Kiedy ludzie są solidarni, wszystkim żyje się lepiej.
Codzienna droga samochodem do pracy. I coraz częściej na wjeździe do Katowic – korek. Nieodmiennie ustawiam się na środowym pasie. Z lewego musiałbym się potem przebijać w prawo. Zresztą, o dziwo, niekoniecznie jest szybszy. Prawy... Cóż.. Zazwyczaj pozwala podjechać spory kawał do przodu. Tyle że za paręset metrów się kończy. Kierowcy muszą zjechać z niego na ten mój, środkowy. A ja, podobnie jak wielu innych kierowców, nie lubię się pchać. I wiem, że im więcej nas ustawi się karnie w kolejce, a nie będzie kombinować, tym szybciej przejedziemy. Cóż, takich którzy wykorzystują ten prawy pas nie brakuje. Wiem wiem, przepisy pozwalają. Mnie nie pozwala przyzwoitość wobec tych, którzy wiedząc co i jak karnie ustawili się w kolejce. I patrzę, jak ci z prawego pasa kombinują.
No bo.. Jak na suwak to na suwak, prawda? Powinien dojechać do końca pasa i tam go zmieniać. Tymczasem spryciarze, zwłaszcza gdy kolejka porusza się niemrawo, często wjeżdżają na nasz pas, jeśli tylko pojawi się jakieś miejsce. Jadący za kimś takim oczywiście jedzie dalej. I koniec końców tak to wygląda, że suwak bywa mocno asymetryczny. Więcej przejeżdża tych, którzy pchali się prawym pasem niż tych, którzy grzecznie stali w kolejce i grzecznie, przy kończącym się pasie „na suwak” wpuszczali tych, którzy się ustawiali...
Dlaczego o tym piszę? Bo to piękna alegoria naszego życia społecznego. Wielu wśród nas takich, którzy karnie ustawiają się w rządku nie żądając dla siebie więcej czy szybciej, niż otrzymują inni. Ale nie brakuje też różnych cwaniaczków, którzy uważają, że solidarne znoszenie ciężarów i solidarny podział wspólnego tortu to dobre dla naiwnych. Oni są sprytni i zaradni. Bez skrupułów sięgają po więcej. A skutki?
No to może druga alegoria. Tym razem tego, o czym w ostatnich dniach wszyscy mówili: smogu. Wiadomo, że stoi za nim głównie niska emisja. Czyli kominy domów. Spróbujmy na potrzeby owej alegorii na chwilę zapomnieć, że to dość skomplikowany problem wymagający szeroko zakrojonych działań samorządów czy państwa i że część ludzi nie bardzo ma wyjście i żeby się ogrzać musi palić węglem albo i byle czym. Zobaczmy- na potrzeby owej alegorii podkreślam – tylko tych, którzy mogliby ogrzewać się inaczej. ale nie chcą. Sprytni i zaradni. Przecież tak taniej. A przy okazji można się pozbyć niektórych kłopotliwych śmieci. To przecież tylko trochę dymu więcej! Komu to przeszkadza!? W czym w ogóle problem!? No właśnie. W tym, że tych sprytnych i zaradnych jest tyle, że wszyscy się dusimy.
Wymóg religijny – kochaj bliźniego jak siebie samego – to nie jakaś umysłowa aberracja niepoprawnych idealistów. To potwierdzenie prostej obserwacji, że kiedy ludzie są solidarni, wszystkim żyje się lepiej. Gdy zwyciężają egoizmy, wszyscy na tym tracą. Także ci, którym wydawało się, że są tacy sprytni i zaradni.
Gdyby tak o tym pamiętał świat wielkiej polityki, biznesu czy finansjery...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.