Świadkowie wspominają, że wśród więźniów Auschwitz mówiono o ks. Strzeleckim „głodomór”, bo u silniejszych żebrał o chleb, żeby dawać go słabym i chorym. – Jeśli się nie jest miłosiernym, nie jest się człowiekiem – mówi na rozpoczęcie Tygodnia Miłosierdzia ks. Robert Kowalski, dyrektor Caritas Diecezji Radomskiej.
Jak sam wspomina, konieczność świadczenia miłosierdzia szczególnie uświadomił sobie podczas wizyty kolędowej. – Byłem wikariuszem w Szydłówku. To była moja pierwsza parafia. Drzwi otworzył mi chłopiec z podstawówki, jak się okazało – najstarszy z trójki rodzeństwa. Powiedział do mnie: „Proszę księdza, nie jesteśmy przygotowani na wizytę, bo rodzice są w pracy”. Powiedziałem mu, że w takim razie przyjdę wieczorem. „Nie, proszę księdza, bo mama pracuje we Włoszech, a tata w Niemczech” – odpowiedział. Rodzeństwu w weekendy obiady przygotowywała ciocia, w pozostałe dni jedli w szkole.
Trójnóg Kościoła
Dziś, po kilkunastu latach od tamtego spotkania w Szydłówku, ks. Kowalski ma za sobą doświadczenie pracy charytatywnej w parafiach, świetlicach i wreszcie w centrali diecezjalnej Caritas. Instytucja została powołana do istnienia przez bp. Edwarda Materskiego 25 marca 1992 r., a więc już w dniu powstania diecezji. Od tamtego czasu bardzo się rozrosła. Zatrudnia dziś na etatach 98 osób, z czego 24 w centrali przy ul. Kościelnej w Radomiu. Współpracuje ze 107 parafialnymi oddziałami Caritas i 64 szkolnymi kołami.
– Posługa charytatywna nie jest czymś wyjątkowym w Kościele. Ona należy do jego natury. Działalność Kościoła to trzy nogi jednego trójnoga: kult, nauczanie i posługa charytatywna. Ta posługa jest dlatego tak bardzo ważna, bo uwiarygodnia nauczanie i liturgię – mówi ks. prof. Wiesław Przygoda, kapłan naszej diecezji, wykładowca KUL, który od ponad 20 lat prowadzi badania nad działalnością dobroczynną w Kościele. Kościół od samego początku swojego istnienia wspomagał biednych. Już w księdze Dziejów Apostolskich czytamy o ustanowieniu diakonów, którzy mieli nieść pomoc wdowom.
– Gdy w starożytności chrześcijańskiej zaczęły powstawać zakony, w ich regułach bardzo szybko pojawił się obowiązek dobroczynności. Tak było na przykład w regule zakonnej św. Bazylego, doktora Kościoła z IV wieku – mówi ks. dr Rafał Piekarski, historyk Kościoła z radomskiego seminarium. Następnie ks. Rafał rozpościera szeroką panoramę historyczną: – Od bazylianów obowiązek caritas (miłości) przejęli duchacy, franciszkanie, jezuici i inni. W XI i XII wieku w Hiszpanii i we Włoszech otaczano opieką pielgrzymów zmierzających do Rzymu czy Santiago de Compostela. Przy kościołach i klasztorach powstawały szpitale, sierocińce i przytułki. Ta działalność została przeniesiona do Polski za sprawą jezuity ks. Piotra Skargi, który żył na przełomie XVI i XVII w. Obok tego bractwa religijne, działające przy parafiach, stawiały sobie trzy cele: modlitwę, formację religijną i pomoc biednym. Tak było też na terenie naszej diecezji. Takie bractwa działały na przykład przy radomskiej farze i u ojców bernardynów, a także w Zwoleniu. Natomiast duchacy prowadzili swoje szpitale w Iłży czy Opocznie. W tym ostatnim tzw. stary szpital znajduje się w miejscu szpitala prowadzonego kiedyś przez ten zakon.
Tę dynamiczną działalność dobroczynną zahamowała rewolucja francuska, a w Rzeczypospolitej także zabory. Mimo przeszkód, Kościół na ziemiach polskich nadal prowadził działalność dobroczynną. Księża angażowali się w pomoc rodzinom, w walkę z pijaństwem i w działalność spółdzielczą. Na stałe do historii przeszli tacy kapłani, jak na przykład ks. Jan Nepomucen Ficek, wielki społecznik, budowniczy kościoła w Piekarach Śląskich.
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Kościół katolicki włączył się w działalność międzynarodowej Caritas. Obok tego wciąż nie brakowało wielkich kapłanów społeczników. Wśród nich był ks. Dominik Ściskała, od 1929 r. proboszcz parafii Opieki NMP w Radomiu, dzisiejszej katedry. Założył parafialną Caritas. Działał w Towarzystwie Dobroczynności, w Stowarzyszeniu św. Zyty. Razem z siostrami szarytkami otworzył kuchnię parafialną. Zorganizował dwie ochronki, opiekował się głuchoniemymi. Pomoc dla potrzebujących organizował także podczas okupacji. Zmarł w maju 1945 roku, a jego pogrzeb był wielką manifestacją uznania i wdzięczności.
Głodomór patronem
W końcu grudnia ubiegłego roku bp Henryk Tomasik ustanowił bł. ks. Bolesława Strzeleckiego patronem szkolnych kół Caritas i parafialnych zespołów Caritas w diecezji radomskiej. To była odpowiedź na prośbę ks. Kowalskiego. – Siedziba Caritas przy ul. Kościelnej to wspomnienie mojego dzieciństwa, bo pochodzę z tej części Radomia. Tu byłem chrzczony w kościele pw. NSJ. Tutaj chodziłem na religię i nie przypuszczałem, że po latach w salce, gdzie miałem katechezę, będzie się mieściło moje biuro – opowiada. Naprzeciwko głównej siedziby Caritas znajduje się budynek, w którym po I wojnie światowej została urządzona kaplica nowo utworzonej parafii Najświętszego Serca Jezusowego. Jednocześnie w sąsiedztwie trwała budowa nowej świątyni, do której wierni przenieśli się dopiero po II wojnie światowej. Wówczas kaplica opustoszała, a po latach stała się magazynem Caritas.
Od lipca 1940 r. proboszczem parafii był ks. Strzelecki, znany w Radomiu jeszcze przed wojną z szerokiej działalności charytatywnej. Nie zaprzestał jej także jako proboszcz. Został aresztowany 7 stycznia 1941 r. po Mszy św., gdy rozpoczął rozdawanie jedzenia najbiedniejszym. – Jednym z zarzutów, jakie mu postawiono, było to, że działał na szkodę Niemców, ale też, że zrzeszał obok siebie ludzi. W istocie to zrzeszanie polegało na tym, że on ich zwoływał, by rozdawać jedzenie ubogim i potrzebującym – wyjaśnia ks. Kowalski.
Ks. Strzelecki trafił do obozu koncentracyjnego Auschwitz. I tam rozwinął opiekę charytatywną. Świadkowie wspominają, że wśród więźniów mówiono o nim „głodomór”, bo u silniejszych żebrał o chleb, żeby dawać go słabym i chorym. Zmarł na skutek pobicia dębowym kijem przez vorarbeitera Nitrasa. 13 czerwca 1999 roku Jan Paweł II ogłosił ks. Strzeleckiego błogosławionym w gronie 108 męczenników II wojny światowej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.