W Rosji nie milkną głosy sprzeciwiające się finansowaniu aborcji z budżetu państwa.
W Petersburgu odbyła się akcja ruchu „Wojownicy życia” wzywająca, by zaprzestać zabijania dzieci nienarodzonych.
W niedzielny wieczór 2 października na dwóch łodziach motorowych uczestnicy akcji antyaborcyjnej przepłynęli przez centrum północnej stolicy Rosji. Przed stacją oczyszczania ścieków wrzucili do wody wieniec z podświetloną figurą dziecka w łonie matki, z napisem: „Nie zabijaj mnie”. Według organizatorów akcji był to symbol tysięcy zabijanych codziennie dzieci, których ciała lądują poprzez rury kanalizacyjne w tej właśnie oczyszczalni ścieków.
Senator Jelena Mizuluna powiedziała, że fundowanie aborcji na koszt państwa jest, używając cudzysłowu, „ niczym nieusprawiedliwioną rozkoszą”. Jej zdaniem środki wydawane na aborcje, która nie są żadnym zabiegiem terapeutycznym, powinny być kierowane na wsparcie dla kobiet w ciąży, które znalazły się w trudnej sytuacji życiowej. Rosyjscy działacze pro-life niejednokrotnie ze wstydem wskazywali, że pierwszym państwem pozwalającym na aborcję w imię szczytnych ideałów wolności kobiet była Rosja kierowana przez Lenina, który podpisał odpowiedni dekret 18 listopada 1920 r.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).