Papież Paweł VI nazwał uroczystości milenijne „jakby drugim chrztem Polski”, i miał rację. Wzięły w nich udział setki tysięcy wiernych pomimo szykan władzy, dając świadectwo przywiązaniu do wiary i Kościoła. Po raz pierwszy w tej skali Polacy policzyli się po wojnie.
Był to także czas pogłębionej katechezy, trwającej od 1957 r., kiedy to prymas Polski kard. Stefan Wyszyński ogłosił plan Wielkiej Nowenny, mającej duchowo przygotować naród do tego jubileuszu. Treść nowenny opierała się na napisanych przez prymasa w Komańczy Ślubach Jasnogórskich, będących aktem oddania się w macierzyńską niewolę miłości Matce Bożej za wolność Kościoła. Każdy rok nowenny (1957–1965) miał za temat modlitwy i pracy duszpasterskiej jedno z przyrzeczeń Ślubów Jasnogórskich. Jak później ocenił to Jan Paweł II, śluby odwołujące się także do kwestii społecznych były rodzimą wersją Karty praw człowieka. Jednym z elementów nowenny była peregrynacja kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, która w zamierzeniach miała dotrzeć do wszystkich polskich parafii.
Jubileusz przypadł w okresie, kiedy ekipa Władysława Gomułki ponownie podjęła ostry kurs antyreligijny, który zelżał na chwilę po 1956 roku. Przejawem tej polityki było ponowne usunięcie religii ze szkół, wstrzymanie wydawania zezwoleń na budowę kościołów, ostra cenzura, wreszcie restrykcyjna polityka fiskalna, która – poza wymiarem finansowym – miała na celu przejęcie kontroli nad wszelkimi przejawami życia religijnego. Zabroniono nawet stawiania krzyży przydrożnych, gdyż w ocenie władz PRL naruszały neutralność światopoglądową.
Ateistyczna ofensywa
Temu wszystkiemu sprzyjała sytuacja międzynarodowa. W latach 60. XX w. sekretarz generalny sowieckiej partii komunistycznej Nikita Chruszczow ogłosił program dokończenia ateizacji sowieckiego społeczeństwa. Terror antykościelny szalał w Czechosłowacji i na Węgrzech, a w NRD po wybudowaniu muru berlińskiego nastąpiło radykalne ograniczenie wszystkich swobód obywatelskich. Kierownictwo PZPR dodatkowo rozsierdziło orędzie biskupów polskich do niemieckich, a także ich zaproszenie na obchody Milenium do Polski. Organizację wydarzeń rocznicowych przez episkopat Władysław Gomułka przyjął jako osobiste wyzwanie, próbę zakwestionowania ideologicznej dominacji partii oraz walkę o duchowe przewodnictwo nad narodem. Gomułka, oczytany ignorant, miał świadomość, że kard. Wyszyński świadomie odwołuje się do dawnych prerogatyw prymasa Polski, który pełnił także rolę interrexa, przewodnika narodu w czasach bezkrólewia. Nauczanie prymasa było zaś jasne, chrześcijaństwo jest zakorzenione w tysiącletniej historii narodu, a komunizm jest tylko incydentem, który należy przetrwać.
15 stycznia 1966 r. na uroczystym posiedzeniu Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu Gomułka wystąpił z programowym referatem, który od tej pory miał być obowiązującą interpretacją narodowej historii. Konsekwencją było przyjęcie programu państwowych obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego. Uroczystości często odbywały się w tych samych miejscach i o tej samej porze co uroczystości kościelne i miały otwarcie konfrontacyjny charakter. Polacy mieli się określić, czy są za władzą ludową, czy z biskupami, których niedawno oskarżono o frymarczenie interesem narodowym i gotowością oddania Ziem Zachodnich niemieckim rewizjonistom.
Zwieńczeniem uroczystości państwowych miały być demonstracje 1 maja i 22 lipca. Jednocześnie administracja państwowa otrzymała instrukcje, aby nie dawać urlopów w terminie kościelnych uroczystości, ograniczano wtedy także transport publiczny, zwłaszcza do Częstochowy. W marcu 1966 r. prymas w liście do premiera Józefa Cyrankiewicza starał się rozwiać wątpliwości partii i zaproponował dialog, aby Milenium nie było czasem konfrontacji, ale oferta nie została przyjęta. Do prymasa dochodziły wieści, że partia nie cofnie się przed represjami, gotowa jest nawet ponownie go aresztować. Zatroskanym odpowiadał, że zawsze „pozostaje pomoc Boża”.
Wierność „maluczkich”
W Wielką Sobotę 9 kwietnia w Gnieźnie zakończono 9-letnią Wielką Nowennę Tysiąclecia i rozpoczęto Rok Milenium Chrztu Polski. Uroczystości rozpoczęły się w czwartek 14 kwietnia, a więc dokładnie tysiąc lat od chrztu Mieszka. Wzięło w nich udział ok. 40 tys. wiernych. Kolejnym punktem uroczystości był Poznań, gdzie z Gniezna przywieziono obraz nawiedzenia Matki Bożej Częstochowskiej. Władza zorganizowała tam swoje obchody. Słowom kazań towarzyszył huk salutów armatnich oddawanych na cześć marszałka Mariana Spychalskiego, ale ludzie z uroczystości państwowych przechodzili na kościelne.
