O mądrym pomaganiu potrzebującym, także w rzeczywistości 500 Plus, mówi ks. prał. Marian Subocz, wieloletni dyrektor Caritas Polska.
Ks. Wojciech Parfianowicz: Kilka tygodni temu zakończył Ksiądz drugą kadencję na stanowisku dyrektora Caritas Polska. Czuje Ksiądz ulgę, satysfakcję, niedosyt?
Ks. Marian Subocz: Kiedy zostawia się dzieło ze świadomością, że jest ktoś, kto będzie je kontynuował, pojawia się uczucie ulgi. Kiedy pomyślę, że na początku lat 90. XX w. tworzyliśmy struktury Caritas Polska właściwie od zera, a dzisiaj prawie 100 tys. ludzi działa w 44 oddziałach diecezjalnych i w ponad 5 tysiącach parafialnych, mogę też mówić o satysfakcji. Oczywiście, zawsze można było zrobić więcej, jednak sądzę, że zrobiliśmy sporo. Nie ja sam, ale cały zespół.
Nie sposób wymienić wszystkich inicjatyw, w które Caritas angażowała się przez ostatnich 10 lat oraz od samego początku, kiedy Ksiądz był jej dyrektorem. Co osobiście sprawiło Księdzu największą satysfakcję?
Każde dzieło, które realizowaliśmy, cieszy. Ale jest jedno, które cieszy szczególnie – Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom.
Pewnie nie wszyscy wiedzą, że to Ksiądz jest autorem tego pomysłu.
To był rok 1993. Dopiero zaczynaliśmy. Stwierdziłem, że warto byłoby zrobić coś, co sprawi, że Caritas stanie się organizacją rozpoznawalną; co byłoby też prostą i szybką katechezą na temat Caritas. Przyszła mi na myśl wigilijna tradycja pustego miejsca przy stole. Postanowiliśmy ją zagospodarować, proponując świecę z logo Caritas, którą można postawić na stole w ten wyjątkowy wieczór. Udało się. Na początku rozprowadzaliśmy 200–300 tys. świec. Obecnie – 3 miliony rocznie.
Wracając do rozpoznawalności. Caritas to sprawdzona marka, która dobrze się kojarzy. W badaniu CBOS z 2016 roku wypada rewelacyjnie. Ufa jej 83 proc. Polaków, a więc także ci, którzy na co dzień do kościoła nie chodzą. Co się składa na tę dobrą postrzegalność?
Między innymi – ludzie. W Caritas zwraca się uwagę na formację duchową pracowników i wolontariuszy. Dyrektorzy oddziałów diecezjalnych odbywają coroczne rekolekcje. Podobnie formują się wolontariusze, działający w parafiach czy w szkołach. Nie chcemy zatracić ducha Ewangelii. Poza tym, nie zwracamy uwagi na to, kim jest osoba potrzebująca pomocy, w sensie kraju pochodzenia czy religii, jaką wyznaje.
Człowiek, który jest w potrzebie, jest najpierw potrzebującym, a potem wyznawcą tej czy innej religii. Czy Caritas pomaga także muzułmanom?
Tak. Na przełomie lutego i marca byłem w Aleppo w Syrii. Odwiedzaliśmy mieszkańców, którzy otrzymują pomoc w ramach naszego projektu „Rodzina Rodzinie”. To były zarówno rodziny chrześcijańskie, jak i muzułmańskie. Byłem w domach tych ludzi – przyjmowali nas bardzo serdecznie i dziękowali za pomoc. Odwiedziłem też obozy dla uchodźców w Libanie. Również i tam muzułmanie przyjmowali nas z serdecznością. Od kilku lat wspieramy także szpital w Damaszku. Są tam leczeni zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Innymi słowy, Caritas nie rozróżnia potrzebujących.
O co w ogóle chodzi w pomaganiu? Przecież nie jesteśmy w stanie zlikwidować biedy na świecie.
W pomaganiu chodzi też o przywrócenie człowiekowi godności. Bieda bowiem upokarza. Pomagając, realizujemy po prostu przykazanie miłości i słowa Jezusa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście to uczynili”. Kiedy patrzę w oczy człowieka potrzebującego, nieważne czy chrześcijanina, czy muzułmanina, muszę widzieć w nich Chrystusa. Chrystus zawsze identyfikuje się z człowiekiem potrzebującym. Pomagając bliźniemu, pomagam Chrystusowi.
Dla nas pomaganie jest też głoszeniem Ewangelii. Pewnie inne, tzw. świeckie organizacje charytatywne, nie mają takiego celu. W jakim sensie pomoc charytatywna jest ewangelizacją?
To jest tak, jak z miłosiernym Samarytaninem z przypowieści. Pomagam memu bratu i nie muszę przy tym wiele mówić. On sam może kiedyś zapyta, dlaczego ten człowiek mu pomógł i to skłoni go do myślenia. Bardzo ważna jest bezinteresowność. Pomagam i nikogo nie zmuszam, żeby uwierzył w Boga czy przeszedł na moją wiarę. Do niczego nie zobowiązuję tego, komu świadczę pomoc. I to jest właśnie to, co może poruszyć i pobudzić do refleksji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).