Przyznaję, uchwałę polskiego sejmu w sprawie rocznicy objawień fatimskich przyjąłem z mieszanymi uczuciami.
Wiele razy, pod wieloma rządami czułem się w tym kraju z powodu swoich religijnych przekonań jak obywatel drugiej kategorii. Moje poglądy? Jasne, od dwudziestu paru lat nikt oficjalnie nie mówi, że powinienem się z nimi kryć. W praktyce... No, akurat nie mnie, ale wielu wierzącym w Polsce robi się z tego powodu różne trudności. „Wiarę praktykuje się w kościele, ewentualnie w domu, ale życie publiczne powinno być od niej wolne” – słyszałem wiele razy. Lub coś podobnego. To przekonanie zwyczajnie głupie. Wynika bowiem z niego, że poglądy „religijne” są wyjęte spod ochrony głoszonej wszem i wobec tolerancji: każdy może mieć swoją wizję tego, co dla społeczeństwa dobre, tylko nie ci, którzy serio traktują swoją wiarę.
W praktyce wyglądało to tak, że jeśli byłeś przeciw aborcji, przeciw in vitro i jeszcze paru innym złym dla społeczeństwa zjawiskom, to twoje poglądy, jako motywowane religijnie, były w publicznej debacie z góry skazane na odrzucenie. „Fanatyk”, „fundamentalista” albo i „chrześcijański talib” mogli o sobie usłyszeć ci, którzy je głosili. Tak jakby pragnienie ochrony ludzkiego życia było nierozerwalnie związane z chrześcijaństwem. Tymczasem zdecydowanie nie są to poglądy stricte chrześcijańskie. Mogą je podzielać także niewierzący, a nawet ateiści.
Teraz jest inaczej. Nasze, wierzących opinie, zyskały w społeczeństwie prawo obywatelstwa. Tylko.... Obawiam się, że wspomniana wcześniej sejmowa uchwała to przesadzenie w drugą stronę. To potwierdzenie słuszności lęków środowisk ludzi niewierzących (lub w praktyce niewierzących), że wierzący, będąc u władzy, zechcą narzucać innym swoje poglądy.
Niewierzący... No cóż. Nie tylko nie wierzą w Jezusa Chrystusa, ale też w prawdziwość fatimskich objawień. Rozumiem iż np. fraza „Matka Boża (w Fatimie) przypomniała ewangeliczną prawdę, że ludziom do szczęścia tak naprawdę potrzebny jest tylko Wszechmogący Bóg (...)” jest dla nich nie do przyjęcia. Żeby to zrozumieć wystarczy wyobrazić sobie, jak my, chrześcijanie, czulibyśmy się, gdyby w sejmowej uchwale za oczywistość przyjęto np. nauczanie Mahometa czy Buddy. Można było oczywiście próbować tak układać uchwałę, by odwoływała się do wielkiego znaczenia, jakie te objawienia miały dla wierzących (katolików). Ale nie zauważyć, że nie wszyscy w Polsce są katolikami?
Z całym szacunkiem dla pomysłodawców tej uchwały muszę jednak powiedzieć, że przesadzili. Dali pretekst do zarzucania nam, katolikom, że chcemy innym narzucać swoją wiarę i nie liczymy się z wrażliwością nie podzielających naszych religijnych przekonań. To niedobrze. Bo gdy wahadło upodobań wyborców znów wychyli się w drugą stronę, będą mogli się powoływać na to wydarzenie jako na dowód naszej, chrześcijan, nietolerancji. I nie będziemy się mogli bronić, że to przesada...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.