O benedyktyńskim porządkowaniu świata słów kilka.
W dobie mediów elektronicznych wiadomości żyją kilka godzin, niekiedy dni. Mało kto pamięta o wydarzeniach sprzed miesiąca. Pół roku to już prehistoria. Nie dziwi zatem informacyjna pustka, otaczająca zniszczoną przez trzęsienie ziemi Nursję – rodzinne miasto świętego Benedykta. Od tamtego listopadowego dnia przecież tyle się wydarzyło.
Myśląc o Nursji, świętym Benedykcie i benedyktynach, wracam zawsze do powieści Hanny Malewskiej „Przemija postać świata”. Jej zakończenie cytowałem przed laty w jednym z komentarzy. Benedykt, Kasjodor, wędrujące hordy barbarzyńców, upadek świata antycznego i rodzący się w klasztornej ciszy świat nowy. Długo trwał poród. Spinająca starożytność i czasy nowożytne klamra liczy sobie około tysiąca lat. Pisana jest nie tylko barwami czarnymi (saecula obscura) i jasnymi (choćby uniwersytety, ocalone dziedzictwo starożytności). Przede wszystkim pisze tę historię klasztorna cisza, przerywana biciem wzywającego na modlitwę dzwonu, śpiewem psalmów i sprawowaną liturgią. Resztę dnia wypełniała praca i odpoczynek. Ora et labora. Módl się i pracuj. Siedem godzin modlitwy, siedem godzin pracy, siedem godzin snu. Trzy pozostałe przeznaczone na przejścia i rekreację.
Rację miał ksiądz Tomasz Jaklewicz, gdy pisał przed laty, że benedyktyńska reguła porządkowała świat. Zwłaszcza w czasach niepokojów. Uczniowie świętego wychodzili z cienia i ciszy z reguły w burzliwych czasach. Pojawiali się na gruzach gdy dziejowe zawieruchy zdawały się wyznaczać koniec. Oni wszystko zaczynali od początku. Ich klasztory później pustoszały, niektóre legły w gruzach, ale ślad pozostawał. W duchowości, kulturze, gospodarce, nauce.
Dzieckiem będąc patrzyłem na prawy brzeg Wisły, gdzie w początkach państwa polskiego i Kościoła na tych ziemiach były dwa opactwa. Stary proboszcz wskazywał na szpetalskie wzgórza i snuł refleksje. Na górze mieli klasztor benedyktyni. Bo oni, jak orły, rozmiłowani są w szybowaniu wysoko. Na dole żyli cystersi. Ich ojczyzną była woda i ryby. Co prawda krzyżackie napady zmiotły obydwa klasztory, ale ślad pozostał. Nie tylko w nazwie ulicy. Po drugiej stronie rzeki wyrosła stolica biskupia. Włocławek znany był przede wszystkim ze słynnej szkoły katedralnej. Podobno pobierał w niej naukę Mikołaj Kopernik (historycy różnie się na ten temat wypowiadają). Miała ona znakomitych mecenasów i jeszcze lepsze zaplecze. Kapituła katedralna uchodziła w tamtych czasach za najuczeńszą, a zbiór ksiąg w jej bibliotece uchodził za jeden z największych w Polsce. Niestety, zabory i wojenne pożogi zrobiły swoje.
To jeden z przykładów. Historia zna ich więcej. Na czym benedyktyńskie porządkowanie świata polegało?
Można mówić o uporządkowanym rytmie dnia, duchowości, wiedzy, tysiącach przepisanych ksiąg, nie dostrzegając tego, co było i jest najważniejsze. Bo istotą porządkowania nie jest dostrzegalny ład i wiedza. Ono zaczyna się od wyznaczenia kierunku. Reguła jest wskazującym na Ewangelię kompasem. „Gdy będziesz postępował naprzód w życiu wspólnym i w wierze, serce ci się rozszerzy i pobiegniesz droga przykazań Bożych z niewysłowioną słodyczą miłości” (Prolog, 49). Komentując ten fragment święty Grzegorz Wielki mówił do diakona Serwandusa: „Jeżeli mówimy, że świat ukazał się jego oczom w jednym promieniu, nie znaczy to wcale, że skurczyły się niebo i ziemia, lecz że rozszerzyła się dusza patrzącego. Porwany w Boga, mógł bez trudności widzieć wszystko, co jest poniżej Boga. W chwili, kiedy cudowne światło zabłysło oczom jego ciała, serce mu zalało światło wewnętrzne, które porwało jego duszę w Boga pokazując zarazem, jak ograniczone jest wszystko, co Bogiem nie jest” (Dialogi, 35,7).
Porządkowanie świata zaczyna się od wyznaczenia kierunku. Być może tak ważna jest dziś Nursja. I kilku żyjących tam mnichów. To oni, nie Taormina, nie Hamburg, nie Nowy York, nie gabinety polityków, nie dyskutujący w mediach dziennikarze, kładą podwaliny pod nowy ład. Dzięki nim, ludziom rozszerzonego serca, nasza cywilizacja nie chyli się ku upadkowi. Dzięki nim przed naszą cywilizacją otwierają się nowe horyzonty. Choć współcześni są przekonani, że siedzimy na zgliszczach spalonej przez Wandali biblioteki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).