1400 km. Jest to XVII-wieczny klasztor. – Zupełnie „przypadkowo” spotkałem malezyjską protestantkę Abby. Od niej dowiedziałem się wszystkiego o funkcjonowania monasteru oraz zaplecza dla pielgrzymów. Zwiedzanie rozpoczyna się od małej kaplicy, w której jest otwarta trumna z ciałem św. Bazylego. Podobno od kilkuset lat jest ono w stanie nienaruszonym. Trudno to zweryfikować, gdyż całe okryte jest całunem. Na górnej kondygnacji klasztoru wyrasta ze skały winna latorośl. Podobno pojawiła się zaraz po śmierci Bazylego, co zostało uznane za znak jego świętości. Mówią, że przyjeżdżają tu każdego roku 2 miliony osób. Głównie są to wyznawcy prawosławia, ale oprócz nich pielgrzymują tu również protestanci, katolicy, a nawet muzułmanie. Z pewnością magnesem tego miejsca są liczne cudowne uzdrowienia, wymodlone za wstawiennictwem św. Bazylego – tłumaczy Jacek.

– Postanowiłem nocować na placu przed klasztorem. Po zorganizowaniu sobie miejsca do spania modliłem się za wstawiennictwem świętego za rodzinę, przyjaciół i znajomych – opowiada.

Kanapki na wieczór i jedna prośba

W trakcie pielgrzymki wiele osób prosiło Jacka o modlitwę. Tak było choćby w Albanii, na drodze z Bilisht do Argos Orestiko, gdzie pielgrzymkowy licznik aplikacji pokazał 1868,6 km. – Dochodzę do małej miejscowości Mesopotamia. Jest godz. 16, więc postanawiam tutaj zjeść obiad. Mijam kilka restauracji, aż dochodzę do tej, w której czuję, że mam się zatrzymać. Przy stoliku siedzą dwie dziewczyny. Okazuje się, że jedna z nich to właścicielka Sofia, a druga – jej przyjaciółka Marylin, która jest Kolumbijką. Marylin zna dobrze angielski, więc pomaga mi porozumieć się z Sofią w kwestii menu. Dziewczyny są zaintrygowane, skąd jestem i dokąd idę. Opowiadam o mojej pielgrzymce i o moich przygodach. Robi to na nich takie wrażenie, że Sofia nie chce, żebym płacił za obiad, a Marylin idzie do domu przygotować mi kanapki na wieczór. Dziewczyny proszą, abym pomodlił się za nie w Jerozolimie i przygotowują karteczki do zatknięcia w Ścianie Płaczu. Oczywiście obiecuję, że to zrobię – wspomina pielgrzym.

Polak w każdym zakątku globu

Rodaków można spotkać na całym świecie. Chociażby w 74. dniu wędrówki po przebyciu 2334 km w Atenach. – Nieustannie doświadczam Opatrzności Bożej. Tym razem trafiłem do domu Iwony i Krzysztofa. Są niesamowicie serdecznym i pogodnym małżeństwem. Mieszkają w Grecji od 22 lat. Tutaj urodziła im się córka Ola, która w tym roku zdała maturę i planuje od października rozpocząć studia w Polsce. Cała rodzina aktywnie angażują się w życie parafii. Należą do charyzmatycznej wspólnoty Emaus. Iwona raz w miesiącu przylatuje do Polski, gdzie w ramach Akademii Rozwoju Talentów uczestniczy w zajęciach z formacji ewangelizatorów, posługi modlitwy charyzmatycznej, formacji liderów oraz formacji kobiet. Krzysztof wspiera żonę w jej rozwoju i w działaniach na rzecz Kościoła. Sam jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej. Miłość w ich domu jest namacalnie odczuwalna – opowiada Jacek.

Najważniejsza była droga

Wreszcie nadszedł ten najdłużej oczekiwany 103. dzień pielgrzymki i Jerozolima. – Na początku dzisiejszej drogi czuję dużą radość i wzruszenie na myśl, że już dziś dotrę do Jerozolimy. Przypominam sobie wiele sytuacji, których doświadczyłem w tylu różnych miejscach na trasie; spotkania z tak wieloma różnymi ludźmi… Jakoś szczególnie teraz do mnie dociera, że to nie Jerozolima jest prawdziwym celem mojego pielgrzymowania, a była nim sama droga i spotkania z drugim człowiekiem, z sobą samym i z Bogiem – relacjonuje pielgrzym. Do Starego Miasta w Jerozolimie doszedł po 19.00.

– Na niebie jest księżyc w pełni. Korzystając z GPS-u i mapy w komórce docieram do bazyliki Grobu Świętego. Modlę się, dziękując Bogu za szczęśliwe ukończenie pielgrzymki. Dzięki pomocy przyjaciół i gościnności s. Benigny przez kilka najbliższych dni będę nocował w Domu Pokoju u Sióstr Elżbietanek na Górze Oliwnej. Piękne domknięcie mojej pielgrzymki. Rozpocząłem ją w sanktuarium MB Królowej Pokoju w Otyniu, a kończę w Jerozolimie w Domu Pokoju – mówi Jacek.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11