– Charyzmat miłości miłosiernej bardzo mocno podkreślała nasza założycielka, która w XIX w. zajmowała się ubogimi między innymi w Jerozolimie – zaznacza s. Karolina, przełożona jedynego w diecezji sandomierskiej domu serafitek, znajdującego się w Pysznicy.
Zgromadzenie Córek Matki Bożej Bolesnej, popularnie zwanych serafitkami, powstało w 1881 r. w Zakroczymiu i jest jednym z 27 gałęzi zakonnego drzewa zasadzonego przez bł. ojca Honorata Koźmińskiego. – Jego duchowość oparta jest na ideałach św. Franciszka z Asyżu. Tą drogą szedł bł. o. Honorat i właśnie do niego zgłosiły się poszukujące swej drogi życiowej późniejsze współzałożycielki zgromadzenia: bł. Małgorzata Łucja Szewczyk i Weronika Broniec – mówi siostra Karolina. Rodząca się wspólnota najpierw przez 10 lat, żyjąc w zaborze rosyjskim, nie używała habitów, ale gdy siostry przeszły do Galicji, musiały według obowiązujących tam przepisów je włożyć. – Habity zmieniały się, same welony trzykrotnie, co widać choćby na obrazach naszej błogosławionej s. Sancji Janiny Szymkowiak. Zawsze same w sobie były i są znakiem ewangelizacji – wyjaśnia s. Karolina.
Słynna, ,przechowalnia”
Do Pysznicy seraficki przybyły 26 sierpnia 1938 r. – Siostry sprowadził do parafii ówczesny proboszcz ks. Ignacy Pyzik, aby zajęły się pracą opiekuńczo-wychowawczą. Założyły ochronkę dla dzieci, przez miejscowych zwaną „przechowalnią”. Istniała, z przerwami, aż do roku 1995 – dodaje s. Karolina. Już w pierwszym roku funkcjonowania ochronki uczęszczało do niej aż 68 maluchów. Pomimo trudności związanych z wybuchem II wojny światowej i okupacją niemiecką budowę udało się zakończyć w 1940 r. Pracująca w niej przez wiele lat s. Sabina wspomina, że o miejsce w „przechowalni” starali się rodzice aż z Rozwadowa, Stalowej Woli czy Jastkowic. Po wyzwoleniu ochronka, przekształcona w przedszkole działające jako placówka Caritas, przetrwała do 25 lipca 1962 roku. 11 lat później jedna z sióstr podjęła się opieki nad najmłodszymi dziećmi, tworząc coś na wzór żłobka. Stopniowo liczba maluchów zaczęła rosnąć, zwłaszcza w drugiej połowie lat 80. Po upadku komunizmu siostry mogły znów wrócić do swego głównego zadania, które sprowadziło je do Pysznicy – prowadzenia ochronki. Kiedy władze zabroniły siostrom pracy w przedszkolu, pozostała im już tylko opieka nad chorymi oraz posługa w parafii. Od 1939 r. pysznickie serafitki prowadziły przychodnię, odwiedzały także potrzebujących w domach. Z pomocy sióstr mieszkańcy Pysznicy mogli korzystać jeszcze kilka lat temu. Dawniej siostry rozprowadzały też dewocjonalia, leczyły, jak wspominana do dziś s. Zygmunta, robiąca własne leki, opiekowały się ludźmi chorymi i w podeszłym wieku. W latach okupacji i realnego socjalizmu prowadziły gospodarstwo rolne. Własne warzywa, nabiał pozwoliły im przetrwać niejeden chudy okres.
Tylko w Pysznicy
Obecnie w domu zakonnym w Pysznicy mieszkają cztery siostry: Cecylina, Karolina, Mariusza i Agnes. Choć wszystkie są emerytkami, to jednak mocno angażują się w pracę duszpasterską parafii, prowadzą grupy dziewczęce, pomagają w zakrystii. Charyzmat serafitek zobowiązuje siostry do troski o ubogich, starców, chorych, ułomnych i dzieci, szczególnie te specjalnej troski czy pozbawione rodzicielskiej opieki. Siostry z Pysznicy poświęciły temu całe swoje życie. Dzisiaj serafitki w sandomierskiej diecezji pracują już tylko tutaj. Tymczasem przez blisko 40 lat miały swój dom także w Domostawie, gdzie pracowały przy parafii, prowadząc tam ochronkę. Po likwidacji budynek został przekazany na rzecz Caritas Diecezji Sandomierskiej. Coraz mniej osób pamięta również, że w latach 1941–1949 miały swoją placówkę w Rozwadowie, gdzie nie tylko opiekowały się chorymi, ale prowadziły też kursy kroju i szycia, a także gotowania, głównie potraw regionalnych. Po wojnie otworzyły przedszkole, które jednak 12 lutego 1949 r. zostało im zabrane bez żadnego wcześniejszego zawiadomienia. Na przełomie lat 50. i 60. pracowały także jako pielęgniarki w stalowowolskim Domu Małych Dzieci. Jednak władzom komunistycznym nie była w smak obecność sióstr zakonnych. Stąd decyzja o ich usunięciu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.