Nie maleje nacisk muzułmańskich fundamentalistów na całkowitą islamizację indonezyjskiej prowincji Aceh na północno-zachodniej Sumatrze.
W ostatnich tygodniach zniszczyli oni w regionie kościół katolicki i kilkanaście protestanckich miejsc kultu. Wszystko pod przykrywką rzekomego braku pozwolenia na ich budowę. Spowodowało to panikę wśród wyznawców Chrystusa; osiem tysięcy osób w obawie przed dalszymi represjami opuściło swe domy.
W ciągu minionych 15 lat liczba chrześcijan w tym regionie podwoiła się - obecnie wynosi 13 tys., stanowiąc 11 proc. całej populacji – co budzi wyraźnie niezadowolenie islamskich radykałów. Nie tylko więc ograniczają oni budowę nowych miejsc kultu, ale też starają się wyeliminować już istniejące, często wykorzystując do tego samych chrześcijan, którzy zastraszeni podpisują deklarację o nielegalnym wzniesieniu kościoła.
Indonezja – najludniejszy muzułmański kraj świata – jest od dłuższego czasu coraz częściej widownią ataków lub przypadków nietolerancji wobec mniejszości religijnych. Aceh jest jedyną prowincją tego kraju, gdzie wprowadzono koraniczne prawo szariatu. Dotąd obowiązywało ono tylko mahometan, jednak obecnie radykałowie próbują mu podporządkować także niemuzułmanów. Sto wymierzonych publicznie batów grozi m.in. za picie alkoholu w miejscu publicznym, zdradę małżeńską i utrzymywanie relacji homoseksualnych.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.