Ks. Manfred Deselaers, wiceprezes Krakowskiej Fundacji Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu, wspomina wizytę papieża Franciszka w byłym obozie Auschwitz.
Czym dla młodych Niemców jest wizyta w tym miejscu?
Jeśli mówimy o reakcjach młodych Niemców, musimy brać pod uwagę dystans pokoleniowy. Pokolenie sprawców zbrodni dla tej młodzieży jest pokoleniem ich pradziadków. Współczesna młodzież w większości z tym odległym pokoleniem nie odczuwa żadnego osobistego kontaktu. Dla nich to jest zupełnie inny, nieznany świat. Z dziadkami mogą jeszcze porozmawiać, z pradziadkami już nie, co ma także konsekwencje emocjonalne. Dlatego wielu, jeśli ma poczucie odpowiedzialności, a może nawet winy za to, co tutaj się stało, to nie jest to już poczucie osobistej winy. Oczywiście są wyjątki. Od niektórych słyszałem, że wiedzą o tym, że np. ich pradziadek służył w SS. I mówią o tym ze zgrozą. Oczywiście wszyscy wiedzą, że Niemcy to zrobili. Dlatego częścią naszej pamięci i tożsamości narodowej jest pamięć o Auschwitz. To zaś oznacza dla nas przyjęcie odpowiedzialności za to, aby nigdy więcej podobne rzeczy się nie wydarzyły.
Czy poczucie takiej odpowiedzialności było powodem decyzji Księdza, aby tu zostać?
Po maturze chciałem coś robić na rzecz pokoju. Trafiłem na organizację Akcja Znak Pokuty i z nimi byłem półtora roku w Izraelu. Później studiowałem teologię i pracowałem jako wikary w parafii w Mönchengladbach, która miała kontakty ze wspólnotą partnerską we Wrocławiu. Wybrałem się tam kiedyś z grupą parafian, przy okazji odwiedzając także Auschwitz. W Oświęcimiu poznałem proboszcza parafii Wniebowzięcia NMP, u którego mieszkam do dzisiaj. Początkowo chciałem tutaj zatrzymać się przez rok, jak w Izraelu. Zapytałem mojego biskupa, a on ku memu zdziwieniu się zgodził. Później nauczyłem się języka polskiego, i tak przyszedł rok 1989. Padł mur berliński, komunizm i wszystko już było łatwiejsze. Zrobiłem doktorat na PAT na kanwie biografii Rudolfa Hössa, komendanta Auschwitz. W tym czasie powstało Centrum Dialogu i Modlitwy. Po rozmowie z kard. Franciszkiem Macharskim i moim biskupem Heinrichem Hemmerleem zdecydowałem, że będę pracował w Oświęcimiu. I tak już tu jestem 26 lat.
Czy doświadczenie Auschwitz jest w ogóle możliwe do przekazania współczesnym?
Myślę, że tak. Prawie codziennie mamy spotkania niemieckich grup z byłymi więźniami i praktycznie po każdym z nich dostrzegam wielkie emocje i wzruszenie, nierzadko łzy. Oczywiście świadkowie, a więc byli więźniowie, mają świadomość tego, że ich słuchacze nie mogą sobie wyobrazić tej rzeczywistości. Dla nich jednak jest ważne, że młodzież ich słucha i rozumie swoją odpowiedzialność. Byli więźniowie mówią do niej często: wy nie jesteście osobiście za to winni, ale musicie znać historię i wiedzieć, jak wielka ciąży na was odpowiedzialność, aby to się nie powtórzyło. Nierzadko po tych spotkaniach powstaje więź między nimi, a nawet przyjaźń. To jest dla nas, dla Centrum, poza samą wizytą w obozie rzecz najważniejsza.
Papież Franciszek spotkał się w Birkenau nie tylko ze świadkami, ale także ze Sprawiedliwymi, osobami ratującymi Żydów w czasie wojny. Może dobrze byłoby, aby młodzież spotykała się z także ze Sprawiedliwymi?
Propozycja zorganizowania spotkania papieża ze Sprawiedliwymi w Birkenau wyszła od rabina Schudricha. Jeśli chodzi o spotkania z młodzieżą, wydaje nam się, że dopóki żyją świadkowie, którzy przeżyli obóz, to oni mają pierwszeństwo. Próbowaliśmy znaleźć Sprawiedliwych tutaj, w okolicy, ale to już ludzie w bardzo podeszłym wieku, najczęściej nieznający języka niemieckiego czy angielskiego. Dlatego spotkania ze Sprawiedliwymi są u nas rzadkością.
Czy pamięć uratuje nas przed recydywą zła?
Ludzie, którzy odwiedzają Auschwitz, odczuwają rany i nie jest łatwo prowadzić tu dialog pomimo upływu lat. Musimy więc coś zrobić z tymi ranami, wyrastającymi z pamięci, ale ciągle otwartymi. Musimy pamiętać, aby zło się już nie powtórzyło. Uczcić ofiary, to jest uszanować ich godność i budować nowe relacje zaufania. Jestem przekonany, że ofiary Auschwitz chciałyby, aby przesłaniem dla nowych pokoleń była budowa świata, w którym ludzie się szanują i budują cywilizację miłosierdzia. Tylko ona może być skuteczną odpowiedzią na cywilizację, w której zbudowano Auschwitz.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).