Jestem zawsze i niezmiennie wymagający. Trafiłem kiedyś do renomowanego liceum...
Pierwsze klasy. Zawsze starałem się, by było interesująco. Ale i tak nawyki w klasie były takie, że kto chciał, uczestniczył w lekcji, a kto nie, czytał coś innego albo jadł.
No, nie mieściło mi się to w głowie. Dlaczego mają mnie tak lekceważyć? Dlaczego traktują mnie „fakultatywnie” (choć tam przynajmniej wszyscy zachowywali się kulturalnie)? Szybko więc wymogłem, aby wszyscy brali udział w lekcji. W efekcie poszli się poskarżyć dyrektorowi. Że wymagam. Głupia sprawa. Szkoła renomowana stawia wymagania. Ja też wymagam. Źle czy dobrze?
Odbyliśmy rozmowę. Ale o czym tu dyskutować? Lekcje były dobre, uczestnictwo dobrowolne. Mogliśmy się jedynie wymienić opiniami. Najtrudniejsze było to dla uczniów, bo nie mogli zrozumieć, dlaczego wymagam. Im się po prostu wydawało, że religia (religia, nie lekcja religii) dogadza, a nie wymaga. Ale co to ma wspólnego z chrześcijaństwem, które jest religią wymagającą...
Z takim podejściem spotkałem się wielokrotnie. Powszechnie oczekuje się, że lekcje religii będą lekkie, łatwe i przyjemne. To tak, jakby ktoś chodził na trening karate po to, żeby go głaskali. Niestety, żyjemy w takim absurdzie. Rodzice, dzieci, a często dyrekcja nie chcą, aby wymagać od dzieci na religii. Niech więc wreszcie wypowie się RELIGIA – zacznijmy żyć zgodnie z zasadami, których nauczył nas Jezus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.