Dojrzałość jest umiejętnością kształtowania poprawnych relacji. Gdzie nie ma miejsca z jednej strony na niezdrową rywalizację, z drugiej zaś na tłamszenie wyzwolonej przez Ducha Świętego energii.
Doczekaliśmy się – napisał znajomy, gdy na Twitterze podałem link do Listu Kongregacji Nauki Wiary. Nie do końca miał rację. Wbrew pozorom relacje między urzędem a charyzmatem nie są tematem nowym w kościelnej refleksji. Temat pojawiał się po Soborze w tekstach wielu teologów, ale i podejmowany był w nauczaniu papieży. Z wypiekami na twarzy – pamiętam – czytałem artykuł Hansa Kunga, jaki pojawił się pod koniec lat sześćdziesiątych w Concilium, a mój profesor dogmatyki, wysłuchawszy poczynionego po lekturze referatu stwierdził, że chodzę po krawędzi. Wbrew temu, co niektórzy mogą przypuszczać, chodzenie po krawędzi nie miało żadnych przykrych konsekwencji. To dowód na to, że w Kościele jest możliwa dyskusja. Gdy zaś ta dochodzi do momentu krytycznego i pojawiają się pytania nie mające jednoznacznej, zakorzenionej w Piśmie świętym i Tradycji odpowiedzi, wówczas należy odwołać się do Magisterium.
W późniejszym czasie temat został podjęty między innymi przez Synod Biskupów w 1987 roku, a następnie przez świętego Jana Pawła II w adhortacji Christifideles laici (rozdział II). Uważne śledzenie zarówno toczącej się wśród teologów dyskusji jak i dokumentów Kościoła wskazuje, że relacja między urzędem a charyzmatem z jednej strony charakteryzuje się pewnym napięciem, z drugiej zaś pewnym wzajemnym ciążeniem ku sobie.
Napięcie, co zrozumiałe, rodzi się ze wszystkiego co nowe. Nie tylko po Soborze Watykańskim II. Doświadczane było w przeszłości choćby przez wielu założycieli zgromadzeń zakonnych czy świętych, proponujących nowe formy duchowości. Co ciekawe jedni i drudzy zawsze oczekiwali uznania przez Kościół. Nie tylko w przeszłości. Czego dowodem są starania, jakie od lat czynili założyciele neokatechumenatu, czy nie spełnione za życia Sługi Bożego księdza Franciszka Blachnickiego pragnienie, by statuty Ruchu Światło-Życie zostały zatwierdzone przez polski episkopat (co zresztą nastąpiło po jego śmierci).
Prezentując dokument Iuvenescit Ecclesia kardynał Muller powiedział, że dla wszystkich ruchów „otworzył się czas kościelnej dojrzałości”. Wydaje się, że słowa Prefekta Kongregacji Nauki Wiary należy odnieść również do wszystkich odpowiedzialnych za duszpasterstwo. Bo dojrzałość jest umiejętnością kształtowania poprawnych relacji. Gdzie nie ma miejsca z jednej strony na niezdrową rywalizację, z drugiej zaś na tłamszenie wyzwolonej przez Ducha Świętego energii. Na czym ona polega mówi podsumowanie dokumentu. „Z punktu widzenia relacji pomiędzy darami hierarchicznymi a charyzmatycznymi trzeba koniecznie zwrócić uwagę na dwa podstawowe kryteria, które powinny być traktowane łącznie: a) poszanowanie specyfiki charyzmatycznej poszczególnych zrzeszeń eklezjalnych, tak aby uniknąć ciasnych form prawnych mogących zaszkodzić tej nowości, którą dany ruch w sobie niesie. Dzięki temu unikać się będzie traktowania różnych przecież charyzmatów w Kościele w sposób szablonowy. b) Poszanowanie podstawowych zasad eklezjalnych, sprzyjając rzeczywistemu włączaniu darów charyzmatycznych do życia Kościoła powszechnego i partykularnego, unikając, aby formy charyzmatyczne były pojmowane jako równoległe do życia eklezjalnego, a nie jako te pozostające w uregulowanej relacji do darów hierarchicznych.”
Co to oznacza w praktyce duszpasterskiej? Znam parafię, w której duża grupa młodzieży przeżyła rekolekcje ewangelizacyjne a później kilkuletnią formację, jaka zaowocowała różnymi formami zaangażowania w życie tamtejszej wspólnoty. Po kolejnej zmianie nowy duszpasterz zakwestionował przebytą drogę i niemalże zmusił do rozpoczęcia wszystkiego na nowo, ale już w ruchu, z jakim on był związany. Z tego prosty wniosek, że poszanowanie specyfiki poszczególnych zrzeszeń wymaga od duszpasterzy znajomości ich charyzmatu i chęci współpracy nawet wtedy, gdy oni sami związani są z innymi grupami czy ruchami. Bez tego poszanowania niemożliwe będzie włączenie się grup charyzmatycznych w życie Kościoła powszechnego i partykularnego. Jeżeli obserwowaliśmy niekiedy sytuacje sekciarskiego zamknięcia czy odejścia od Kościoła, z reguły u początku tego procesu był właśnie brak poszanowania i nieznajomość daru, jakim Duch Święty konkretną wspólnotę parafialną czy diecezjalną ubogacił.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.