O toksycznych owocach, duchowym paraliżu i uzależnieniach, których nie opisała jeszcze nauka, z br. Adamem Mianowskim OFM Cap rozmawia Krzysztof Kozłowski.
Problem uzależnień często dotyka rodzin, które na zewnątrz sprawiają wrażenie kochającej się wspólnoty. Czy do takich osób jest skierowany blog? Bo alkoholik „podwórkowy” nie korzysta z internetu.
Po części moje myśli skierowane są do osób nie tyle uzależnionych, co tych, które stykają się z tym problemem. Ktoś z rodziców pije, przyjaciel, ktoś bliski. Zresztą u mnie w rodzinie też był ten problem, więc jest to stan, który znam od podszewki. W Polsce jest też problem terroryzmu alkoholowego. Niektórzy nie wyobrażają sobie uroczystości bez alkoholu, a jeśli ktoś odmawia, to obraża gospodarzy i sam czuje się niewygodnie, kiedy słyszy: „Nie pijesz? Masz jakiś problem?”. A ja nie mam problemu, bo nie piję, gdyż nie chcę. O tym ciekawie pisał ks. Franciszek Blachnicki – o tym terroryzmie, który od lat jest w polskim społeczeństwie. Wiem z rozmów z młodymi, którzy są przy naszym klasztorze, że w swoich środowiskach stykają się z alkoholem, a nawet już z uzależnieniem rówieśników. Dlatego warto o tym mówić, warto wkładać kij w mrowisko, by poruszać serca.
„Choroby ewangeliczne w różny sposób oznaczają słabość człowieka. Jest paraliż. I paralitycy oznaczają bezwład woli” – pisze Brat w ostatnim wpisie. Mowa jest w delikatny sposób o woli, doświadczeniach.
Staram się nie pisać wprost o uzależnieniu, a o podłożu, na którym wyrastają nasze grzechy. Alkoholizm to toksyczny owoc czegoś, co jest głębiej. Anonimowi alkoholicy mawiają, że „alkoholik to pijący skurczybyk”. Gdy przestaje pić, nadal pozostaje „skurczybykiem”. Więc rzecz w tym – mówiąc prosto – żeby spróbować nie być skurczybykiem. Czasem życie sprawiło, że jesteśmy sparaliżowani, że brakuje nam życia, ktoś odebrał nam władzę na sobą. A Chrystus jest tym, który ożywia, potrafi oddać nam tę władzę. Jest wielu poszukujących, wątpiących... Nie chodzi o wykłady, a o krótkie przesłania, które mogą przemówić, nawet sprowokować rozmowę z Chrystusem. Bóg daje nam prawo buntu, prosi: „Powiedz Mi, co jest w twoim sercu, że jesteś na Mnie wściekły, że masz żal, bo życie jest takie”.
Jak ważne w dzisiejszym świecie jest wejście ze słowem Bożym w internet?
Młodzi są właśnie tam. Poniekąd też jestem jeszcze młody (śmiech), więc jest to dla mnie ważna sfera komunikacji. Ważne treści, myśli, to, kim jestem, w jakimś stopniu można przekazać. Duch Święty też się posługuje internetem (śmiech). Oczywiście, ten świat nie zastąpi spotkania twarzą w twarz, ale może być inspiracją do spotkania z Chrystusem, właśnie twarzą w twarz. Przecież są internetowe rekolekcje, które cieszą się ogromną popularnością. Więc dużo dobrego się dzieje. Stąd ta myśl, żeby też być jako brat mniejszy kapucyn, jako zakonnik, w wirtualnym świecie.
Blog: natrzezwo.profaith.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.