Spowiedź z aborcji to święto Bożego Miłosierdzia - mówi doświadczony spowiednik i duszpasterz rodzin ks. dr Jarosław Szymczak z Instytutu Świętej Rodziny w Łomiankach k. Warszawy.
Ważne jest też pokazanie sposobów na odwrócenia się od grzechu poprzez zaangażowanie, pracę na rzecz cywilizacji życia i miłości. To może być modlitwa w intencji osób, które są kuszone, ale może to być także być działania praktyczne. Np. kobieta z Australii, która sama kiedyś dokonała aborcji, dziś jest prezesem stowarzyszenia ofiar aborcji, którymi są nie tylko dzieci, ale także ich matki. Taka modlitwa i czyn jest też jakimś momentem zadośćuczynienia.
Jakie znaczenie mają motywy, dla których ktoś dokonał aborcji?
Zwykle aborcja to nie jest jedyny grzech, jedyny problem. Za tym stoi też jakaś trudna sytuacja: bo albo rodzice namówili, albo jest jakiś związek nieformalny, albo odrzucenie ze strony rodziny, brak wsparcia ze strony męża. Kobieta, która idzie na aborcję, jest na końcu tego wszystkiego. I z tym też trzeba coś zrobić, pomóc jej przejść przez proces wybaczenia sobie, ale także innym, np. mężowi.
Dobra jest sugestia włączenia się w jakiś program poprawy relacji małżeńskiej czy wyjazdu na rekolekcje. Coraz więcej się dzieje w tej dziedzinie. Syndrom postaborcyjny doczekał się bogatej literatury, ale też bogatych praktyk duszpasterskich czy psychoterapeutycznych.
Jak spowiadać się z grzechu aborcji?
W szczerości i prostocie. Mówić prostym językiem, jak to się stało. Nie bronić się, nie szukać usprawiedliwienia. Obrońcą w tym sakramencie w imieniu Pana Jezusa jest kapłan. On szuka okoliczności łagodzących, on się troszczy o znalezienie sposobu na ratunek.
Czy wystarczy powiedzieć: „miałam aborcję”, czy też trzeba dodać coś więcej?
Gdy chodzi o grzechy śmiertelne, trzeba podać liczbę i okoliczności. One wiele mówią. To kwestia sytuacji, w jakiej kobieta się znajdowała, kwestia presji środowiska. To ma znaczenie dla świadomości i dobrowolności postępowania.
A jeśli chodzi o tych, którzy są jakby po drugiej stronie (lekarzy-aborterów, pielęgniarki, ich szefów)?
Oni czasem wracają w spektakularnych nawróceniach. Częściej ich proces nawracania jest długi. Mam okazję obserwowania tego, gdy rozmawiam z lekarzami, przechodzącymi szkolenie u twórcy naprotechnologii dr. Thomasa Hilgersa w Omaha w USA. Spowiadam ich, rozmawiam z nimi. Widzę, jak na przestrzeni miesięcy ich postawa stopniowo się zmienia.
Mam też doświadczenie towarzyszenia pielgrzymce ikony jasnogórskiej od oceanu do oceanu. Okazuje się, że spotkanie z obliczem Matki Bożej Częstochowskiej - tym smutnym, poranionym, z Jej współczującymi oczami - powoduje, że mnóstwo ludzi idzie się spowiadać z grzechu aborcji. Bo czują, że ta Matka rozumie, że z Nią jest łatwiej, Ona przynosi pokój. To rzeczywiście jest Matka Miłosierdzia. Ona pomaga.
Mężczyznę, który w kontekście aborcji jakimś sensie zostawił swoją kobietę, skierowałbym do św. Józefa, który jest patronem opiekuńczych postaw, których kobieta wymaga.
Przede wszystkim jednak spowiadamy się Bogu, który pragnie jedności z nami, wiedząc, że jesteśmy grzesznikami. Bóg pragnie okazać nam Swoje miłosierdzie. Spowiedź z aborcji to święto Bożego Miłosierdzia.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.