Głównym punktem kościelnych obchodów miały być uroczystości w Częstochowie, które zaczęły się 2 maja po południu. Pomimo utrudnień transportowych na Jasną Górę dotarło blisko 200 tys. wiernych. W tym czasie Gomułka organizował wielki wiec w Katowicach, gdzie masowo przywożono ludzi z całego kraju.
Msza św. na Jasnej Górze rozpoczęła się o 18.30. Na wstępie ogłoszono, że decyzją papieża Pawła VI kard. Wyszyński jest papieskim legatem na te uroczystości, co było gestem solidarności papieża z atakowanymi polskimi biskupami. Biskupi zabiegali o jego przyjazd do Polski, taką deklarację złożył także Paweł VI, ale władze stanowczo temu się sprzeciwiły. 1 maja w każdym kościele w Polsce odczytany został list papieża, skierowany do wszystkich wiernych. Paweł VI zapewniał w nim, że bardzo pragnął być w tym momencie razem z narodem polskim, ale nie mógł tego dokonać. Dlatego przekazał na ręce prymasa Polski błogosławieństwo dla całego narodu, który zawsze jest bliski jego sercu, i zapowiedział, że Milenium obchodzić będzie w Rzymie.
Na Jasnej Górze tego dnia zgromadzili się pielgrzymi z całego kraju. Uczestniczący w tych uroczystościach poseł Janusz Zabłocki z koła „Znak” i środowiska miesięcznika „Więź”, wyrachowany polityk, nieskłonny do emocjonalnych uniesień, tak zapamiętał tę atmosferę: „Patrzę na ten tłum, gdzie starzy pomieszani są z ludźmi w pełni wieku z młodzieżą, na tych ludzi przybyłych z całej Polski, z odległych niekiedy wsi i małych miasteczek, z dzielnic wielkich miast i osiedli przemysłowych. Na tych ludzi, których nikt nie organizował ani nie zwoził, ale każdy z nich przyjeżdżał z własnej woli, nie bacząc na czas i udrękę stania przez tyle godzin na skwarze, na trud podróży długiej i uciążliwej, z szykanami, jakie pielgrzymom gotowane były po drodze i jakie towarzyszyć im mogą jeszcze po powrocie. Są to wszystko ludzie, którzy dobrowolnie zdecydowali się wziąć na siebie cząstkę tego krzyża dźwiganego teraz przez Kościół w Polsce, opluwany i prześladowany. Tak często w naszych inteligenckich dyskusjach i artykułach dawaliśmy wyraz naszemu poczuciu wyższości i nieufności wobec tego »katolicyzmu ludowego«, który teraz na Jasnej Górze dominuje. Dawaliśmy upust naszej pysze intelektualistów wobec tych maluczkich, których tak łatwo opatrywaliśmy etykietą katolików »tradycyjnych«, »socjologicznych«, »metrykalnych«, pozbawionych w swej pobożności intelektualnego pogłębienia. Ale czy teraz – w momencie próby – nie oni właśnie dają nam przykład niezachwianej wierności Kościołowi, przykład gotowości solidaryzowania się z nim i jego przewodnikami na dobre i na złe?”.
Kolejnymi stacjami obchodów milenijnych oraz peregrynacji obrazu nawiedzenia były: Kraków, Warszawa, Dolny Śląsk, Wybrzeże, Białystok i Ziemie Zachodnie, a także sanktuarium maryjne w Piekarach Śląskich. Zgromadziło się tam wówczas 400 tys. wiernych, po raz pierwszy i jedyny przyjechał tam kard. Stefan Wyszyński.
24 czerwca i w kolejnych dniach doszło w Warszawie do zamieszek, sprowokowanych przez grupy aktywu partyjnego. 26 czerwca wierni zostali zaatakowani przez oddziały ZOMO, sprowadzone z całego kraju do stolicy. Wielu pobito oraz oblano wodą, 46 osób zatrzymano i gdyby nie autorytet prymasa oraz kapłanów wzywających do zachowania spokoju, mogło się to skończyć nawet rozlewem krwi. Władze próbowały także przeszkadzać w peregrynacji obrazu nawiedzenia. Ostatecznie 2 września 1966 r. obraz został zatrzymany pod Będzinem, w trasie do Katowic. Zawieziono go na Jasną Górę, gdzie miał pozostać pod milicyjnym dozorem do 1972 roku. Wierni jednak dalej gromadzili się przy pustych ramach.
Wszystko to skompromitowało władze oraz skonsolidowało naród wokół Kościoła. W sytuacji, gdy komunistyczna władza negowała element kontynuacji w dziejach narodu, program nauczania milenijnego przypominał Polakom, że od tysiąca lat są członkami nie „bratniego obozu krajów socjalistycznych”, ale częścią zachodniej christianitas. Rzucone w 1966 r. ziarno wydało owoce w następnych latach.
Korzystałem m.in. z: Janusz Zabłocki, „Dzienniki”, t. 2, 1966–1975. Warszawa 2011, Jan Żaryn, „Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1944–1989)”. Warszawa 2003.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.