Bez świadomości przebaczenia nie ma motywacji dla podążania ku dobru.
No i już po ŚDM-ie. Super, że się tak dobrze udało. Mimo wcześniejszych obaw. To zasługa... No, prócz Pana Boga, też tych wszystkich, którzy w jego przygotowanie się zaangażowali. Tych wszystkich najczęściej bezimiennych wolontariuszy. W Krakowie i w wielu innych miejscach Polski. Także tych, którzy zdecydowali się ugościć pielgrzymów pod swoim dachem i księży (niekoniecznie proboszczów), którzy wszystko to koordynowali. Także różnorakich służb... Nie chciałbym nikogo pominąć. W każdym razie dziękuję. W swoim imieniu jako tego, który mógł z owoców waszej pracy skorzystać (choć tylko duchowo). Odwaliliście kawał dobrej roboty. Dziękuję... To na pewno było dla wielu wielkie przeżycie. Oby owocowało w dalszym ich życiu.
Nie podejmuję się podsumowywać tego ŚDM-u. Zdaję sobie sprawę, że byłoby to bufonadą i na pewno wielkim spłyceniem tego wydarzenia. Chciałbym jednak zauważyć pewien... drobiazg? Nie drobiazg? Nie wiem jak to nazwać.
Franciszek sporo mówił młodym (i starym) o potrzebie zaangażowania. Ale całkiem dużo mówił też o relacji między świętym Bogiem a grzesznym człowiekiem. Wydaje mi się, że było to przepiękne, wypływało wprost z Ewangelii, a przy okazji było dobrą odpowiedzią na zarzuty, jakie stawia się czasem papieżowi Franciszkowi: że przeakcentowując znaczenie miłosierdzia staje się ślepy na potrzebę prawdy i sprawiedliwości. Wydaje mi się to bardzo ważne z tego powodu, że chyba dość często właśnie świadomość własnego grzechu, poczucie niegodności wobec Boga sprawiają, że chrześcijanie odchodzą od wiary, stają się duchowo oziębli. Jak zarosłe chwastami pole....
Z przemówienia pierwszego spotkania Franciszka z młodzieżą na krakowskich błoniach
Ktoś może powiedzieć - to takie trudne marzyć o podniosłych rzeczach, zawsze iść pod górę, jestem słaby, upadam. Ja się staram wysilam, ale wiele razy upadam. Alpiniści, kiedy idą w góry, śpiewają piękną pieśń, w której takie słowa: "w sztuce wspinania liczy się nie to, by nie upadać, ale by nie zostać w upadku". Jeśli jesteś słaby, upadasz, popatrz do góry - tam jest ręka Jezusa, która pomoże Ci wstać. Ręka Jezusa zawsze jest gotowa, by nas podnosić, kiedy upadamy. Czy to rozumiecie?
Z przemówienia podczas czuwania na Campus Misericordiae.
Powiesz mi: Ojcze, ale mam swoje wielkie ograniczenia, jestem grzesznikiem, co mogę zrobić? Kiedy Pan nas wzywa, nie myśli o tym, kim jesteśmy, kim byliśmy, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy. Wręcz przeciwnie: w chwili, kiedy nas wzywa, patrzy na wszystko, co moglibyśmy zrobić, na całą miłość, jaką jesteśmy w stanie rozsiewać. On zawsze stawia na przyszłość, na jutro. Jezus kieruje cię ku nowym horyzontom. Nigdy ku muzeum.
Bóg nas miłuje takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił swoje zdanie. Dla Jezusa – pokazuje to Ewangelia – nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, ale wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni: ty jesteś ważny!
(....)
Drodzy młodzi, nie wstydźcie się zanieść Mu wszystkiego, a zwłaszcza słabości, trudów i grzechów w spowiedzi: On potrafi was zaskoczyć swoim przebaczeniem i pokojem.
Myślę, że to ważne i piękne. Pociecha dla wszystkich, których zniechęcają ciągłe upadki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.