Kolejne prywatne objawienia? Bez entuzjazmu zabrałem się za lekturę „Świadectwa”, ale nieufność szybko znikła. „Chcę mówić do każdego” – wyjaśnia Jezus. Więc dlaczego nie do samotnej nauczycielki w Szczecinie?
Rozmawiają jak zakochani
Przewija się w tych zapiskach wątek miłości oblubieńczej. Może to za słabo powiedziane. Miłość to jest sedno! Bóg, Chrystus jak zakochany oblubieniec i Jego oblubienica – samotna, niezamężna emerytka z 10. piętra. Bogu chodzi o miłość. Ewangelia to wszak opowieść o Bogu, który przychodzi do nas w ludzkiej postaci, aby zdobyć nasze serca i poślubić nas na wieki. Co robi Jezus siedzący przy studni, gdy zaczepia Samarytankę idącą po wodę? Podrywa ją. Za mocno powiedziane? Nie sądzę. Bogu chodzi o miłość tak mocną jak ta opiewana w Pieśni nad Pieśniami. Alicja odnajduje Oblubieńca, czy raczej On odnajduje ją. Rozmawiają jak zakochani.
Jezus: „Bądź dla mnie czuła, jak Ja jestem czuły dla ciebie. Troszcz się o to, aby dobrze Mi było w twym sercu. Wiedz, że tęsknię do miłości i czułości człowieka – każdego”; „Pragnij tak, jak pragnęła Samarytanka przy studni. Ja jestem Studnią. Bądź przy Mnie, pragnij i czerp w każdej chwili, bez przerwy”; „Chcę, żebyś była zjednoczona ze Mną aż po Krzyż, na który pragnę cię zaprowadzić. Tam jest całkowite zjednoczenie i pełnia miłości”. W pewnym miejscu Alicja pyta wprost: „To jest miłość oblubieńcza?”. Słyszy odpowiedź: „Tak, przyjaciółko Moja. Jest ona doskonalsza niż miłość między dzieckiem i Ojcem. Miłość dziecięca w niej się mieści – stanowi główny jej składnik. Ale miłość oblubieńcza jest o wiele większa, szersza i głębsza. Zapraszałem cię do niej, ilekroć otrzymywałaś słowa z Pieśni nad Pieśniami”. Słowa „przyjaciółko”, którymi Pan zwraca się do Alicji, pochodzą właśnie z Pieśni na Pieśniami. Powracają one wielokrotnie: „Patrzę na ciebie i chcę, abyś to wiedziała i czuła. Chcę, abyś była pełna wdzięku i piękności dla Mnie. Ja na ciebie patrzę i oczekuję... Bądź taka, przyjaciółko Moja, abyś stać się mogła Moją oblubienicą”.
W tobie ukrzyżowany
W 1987 roku Alicja Lenczewska przeszła na emeryturę. Pracowała potem jako wolontariuszka w biurze parafii Bożego Ciała. Została członkiem Rodziny Serca Miłości Krzyżowej, w 1988 roku złożyła śluby w tej wspólnocie, w 2005 roku śluby wieczyste. Ewangelizowała, prowadziła seminaria odnowy wiary i spotkania wspólnot Odnowy w Duchu Świętym, organizowała pielgrzymki.
W zapiskach pojawia się i powraca coraz częściej motyw cierpienia. Miłość, zjednoczenie z Chrystusem wiążą się z bólem, krzyżem. To motyw znany z tekstów mistycznych. Dla wielu trudny, wręcz nie do przyjęcia. Ale ktokolwiek kochał, ten wie, że nie ma miłości bez cierpienia. We wstępie książki czytamy, że Alicja doświadczyła „niewidzianych stygmatów”. Autorka nie pisze o tym wprost, owszem, mówi o cierpieniu, które odczuwa. Wydaje się, że mowa o bólu duchowym. Notuje słowa: „Kocham cię, Moje dziecko. Dopuściłem do ciebie ból konania Mojego Syna. Ukochaj Go w tym bólu. Uśmiechnij się do Niego w sercu swoim. On czeka na twój uśmiech, na pieszczotę twojej miłości. Zapomnij o sobie – wszak On jest w tobie ukrzyżowany. Zdejmij Go z tego krzyża łagodnością miłości twojej. Ufnością i zawierzeniem”.
Mistyczne spotkania z Jezusem stają się rzadsze od 2010 roku i w końcu ustają. Tego roku wiosną Alicja dowiaduje się, że ma raka. 7 grudnia 2011 zostaje przyjęta do hospicjum. Umiera 5 stycznia 2012 roku. Pochowano ją w Szczecinie.
Czytając „Świadectwo”, myślałem o Samarytance, o św. Faustynie, małej Teresce, Teresie z Avila, Hildegardzie z Bingen. Różne epoki, odmienne biografie. Ale w istocie kolejne odsłony tej samej historii – historii kobiet idących za Jezusem, kochających Go całą siłą swej kobiecej natury. Mam wrażenie, że rozumiejących i miłość, i krzyż głębiej niż mężczyźni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.