Kapelan na wojnie

– Dziesięć lat jestem kapłanem, ale modlitwę z żołnierzami przeżywam jako coś zupełnie wyjątkowego. Jakbym uczył się modlić od nowa – mówi ks. Lubomyr Jaworskij, greckokatolicki ksiądz, który od wielu miesięcy jest kapelanem na wschodniej Ukrainie. W ciągu ostatniego roku kilkuset kapłanów z różnych Kościołów pojechało ochotniczo na front do Donbasu.

Reklama

Kapelan spod lotniska

Wśród kapelanów jest także grupa księży rzymskokatolickich, którzy służą na froncie, są to najczęściej zakonnicy, zarówno Ukraińcy, jak i Polacy urodzeni na Ukrainie. Kapelanem oddziałów zajmujących najbardziej wysunięte pozycje w Wodiane, kilkaset metrów obok lotniska w Doniecku, jest Polak o. Edward Kawa, przełożony franciszkanów konwentualnych w tym kraju i proboszcz parafii w Boryspolu pod Kijowem. Pochodzi z centralnej Ukrainy. Był jednym z tych, którzy razem z kapłanami greckokatolickimi zaczęli prowadzić modlitwę różańcową w styczniu 2014 r. na Majdanie. Jednym z dowódców batalionu ochotniczego Karpacka Sicz, który dzisiaj jest częścią ukraińskiej armii, jest jego parafianin z Ługańska. Poprosił go o przyjazd, gdyż jego oddział potrzebował duchowego wsparcia. Ojciec Kawa towarzyszył żołnierzom w najtrudniejszych momentach. Niektórych spowiadał w chwilach zagrożenia życia. Gdy o. Kawa jest na froncie, stara się zawsze być blisko żołnierzy. Śpi razem z nimi w piwnicach opuszczonych domów, gdzie stacjonuje oddział. Bywał także na pierwszej linii, gdzie przeżył ostrzał snajperów. – Nam chodzi w tym wszystkim o zbawienie człowieka – podkreśla. – Jeśli widzę, że człowiek potrzebuje Boga, to staram się go do Niego prowadzić. To ich także zmienia. Normalnie żołnierze na pierwszej linii używają wielu wulgaryzmów, właściwie klną bez przerwy. Jak jestem z nimi przez kilka dni, starają się ograniczać. Jeden drugiemu zwraca uwagę: „Nie klnij, mówi, batiuszka jest z nami”. Czytamy Pismo Święte i rozmawiamy o przeczytanych fragmentach. To nieraz jest przejmujące doświadczenie: odpowiadać jasno na pytania ludzi, którzy stoją w obliczu śmierci – dodaje o. Edward.

Ewangelia, a nie propaganda

W posłudze kapelana jest szczególnie ważne, aby nie zapomnieć o jej istocie i naszym powołaniu, przekonywał na konferencji o. Andrij Zieliński, kapłan greckokatolicki, znany teolog i nauczyciel akademicki, który jako jeden z pierwszych zgłosił się do służby kapelańskiej i był w najbardziej niebezpiecznych miejscach. – Nigdy nie możemy zapominać, że naszą misją jest głoszenie Ewangelii, a nie bycie ideologicznym orężem w rękach państwa – podkreśla. – Kapelan powinien wypełniać swoje obowiązki tylko z pozycji miłości – wtóruje mu o. Igor Sawczenko, proboszcz prawosławnej parafii z Ługańska, należącej do Kościoła uznającego zwierzchność Patriarchatu Moskiewskiego. Za to, że prowadził pracę duszpasterską wśród żołnierzy batalionów ochotniczych, został przez separatystów skazany na śmierć i musiał uciekać z rodziną do Kijowa. – Co oznacza w naszych warunkach być kapelanem? W moim przekonaniu kapelan to człowiek, który ma przygotować człowieka do życia w pokoju, a nie w stanie wojny. Nawet jeśli jest świadom tego, że żołnierze, wśród których pracuje, za chwilę ruszą walczyć, nie może w nich budzić nienawiści do przeciwnika. Przecież kiedyś ta nieszczęsna wojna się zakończy i trzeba będzie z tymi, którzy dziś stoją po drugiej stronie linii frontu, żyć wspólnie w pokoju, w jednym domu – mówi o. Sawczenko, który swój dom utracił w Ługańsku.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama