Przez Zawichost prowadzi trasa wyznaczona żółtymi muszlami i strzałkami. Jest to jedna z nitek polskiego odcinka szlaku św. Jakuba.
Plecak niewiary
Anegdota głosi, że Sokrates chodził na targ i przypatrując się wystawionemu na sprzedaż towarowi cieszył się: „Ileż to jest rzeczy, których ja nie potrzebuję”. Podobną refleksję mają wszyscy pątnicy, ponieważ pielgrzymka uczy poprzestawać na tym, co konieczne.
Ciężar i wielkość spakowanego plecaka może mówi o naszej niewierze, lękach i pragnieniu zabezpieczeń. Czy ufamy Bogu całkowicie, czy też potrzebujemy wielu podpórek i zabieramy rzeczy, tak na wszelki wypadek, gdyby… A przecież nie da się wszystkiego przewidzieć i na wszystko być przygotowanym. Wiara zakłada ryzyko. Nie wiemy, co będzie jutro. Gdy przyjdą zaskakujące sytuacje, wtedy nasze braki okażą się miejscem na dar, na Bożo-ludzkie obdarowanie. Bycie człowiekiem samowystarczalnym i niezależnym to nie ideał życia dla chrześcijanina, który liczy na pomoc Boga i ludzi.
Gwarant bezpieczeństwa
Jest nim Słowo Boga żywego i Kościół (Miłka dostała od swego Księdza Biskupa nie tylko błogosławieństwo, ale i listy polecające – w czterech językach, które przechowuje przy paszporcie pielgrzyma).
Miłosława wybrała się sama i na pieszo w tak daleką drogę, aby mieć mocne doświadczenie zaufania Bogu, że jest zanurzona w Nim i cała należy do swego Pana i Oblubieńca, który ją prowadzi. Prowadzi przez złożenia okoliczności, a przede wszystkim przez swoje Słowo, które oświeca i umacnia. Obficie zeń czerpie, bo codziennie rozważa Ewangelię z dnia, modli się jutrznią i nieszporami, jest na Eucharystii.
W jej sercu rozbrzmiewa psalm 121, który teraz, w kontekście pielgrzymowania, jest na nowo odkrywany: „Wznoszę swe oczy ku górom/ skąd nadejść ma dla mnie pomoc? Pomoc moja od Pana, który stworzył niebo i ziemię” (co współbrzmi z zapewnieniem św. Paweł: „Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” – Rz 8, 31). A końcówka psalmu to słowa obietnicy: „Pan będzie czuwał nad Twoim wyjściem i powrotem” – i nie chodzi tu o początek i koniec, ale całość, czyli całą drogę!
Dar trudnych sytuacji:
One są wpisane w los pielgrzyma: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony” (Flp 4, 12) – tak mówił Apostoł narodów, który przemierzył drogę wielu tysięcy kilometrów.
Już na samym początku swej podróży życia Miłka doświadczyła prawdy tych słów. Wyjściu z rodzinnego miasta towarzyszyła radość i entuzjazm. Wcześniej było wiele spotkań, aby pozamykać swoje sprawy i serdecznie się pożegnać, co pozwoliło iść nie czując w sercu złości do nikogo.
Wszystkie te spotkania przed ruszeniem w drogę wpisywały się również w przygotowanie na to (co jest źródłem niepokoju najbliższych), że być może nie wróci, bo żyjemy w niespokojnych czasach. Pielgrzymka więc może zakończyć się wejściem do domu Ojca (św. Paweł twierdził, a Miłka za nim powtarza: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk: Flp 1, 21).
Trudną sytuacją, która może wycisnąć łzy, jest odmowa noclegu. I to było udziałem Miłosławy już pierwszego dnia wieczorem. Noc przyszło jej spędzić pod gołym niebem w trawie, bo ludzie nie przyjęli. Bez klucza wiary szybko można by odpaść, a dzięki niemu „to przykre doświadczenie pozwoliło mi najbardziej zbliżyć się do Chrystusa, który też był odrzucony, niezaakceptowany, został bez pomocy. Dla Niego również nie było miejsca. Taka sytuacja nie tylko hartowała ducha, ale okazała się darem zjednoczenia z Panem”.
Nie tylko dla siebie
Miłosława na początku myślała, że to będzie tylko jej pielgrzymka. Szybko zdanie zmieniła. Wiele osób chciałoby też pójść, a nie może, więc powierza jej swoje intencje. Wierzący otaczają modlitwą jej drogę i osobę lub wysyłają swego anioła, by jej towarzyszył; niewierzący podziwiają, mówiąc „szalona kobieta” i wewnętrznie kibicują. Dla wszystkich więc ta pielgrzymka jest ważna.
Na turystów nie zwraca się uwagi, a na idącą samotnie Miłosławę – tak. Dla wielu jest znakiem, dla innych intrygującym zapytaniem czy zdziwieniem: „Sama? Cały czas na nogach i tak daleko?” Dostrzegają jej niewielki plecak z małym drewnianym krzyżem i muszelką. Kierują ku niej słowa zachwytu i uznania, życzenia dobrej drogi lub propozycję podwiezienia, choćby kawałek. Rozmawiają o swoich problemach i jak rozeznać własne powołanie. Najczęściej proszą o modlitwę.
To wszystko potwierdza Miłosławie, że nie idzie dla siebie, bo „nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana” (Rz 14. 8).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).