Pisząc w imieniu Episkopatu Polski orędzie do niemieckich biskupów, abp Bolesław Kominek stworzył wzór pojednania, do którego później odwoływano się, nie tylko w relacjach polsko-niemieckich. Bez tego dokumentu nie byłoby współczesnej Europy.
Niezwykłość orędzia polegała na tym, że powstało w czasie zimnej wojny, kiedy takie gesty wydawały się niemożliwe. Nie tylko ze względu na to, że Europa była podzielona żelazną kurtyną, a pięć lat wcześniej w Berlinie wybudowano mur. Głębokie podziały przebiegały także wśród społeczeństw. Granice były szczelnie zamknięte, wyrażanie jakichkolwiek niezależnych opinii w polskich warunkach było niemożliwe, a straszenie niemieckim rewizjonizmem było częścią edukacji obywatelskiej. W zachodnioniemieckiej polityce silny był nurt rewizjonizmu, kwestionujący granice na Odrze i Nysie. Niewielu Niemców miało wówczas świadomość ogromu zbrodni popełnionych na Polakach. Granica dzieliła nie tylko narody, ale także oba Kościoły. Kością niezgody był status Ziem Zachodnich i Północnych, na których w 1945 r. prymas Polski kard. August Hlond ustanowił administracje apostolskie, a biskupi w Niemczech Zachodnich kwestionowali te decyzje.
Dopiero mając świadomość tych realiów, dostrzec można profetyczny wymiar orędzia. Jego autorem był metropolita wrocławski Bolesław Kominek, wówczas arcybiskup, od 1973 r. kardynał. Był Ślązakiem o polskich przekonaniach, dobrze znającym powikłane dzieje polsko-niemieckiego pogranicza. Ponieważ znakomicie posługiwał się językiem niemieckim, mógł list do Niemców napisać w ich języku. Miał świadomość duchowych i materialnych dokonań niemieckiej kultury, ale także niemieckich zbrodni popełnionych przez III Rzeszę w czasie wojny, których zresztą był świadkiem. Jednocześnie był przekonany, że zmiana w relacjach polsko-niemieckich wymaga czegoś więcej, aniżeli tylko działań politycznych. W jednej z notatek towarzyszących pisaniu orędzia zanotował: „sposób mówienia nie może być nacjonalistyczny, lecz musi być europejski w najgłębszym znaczeniu tego słowa. Europa to przyszłość – nacjonalizmy są wczorajsze”.
Rola kard. Kominka w pisaniu orędzia była oczywista dla wszystkich uczestników tamtych wydarzeń. Kardynał Karol Wojtyła wspominał później: „Ten autentyczny do szpiku kości Ślązak czuł się Polakiem i Europejczykiem pełnego formatu. Dlatego był najlepiej przygotowany, aby stać się „jedną z głównych dramatis personae tego historycznego procesu naszej współczesności”.
Zanim powstało orędzie
Wyjaśniając okoliczności przygotowania orędzia, abp Kominek wskazuje na dwie, które miały wpływ na jego powstanie: „Kiedy jest mowa o orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich, podkreślić trzeba dwie rzeczy: sobór i Milenium. To są okoliczności nadające tej korespondencji specjalny posmak – posmak przede wszystkim religijny” – mówił w archikatedrze wrocławskiej, kiedy w lutym 1966 r. odpowiadał na ataki władzy. Podkreślał, że obchody tysiąclecia chrześcijaństwa w Polsce były znakomitą okazją, aby zademonstrować światu gest na miarę milenijnej tradycji. „W zbiorowym życiu chrześcijańskiego narodu polskiego prawdziwe Tysiąclecie nie może obejść się bez ważnej chwili przebaczenia – bez tej modlitwy autentycznego przełamywania i nachylenia ku wszystkim bliźnim”, mówił w wystąpieniu z lutego 1966 roku.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze inne wydarzenia, które miały wpływ na kształt podejmowanych wówczas decyzji. 1 września 1965 r. we Wrocławiu z udziałem całego polskiego episkopatu odbyły się uroczystości dwudziestolecia obecności Kościoła polskiego na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Miały przypomnieć, że ziemie te ok. 1000 r. należały do polskiej prowincji kościelnej w Gnieźnie. W okolicznościowych wystąpieniach, m.in. w kazaniu prymasa Polski, używano głównie historycznej argumentacji na rzecz obecności polskich struktur kościelnych na tych terenach. Zostały to źle odebrane w Niemczech. Kardynał Döpfner zwrócił polskim biskupom uwagę, że w trakcie uroczystości nie wspomniano o pracy Kościoła niemieckiego oraz o wkładzie niemieckiej kultury w rozwój tych ziem. Uroczystości nie najlepiej zostały odebrane także w Watykanie. Świadek tych wydarzeń biskup katowicki Herbert Bednorz w swych zapiskach z września 1965 zanotował, że głośno jest o „krytycznej postawie Niemców, ściśle mówiąc Episkopatu niemieckiego wobec Polski i Kościoła katolickiego w Polsce. Bardzo im się nie podobały obchody katolickie na Ziemiach Odzyskanych z okazji 20-lecia. Trzeba się liczyć, że sprawa wypłynie w kontaktach soborowych. Nie wiadomo, co Niemcy zorganizują”. Wtedy jeszcze nic nie zapowiadało, że wkrótce powstanie przełomowy dokument. Zwłaszcza że Episkopat Polski był atakowany w niemieckich mediach i dało się zauważyć, jak odnotował bp Bednorz, próbę przeciwstawienia abp. Kominka prymasowi Polski.
Polscy biskupi zrozumieli jednak, że przebieg uroczystości wrocławskich może zaciążyć nad relacjami polsko-niemieckimi. Powstała potrzeba dopowiedzenia słów, które padły we Wrocławiu. Dodatkowym impulsem do zajęcia stanowiska było memorandum wystosowane 1 października 1965 r. przez Radę Kościoła Ewangelickiego w Niemczech pt. „O sytuacji wypędzonych i stosunku narodu niemieckiego do swoich wschodnich sąsiadów” (tzw. Memorandum wschodnie), nawołujące do porozumienia i uznania granic istniejących w Europie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.